Architektura w szacunku dla przyrody. Projekt schroniska w Karkonoszach nagrodzony

BT, mat. prasowe | Utworzono: 2021-01-19 19:05 | Zmodyfikowano: 2021-01-19 19:07
Architektura w szacunku dla przyrody. Projekt schroniska w Karkonoszach nagrodzony - fot. PWr mat. prasowe
fot. PWr mat. prasowe

W ogólnopolskim konkursie „Najlepszy Dyplom ARCHITEKTURA” oceniano prace inżynierskie i magisterskie obronione w latach 2018–2020. Drugie miejsce przyznano absolwentowi PWr Wydziału Architektury – Kamilowi Szymańskiemu (obrona w 2019 r.). Branżowy portal „Architektura i Biznes” docenił jego dyplom za „szacunek do górskiego krajobrazu oraz odważną i nowoczesną koncepcję pozwalającą na bliski kontakt z przyrodą”. Na pracę można teraz zagłosować w internetowym plebiscycie na Nagrodę Publiczności – TUTAJ. Zbieranie głosów trwa do 19 lutego.

Schronisko? Zawsze najlepsza opcja

Szymański przygotował projekt koncepcyjny Schroniska im. Księcia Henryka nad Wielkim Stawem w Karkonoszach. Opracował go pod okiem promotora dr. inż. arch. Andrzeja Sobolewskiego z Katedry Architektury Użyteczności Publicznej, Podstaw Projektowania i Kształtowania Środowiska.

Jak tłumaczy autor, potrzeba powstania w Karkonoszach schroniska o wyższym standardzie niż dotychczasowe budynki jest dość oczywista. Takiego miejsca w naszych górach po prostu nie ma, a z roku na rok te okolice wybiera coraz więcej turystów, których wymagania rosną. – Tymczasem niedobór infrastruktury w obecnych schroniskach jest widoczny na każdym kroku, zarówno podczas rezerwacji noclegu, jak i w kolejce po ciepły posiłek – mówi architekt. Zaznacza jednak, że mimo to schroniska zawsze będą miały przewagę nad hotelami i pensjonatami.

- Poranna kawa przy zapierającym dech w piersiach widoku z tarasu schroniska jest czymś niezwykłym i uzależniającym. Nie bez znaczenia jest też to, że schronisko oznacza nocleg blisko szlaków. Początek wędrówki u szczytu a nie u podnóża góry daje turystom znacznie więcej możliwości. Mogą odkrywać niedostępne wcześniej miejsca i zdystansować się od wypaczonego, turystyczno-komercyjnego oblicza gór, którego teraz trudno uniknąć w kurortach – podkreśla Szymański.
Schronisko na wzór dla innych

Obecnie w Karkonoszach działa 30 schronisk – o 20 mniej niż w latach 30. ubiegłego wieku. Wszystkie zlokalizowane w wyższych partiach gór powstały przed II wojną światową, a najmłodsze z nich – Odrodzenie – wzniesiono w 1928 r. Większość od dziesięcioleci nie była poddawana przebudowom ani poważniejszym remontom, a już w czasach ich wznoszenia były noclegowniami o niskim standardzie.

Dlatego też – jak podkreśla autor dyplomu – warunki w tych ośrodkach trudno dziś nazwać komfortowymi. – I nie chodzi nawet o wielkość czy wyposażenie pokoi – zastrzega Szymański – ale o tak podstawowe kwestie jak czystość czy ciepła woda. Oczywiście we wspólnych łazienkach, bo te indywidualne w pokojach zdarzają się bardzo rzadko. Do tego schroniska są przepełnione. Zdobycie noclegu w pokoju w czasie wakacji zwykle wymaga rezerwacji z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem – tłumaczy. – Uważam więc, że istnieje potrzeba stworzenia obiektu, który zwolni turystów z konieczności wyboru między górami a godnymi warunkami. Obiektu luksusowego, ale w rozumieniu luksusu jako znacznie lepszych warunków w porównaniu do aktualnego standardu. Taki obiekt stałby się wzorem i zmotywował konkurencję do podniesienia jakości oferowanych usług.

Architekt zwraca uwagę na to, że turyści po wielogodzinnych wędrówkach są łatwym typem klienta. Są zbyt zmęczeni, żeby przejmować się warunkami noclegu, a do tego odległości między schroniskami są zazwyczaj na tyle duże, że w godzinach wieczornych wędrujący nie są już w stanie dotrzeć do konkurencji. – Poza tym pokutuje przeświadczenie, że niski komfort noclegu jest jednoznaczny z bliskością przyrody – dodaje absolwent PWr. – Został zaakceptowany jako naturalny stan rzeczy. Choć jednocześnie pokoje z osobnymi łazienkami „rozchodzą się” najszybciej. Czyli z jednej strony twierdzimy, że tak powinno być, bo tak było zawsze, ale z drugiej, jeżeli mamy wybór, stawiamy na komfort. Dlatego myślę, że schronisko o wyższym standardzie cieszyłoby się dużym zainteresowaniem turystów.

