Od 10 lat nie mogą go złapać

Były komendant przejścia granicznego w Lubawce Marek G. od dekady skutecznie ukrywa się przed wymiarem sprawiedliwości. O jego sprawie było głośno w 2002 roku.

Major Marek G. zniknął po tym, jak niemal dekadę temu prokuratura przedstawiła mu zarzuty przemycania alkoholu przez granicę w Lubawce, której miał pilnować. Proceder miał uprawiać przez 24 lata i przemycić alkohol warty co najmniej 130 tysięcy złotych.

Marek G. robił to nawet, gdy był komendantem przejścia granicznego. Po prostu własnym samochodem jechał do Czech, tam kupował w dużych ilościach alkohol, dowoził go na przejście graniczne, gdzie pracował i stawiał samochód na parkingu służbowym. Nikomu nie przychodziło do głowy go skontrolować, ani Polakom, ani Czechom.

Gdy sprawa wyszła na jaw, miał zostać komendantem nowo tworzonej placówki straży granicznej. Zamiast tego odszedł na emeryturę i się rozchorował.

Prokuratorzy przesłuchiwali go w we wrocławskim szpitalu. I wtedy nagle zniknął.  Do dziś wymiarowi sprawiedliwości nie udało się go odnaleźć.

Szefowa kamiennogórskiej prokuratury, Helena Bonda powiedziała Radiu Wrocław, że po przeanalizowaniu sprawy nie zostanie wycofany Europejski Nakaz Aresztowania wystawiony za Markiem G.

Mężczyzna jest dalej poszukiwany, bo jego sprawa przedawni się dopiero w w 2017 roku, czyli po 15 latach od ujawnienia. Markowi G. grozi nawet do 10 lat więzienia. Według nieoficjalnych informacji mężczyzna przebywa w USA.