Piątek w regionie z piłką ręczną. Dwie wygrane i porażka dolnośląskich zespołów

WK, inf. prasowe | Utworzono: 2022-09-09 20:57 | Zmodyfikowano: 2022-09-09 21:55
Piątek w regionie z piłką ręczną. Dwie wygrane i porażka dolnośląskich zespołów - fot. Pixabay (zdjęcie ilustracyjne)
fot. Pixabay (zdjęcie ilustracyjne)

Jako pierwsi na boisko wyszli szczypiorniści Zagłębia. Początek meczu nie wskazywał na późniejsze problemy, bo Miedziowi zaczęli znakomicie. Wynik meczu otworzył Stanisław Gębala, a po kilku chwilach dwie bramki dorzucił Jakub Bogacz. Unia odpowiedziała trafieniem Pawła Podsiadło z rzuty karnego, ale to lubinianie w pierwszych minutach robili lepsze wrażenie. Tarnowianie nie radzili sobie z dobrze dysponowanymi zawodnikami Zagłębia, a w piątej minucie za faul czerwoną kartkę ujrzał Dzmitry Smolikau. Nie podłamało to jednak gości, wśród których brylował Paweł Podsiadło. Z wyniku 4:1 dla Zagłębia nagle zrobiło 4:5. Miedziowi mogli wciąż liczyć na duet Gębala-Bogacz i po kwadransie wygrywali 9:7, z czego aż siedem bramek zdobyli wspomnieni gracze. Swoje dołożył także Damian Procho, który zmienił w bramce Marcina Schodowskiego i stał się murem nie do przejścia. Statystyki czterech obronionych rzutów z rzędu mówiły same za siebie. Lubinianie grali dobrze i prowadzili różnicą 2-3 bramek. To jednak nie był wynik, pozwalający na kontrolowanie boiskowych wydarzeń.

Emocje wróciły po przerwie. Gospodarze zaliczyli przestój w ofensywie, co wykorzystali tarnowianie. Dość powiedzieć, że dziesięć minut po zmianie stron Zagłębie dorzuciło tylko jedną bramkę, a goście w tym czasie trafiali czterokrotnie, w efekcie czego wyszli na prowadzenie. Lubinianie obudzili się w porę i szybko odzyskali prowadzenie. W 40. minucie do Dzmitra Smolikau dołączył Wojciech Hajnos, który również zobaczył czerwony kartonik. W drugiej połowie wynik zmieniał się jak w kalejdoskopie i trudno było wskazać zwycięzcę. Dziesięć minut przed końcem tarnowianie po raz pierwszy wyszli na 2-bramkowe prowadzenie i byli nieco bliżej końcowego sukcesu. W ostatnich minutach role się odwróciły i to tarnowianie grali skuteczniej, a prym podobnie jak na początku wiódł Paweł Podsiadło. Grupa Azoty Unia Tarnów wygrała w Lubinie, Zagłębie po dwóch spotkaniach bez punktów.

MKS Zagłębie Lubin – Grupa Azoty Unia Tarnów 27:30 (17:15)

-------

KPR Gminy Kobierzyce rozpoczął sezon PGNiG Superligi kobiet od wysokiego zwycięstwa. Podopieczne Edyty Majdzińskiej pewnie pokonały wracający do elity KPR Ruch Chorzów, wygrywając 45:22.

Wynik spotkania otworzyła Alona Shupyk, a chwilę później Kobierki prowadziły już 3:0 (3’). Przyjezdne miały problem ze sforsowaniem dobrze pracującej obrony kobierzyczanek i od samego początku musiały gonić rywalki (5:2 w 5’). Najwięcej problemów kobierzyczankom sprawiała Marcelina Polańska, która kierowała grą Ruchu w ofensywie. Po jej kolejnym trafieniu różnica między zespołami wynosiła jedynie dwie bramki (6:4 w 7’), a zaraz potem przyjezdne zdobyły bramkę kontaktową (6:5 w 8’). W tym momencie brązowe medalistki znacznie przyspieszyły grę, dzięki czemu mogły wyprowadzać kontrataki. Te skutecznie kończyły skrzydłowe KPR – Natalia Janas oraz Mariola Wiertelak (12:6 w 15’).

Podopieczne Valentyna Vakuly długo rozgrywały swoje akcje, ale nie przynosiło to pożądanego efektu. Chorzowianki na bramki Kobierek zdobywanymi seriami odpowiadały pojedynczymi trafieniami (18:8 w 22’). Pierwsza połowa zakończyła się wysokim prowadzeniem gospodyń: 24:11.

Po zmianie stron kobierzyczanki jedynie powiększały swój dorobek bramkowy. Po trafieniu z rzutu karnego Oliwi Domagalskiej różnica wynosiła już piętnaście oczek (27:12 w 33’). Z drugiej strony boiska wyróżniała się Natalia Kolonko, która prowadziła ofensywę Ruchu (32:15 w 41’).

Na parkiecie widoczna była jednak wyraźna dominacja gospodyń – Edyta Majdzińska rotowała składem, a mimo to jej zespół zwiększał dystans dzielący je od przeciwniczek (40:17 w 51’). Ostatecznie kobierzyczanki wygrały spotkanie 45:22.

KPR Gminy Kobierzyce – KPR Ruch Chorzów 45:22 (24:11)

-------

Zagłębie chciało pewnie zacząć sezon i plan ten zrealizowało. Przyjezdne tylko w pierwszych minutach były w stanie „trzymać” wynik, ale z biegiem czasu to Miedziowe się rozkręciły i wypracowały sobie kilkubramkową przewagę. Lubinianki grały pewnie zarówno w obronie, jak i ataku, czego efektem były kolejne bramki. Klasą samą w sobie była rozgrywająca mistrzyń Polski Karolina Kochaniak-Sala, która raz po raz nękała piotrkowską defensywę. Zagłębie od początku tworzyło zgrany kolektyw i wybijało rywalki z ich rytmu. Podopieczne Bożeny Karkut i Renaty Jakubowskiej już przed przerwą praktycznie rozstrzygnęły losy meczu i ani myślały oddać pola rywalkom.

Sześciobramkowa przewaga, uzyskana w pierwszej części spotkania pozwoliła na kontrolowanie meczu po zmianie stron. W drugiej połowie kibice oglądali wymianę ciosów i walkę bramka za bramkę, ale to Zagłębie cały czas było pewne swego. Dobra defensywa, skutecznie wykańczane kontry, kolejne udane interwencje Moniki Maliczkiewicz – to pełen obraz inauguracyjnego meczu mistrzyń Polski. Miedziowe grały jak natchnione i pod koniec spotkania jeszcze powiększały swoją przewagę.

MKS Zagłębie Lubin – MKS Piotrcovia Piotrków Trybunalski 30:22 (18:12)

Reklama

Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.