Szacunek dla przyrody najważniejszy

Na lokalizację swojego projektu autor wybrał miejsce, gdzie przed wojną funkcjonowało schronisko Prinz-Heinrich-Baude. Usytuowane na północno-wschodnim zboczu Smogorni, nad Kotłem Wielkiego Stawu, gwarantowało niezwykłe widoki. Do tego jego założycielom przyświecała ta sama idea, z jaką Szymański tworzył swój projekt: chcieli poprawy warunków noclegu w Karkonoszach poprzez stworzenie obiektu stanowiącego wzór dla konkurencji (schronisko miało elektryczne oświetlenie, centralne ogrzewanie i łazienki). Spłonęło w niewyjaśnionych okolicznościach w 1946 r., a jego ruiny rozebrano w latach 60. Dziś pozostały po nim tylko niewielkie fragmenty murów, które turyści mogą mylić z blokami skalnymi.

Tworząc projekt, architekt inspirował się przykładami najlepszych rozwiązań architektonicznych z całego świata – m.in. schroniskiem górskim Moiry Hut w Szwajcarii czy włoskim muzeum projektu Zahy Hadid – Messner Mountain Museum Corones.

- Najważniejszy był dla mnie szacunek dla przyrody – opowiada Szymański. - Obiekt ma być jej częścią, integralnym elementem, który będzie w jak najmniejszym stopniu odciągał uwagę od gór, czyli tego, co najważniejsze. Będąc jedynym fragmentem krajobrazu, którego nie stworzyła natura, może przez wprowadzenie kontrastu podnieść jej znaczenie i uwydatnić walory. Równocześnie schronisko musi wykorzystać potencjał widokowy lokalizacji nad Wielkim Stawem, na górskim zboczu.

Budynek zaprojektowany przez absolwenta PWr chowałby się za grzbietem płaskowyżu, co ograniczałoby jego wizualny wpływ na krajobraz okolicy. - Trudno jest mi zrozumieć to, że wszystkie istniejące w Karkonoszach schroniska górskie zostały zaprojektowane w sposób zupełnie ignorujący ich wyjątkowe otoczenie – mówi autor dyplomu. – Projektowanie w górach wiąże się z dużą odpowiedzialnością, ale otwiera też nieosiągalne w żadnym innym miejscu możliwości.

Architekt postawił sobie dwa główne zadania: wykorzystać potencjał przestrzeni, jednocześnie ingerując w nią w jak najmniejszym stopniu. Chciał uniknąć stworzenia bryły „doklejonej” do wzniesienia, dlatego swoje schronisko umieścił w żlebie. – Miałoby tylko jedną elewację, a pozostałe ściany prostopadłościanu zostałyby zatopione w skale – opowiada. – W efekcie wydawałoby się przenikać z naturą, wyłaniać się z niej. Dodatkowo, dzięki obniżeniu obiektu względem grzbietu płaskowyżu, byłby on praktycznie niewidoczny z żadnego punktu znajdującego się na szlakach turystycznych.

By sięgnąć obu krawędzi żlebu, bryła budynku byłaby znacznie wydłużona. Obiekt miałby tylko jedną kondygnację (ze strefą wejściową ponad główną byłą), co razem z nadwieszaną konstrukcją, tworzyłoby wrażenie lekkości. - Mimo znacznej powierzchni, nie starałby się dominować w przestrzeni – tłumaczy autor.

Schronisko powstałoby z żelbetu – ze względów konstrukcyjnych, ale i estetycznych, bo beton w kolorze i fakturze zbliżony jest do podłoża skalnego. Fasada miałaby także duże przeszklenia, które zacierałyby barierę między wnętrzem, a zewnętrzem, a także eksponowały widok na Wielki Staw i dolinę Łomnicy. Pojawiające się na szkle odbicia sprawiałyby też wrażenie „zanikania” obiektu. Natomiast bryła strefy wejściowej zostałaby wykończona drewnem, co nawiązywałoby do architektury okolicznych schronisk i otaczającej przyrody.

- Schronisko miałoby więc postać lekkiej, wbitej w zbocze skalne bryły. Jej czystość i prostota nie miałyby imitować natury, ale przez kontrast wydobywać jej walory. Obiekt stanowiłby wartość dodaną, nie niszcząc jednocześnie obecnego charakteru przestrzeni i jej atutów – zaznacza autor projektu.

Szymański musiał też dobrze przemyśleć strefę wyjściową schroniska. Wejście powinno przylegać do szlaków turystycznych, uwzględniając zmiany ich przebiegów w sezonie letnim i zimowym, być dostosowane do potrzeb osób niepełnosprawnych i nie mogłoby konkurować z samym schroniskiem oraz w minimalnym zakresie powinno ingerować w przyrodę i krajobraz. A do tego musiałoby funkcjonować przez cały rok – przy ponad czterdziestostopniowym nachyleniu stoku i pokrywie śniegowej o grubości dochodzącej do jednego metra. Architekt zaproponował więc wbicie schodów w zbocze (by unormować ich nachylenie) i zamknięcie w szczelnej obudowie tak, by – technicznie rzecz biorąc –stały się schodami wewnętrznymi, odpornymi na jakiekolwiek warunki atmosferyczne. Ich zadaszenie łączyłoby elementy szklane, dające wgląd w otoczenie, oraz drewnianą, zewnętrzną konstrukcję, która zapewniałaby nośność i zapobiegała osuwaniu się śniegu po taflach szklanych.

