Co trzeba obejrzeć na Nowych Horyzontach? [ZŁOTA DZIESIĄTKA]

Jan Pelczar, GN | Utworzono: 2021-08-10 12:03 | Zmodyfikowano: 2021-08-10 12:04

1. MAŁA MAMA (Petite maman) reż. Céline Sciamma

Autorka pięknego „Portretu kobiety w ogniu” powraca z genialnym pomysłem, urzekającą realizacją i czułością przekazu. Tylko w kinie może się spełnić taki sen: ośmioletnia dziewczynka spotyka swoją mamę, ale też ośmioletnią. W tajemniczym ogrodzie z lekkością wypowiadane są słowa, które wiele ważą, a widz chłonie każdy gest i nadaje mu własne znaczenia. Poezja, mistrzostwo, wdzięk i mądrość. Mój ulubiony film tegorocznego Berlinale. 

2. NIEFORTUNNY NUMEREK LUB SZALONE PORNO
(Babardeală cu bucluc sau porno balamuc) reż. Radu Jude

Faktyczny i niemniej zasłużony zwycięzca Berlinale 2021. Bezkompromisowy obraz rumuńskiej teraźniejszości, w którym przejrzycie się jak w lustrze. W pierwszej scenie oglądamy domowe porno, tak jak ono wygląda w istocie. I w każdej kolejnej sekwencji – od spaceru po mieście, przez walkę o miejsca parkingowe, po szkolne zebranie – Radu Jude nie szuka upiększeń. Jesteśmy w stanie wrzenia – dosłownie i w przenośni, a rumuński reżyser obserwuje to po mistrzowsku, zdaje z tego pogłębioną relację i wyposaża w konteksty, które przybierają formę video-eseju. Kim W.G. Sebald był dla literatury, tym Jude swoim najnowszym filmem, staje się dla kina.

3-4. W PĘTLI RYZYKA I FANTAZJI (Gūzen to sōzō)
oraz DRIVE MY CAR, reż. Ryûsuke Hamaguchi

‚W pętli...” widziałem na Berlinale i był to od początku do końca film, o którym myślisz: obejrzałbym na Nowych Horyzontach, pośród tej mądrej i uważnej widowni, która wyłapie każdy niuans z tej niespiesznej opowieści o codzienności, pełnej piękna, empatii i zrozumienia. Srebrny Niedźwiedź był bardzo zasłużony.

O „Drive My Car”  jedynie słyszałem, że jeśli nie „Titane” i „Memoria”, to właśnie dzieło nagrodzone za scenariusz, a będące adaptacją prozy Murakamiego, było najlepszym filmem tegorocznego Cannes. 

Obejrzyjcie oba, to będzie najlepszy double-bill Nowych Horyzontów 2021. 

5. ŚMIERĆ NIEWINNOŚCI I GRZECH NIEISTNIENIA
(Death of a Virgin, and the Sin of Not Living), reż. George Peter Barbari

Mój faworyt w tegorocznym konkursie głównym. Kogo dziś interesują filmy o męskich frustracjach? A jednak można o nich opowiedzieć w sposób nowy, czuły, potrzebny i ważny. George Peter Barbari, który będzie – to kolejna wspaniała wiadomość – gościem tegorocznego festiwalu, nakręcił delikatne kino drogi o podróży kilku młodych Libańczyków do prostytutki. W wewnętrznych monologach zdradzają jedynie sobie i nam, skąd się wzięli i jakie będą ich dalsze losy. Tylko sceny zbiorowe pozostają grubiańską komedyjką. Gdybyśmy zechcieli częściej kierować się swoim wstydem, urządzilibyśmy siebie i innych o wiele bardziej komfortowo – taki morał można wyciągnąć z brawurowego i nieśmiałego zarazem filmu Barbariego. Ale można i tysiąc innych. Choćby taki, że brawura i nieśmiałość nie są wcale przeciwstawne, nie są oksymoronami, sąsiadują. 