Restauracja, sauna, pokoje z łazienką

Wnętrze obiektu byłoby podzielone na pięć głównych stref. Pierwsza – wejściowa byłaby jedyną mieszczącą się na kondygnacji tarasu. Pozostałe cztery znalazłby się poniżej. Pierwszą z nich i zajmującą największą powierzchnię byłaby przestrzeń pokoi gościnnych. W centralnej części znalazłby się ogólnodostępne usługi, które sąsiadowałyby z blokiem pokoi pracowniczych. Całą bryłę zamykałyby pomieszczenia techniczne.
W strefie wejściowej znalazłyby się recepcja oraz przechowalnia sprzętu narciarskiego z suszarnią i miejscem do przeprowadzania drobnych napraw. Na wprost wejścia funkcjonowałaby restauracja, do której przylegałaby kuchnia wraz ze spiżarnią, chłodnią oraz zmywalnią, a także 12 pokoi mieszkalnych pracowników. Dalej byłby także pokój zarządcy obiektu i strefa techniczna z częścią zewnętrzną, gdzie umieszczono by ekologiczne instalacje: źródło dolne pompy ciepła, biologiczną oczyszczalnię ścieków i zbiornik na wodę deszczową.

Między pomieszczeniami technicznymi a pionem komunikacyjnym znalazłyby się łazienki dla turystów, a w sąsiedztwie restauracji bar z bilardem oraz wejście do sauny. Goście nocujący w schronisku mogliby też wchodzić do niej od drugiej strony – bezpośrednio ze strefy sypialnianej. Ta natomiast składałby się z 30 pokoi dla gości: 22 dwuosobowych w różnych konfiguracjach, trzech trzyosobowych, trzech czteroosobowych, jednego pięcioosobowego i jednego sześcioosobowego. Wszystkie byłyby wyposażone w prywatne łazienki, strefę jadalnianą i sypialną, a ich powierzchnia odpowiadałaby standardom hotelu pięciogwiazdkowego. Od strony północno – zachodniej przylegałaby do nich wieloosobowa sala sypialna. – Jej obecność jest w schronisku konieczna ze względu na charakter obiektów tej kategorii – tłumaczy Szymański. – Turyści odwiedzający tego typu miejsca w godzinach wieczornych często nie mają możliwości zmiany planów, nawet jeżeli nie ma już miejsc noclegowych. Często nocują więc na podłogach korytarzy i restauracji, co stanowi niedogodność zarówno dla nich samych, jak i pozostałych gości. Mimo, że sala sypialna nie zapewnia wysokiego komfortu, jest wygodniejszym rozwiązaniem i znacznie odsuwa w czasie moment przepełnienia schroniska. Łącznie schronisko miałoby 104 miejsca noclegowe.

Obok znalazłyby się sala jadalna z miejscem do przygotowania posiłków, a po drugiej stronie korytarza łazienki i pralnia z suszarnią.

- Zależało mi na zaprojektowaniu schroniska górskiego, które wnosiłoby powiew świeżości w ogarnięty stagnacją rynek – kończy Kamil Szymański. – Taki ośrodek dawałaby turystom wybór między niską ceną, a wysoką jakością wypoczynku. A przy tym chciałem stworzyć obiekt bezpretensjonalny, pozbawiony zbędnych ornamentów, szczery i w swojej prostocie maksymalnie dopracowany. Minimalistyczna bryła nie próbuje konkurować z majestatem otaczających gór. Szanuje przy tym unikatowy, naturalny klimat miejsca, kierując wzrok turysty na przyrodę, a przez wprowadzony kontrast dodatkowo uwydatnia jej walory.
 

Reklama

Komentarze (3)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
~jojo2021-01-20 16:55:06 z adresu IP: (83.4.xxx.xxx)
Tak mieszczuchy widzą przyrodę i wkomponowanie, szkło i beton z Marszałkowskiej prosto w skały. Oderwanie od otoczenia i sąsiednich schronisk, zgodnie z koncepcją - papier przyjmie wszystko. Trudno jest przełknąć, że sama etykietka nie zmieni słonia w biedronkę.
~jacek2021-01-20 15:41:58 z adresu IP: (5.173.xxx.xxx)
Projekt ładny ale ... góry są już niemożliwie zadeptane i zabetonowane. Rozumiem kilka schronisk służących jako schroniska. Ale to jest apartamentowiec. Jeszcze parking potrzebny, żeby można było z Warszawy dojechać. Ludzie, dystansu.... Szukacie natury w bunkrach z betonu?
~antinode2021-01-20 06:37:28 z adresu IP: (78.9.xxx.xxx)
Brawa za odwagę wprowadzania kątów prostych. Taka inwestycja może przyciągnąć wielu turystów z zagranicy.