6. MOJE WSPANIAŁE ŻYCIE, reż. Łukasz Grzegorzek

Czekaliście, jak ja, na premierę najnowszego filmu Wesa Andersona? „Kurier francuski z Liberty...” nie dojechał do Wrocławia. Polecam w zastępstwie film nakręcony w Nysie przez reżysera o podobnej do andersonowskiej wrażliwości. I nie chodzi mi o to, że Grzegorzek stylizuje się na Wesa. On pozostaje konsekwentnie przy swojej stylistyce, którą poznaliśmy w „Córce trenera” i przez nią podświetla interesujące go tematy. Tym razem podwójność spełnienia, wybijanie się na niezależność pośród spętlenia powinności i uwikłanie w rodzinę, która uparła się na jedność miejsca, czasu i akcji. Jak nie w domu, to w szkole. Z plakatu patrzy na nas Agata Buzek, dla której Jacek Braciak jest w filmie partnerem i dyrektorem. Poczekajmy, jak popatrzy na nas i na innych bohaterów podczas premierowego seansu. Bo jeśli już porównuję Grzegorzka z Wesem Andersonem, to Agatę Buzek po samych zwiastunach porównać wypada jedynie z Tildą Swinton. Ekipa, która zrobiła już wspólnie trzy filmy rośnie nam na genialny klan.

7. ALBATROS, reż. Xavier Beauvois 

Jeśli na Nowych Horyzontach przyznawać nagrody aktorskie, bez podziału na sekcje, to Agata Buzek byłaby w tym roku jedną z faworytek u boku Jérémiego Reniera. „Albatros” Xaviera Beauvois (Ludzie Boga) ma bowiem swoje wady, ale kreacja Reniera w zasadzie jest ich pozbawiona. Główny bohater filmu to żandarm z nadmorskiej prowincji. Jako szef młodych policjantów jest dobry, wyrozumiały, ale i stanowczy. Dla swojej córki i żony pozostaje czuły i opiekuńczy. Ale poznajemy go tuż przed wielką próbą, która obie życiowe przestrzenie może obrócić w zgliszcza. „Albatros” przez dwie trzecie seansu trzyma w napięciu, później rozczarowuje, ale Renier do końca gra wspaniale. 

8. GORĄCZKA Petrovy v grippe, reż. Kirył Serebrennikow

Jego poprzedni film „Lato” chciałem obejrzeć od nowa, gdy tylko skończył się seans, a sala numer jeden w Kinie Nowe Horyzonty jeszcze nie opustoszała. „Gorączka” jest, jak czytam, z innej stylistyki, ale też szalona, prowadzona w klimacie wędrówki za bohaterami i zaraźliwa, czyli w sam raz na nasze czasy. „Zaczyna się od ataku kaszlu w autobusie” - słowa z opisu najnowszego filmu Kiryła Serebrennikowa mogą być współczesnym ekwiwalentem „zaczyna się od trzęsienia ziemi, a potem napięcie rośnie”, czyli przypisywanych Hitchockowi słów, które ukochali dziennikarze sportowi.

9. IM DALEJ W LAS, TYM WIĘCEJ DRZEW (Rengeteg - Mindenhol látlak), reż. Benedek Fliegauf 

Jak to z filmami nowelowymi bywa – będziecie mieli części ulubione i takie, o których szybko zapomnicie. Tym lepszym nie można odmówić siły rażenia. Nie można się też na ten seans spóźnić, bo zdecydowanie najlepsza jest nowela numer jeden, za którą aktorską nagrodę na Berlinale otrzymała debiutantka Lilla Kizlinger. 

10. LAMB, reż. Valdimar Jóhannsson

To będzie jeden z tych hitów NH 2021, który najlepiej zobaczyć jak najszybciej, by nie natknąć się w kuluarach na spoilery. Spokojny seans z wprawnie wmontowaną (brawo Agnieszka Glińska) perspektywą kina grozy i miejscem na własne refleksje widza. Ciekawie będzie dyskutować z nowohoryzontową publicznością, o czym to dla nich było. Zaspokoi i fanów kina islandzkiego spod znaku „Baranów..” i miłośników takich festiwalowych odkryć jak „Granica”.

Reklama

Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.