Przewoźnicy na cenzurowanym

Michał Wyszowski | Utworzono: 2014-01-30 11:39 | Zmodyfikowano: 2014-05-01 00:12
Przewoźnicy na cenzurowanym - fot. archiwum prw.pl
fot. archiwum prw.pl

Miejskie linie z Wałbrzycha dojeżdżają już m.in. do Jedliny – Zdroju oraz Rybnicy Leśnej. W planach jest uruchomienie kursów do Mieroszowa i Głuszycy.

Dotowane przez gminy autobusy są znacznie tańsze od tych, które oferują małe firmy transportowe. Ich właściciele już mówią, że grozi im bankructwo, skarżą się też na zmasowane kontrole urzędników.

Krzysztof Fila z wałbrzyskiego ratusza mówi, że urzędnicy działają zgodnie z obowiązującym prawem.



Wałbrzyskie rynek transportowy był już areną wojny przewoźników. Ponad dziesięć lat temu konkurencyjne dla siebie firmy wykańczały się wszelkimi dostępnymi metodami - m.in. podpalały autobusy.

Komentuje Marek Waligóra:

Problemy z transportem prywatnym tzw. busami są już od prawie 20 lat. Przypomnę, że wiosna 2002 roku kilkudziesięciu przewoźników blokowało jedno z największych skrzyżowań Wałbrzycha. Uważali, że są dyskryminowani przez władze miasta, które nie pozwalają legalnie prowadzić im przewozów pasażerskich. Przewoźnicy z kolei, zdaniem władz, nielegalnie korzystali z przystanków Miejskiego Zakładu Komunikacji i dodatkowo nie mieli koncesji na przewozy pasażerskie na terenie miasta. Przed ponad 10 laty Straż Miejska oraz policja karały busiarzy mandatami i wnioskami do kolegium.

Po proteście ustalono, że będzie przetarg na świadczenie usług transportowych, który wyłonił około 45 prywatnych przewoźników na trasy miejskie i pozamiejskie. To nie zakończyło problemów i tym razem pojawiły się dotyczące zysków. Prywatni przewoźnicy zaczęli wykańczać konkurencję czyli swoich kolegów. Zaczęły płonąć busy. Tak było m.in. kilka razy w okolicy końcowej pętli w Boguszowie-Gorcach. Policja była wtedy bezradna.

W 2003 roku jeden z jeżdżących legalnie kierowców, został brutalnie pobity podczas postoju na pętli C na Podzamczu. Później powstał specjalny zespół, w którym znaleźli się policjanci, urzędnicy i inspektorzy transportu. Przewoźnicy bez koncesji domagali się publicznej debaty. Zarzucali władzom, że tolerują fakt, iż ci, którzy jeżdżą legalnie, są niepunktualni. Zmieniło się niewiele.

Teraz z kolei pojawił się dla nich nowy kłopot - transport dotowany przez samorząd. "Busiarze" argumentują, że tej konkurencji nie wytrzymają i zasilą rzesze wałbrzyskich bezrobotnych. Sytuacja stała się patowa bo z jednej strony przejazd dla mieszkańców może być tańszy, a z drugiej, kto da pracę bankrutującym przewoźnikom, bo bezrobocie w powiecie wałbrzyskim przekraczało w grudniu 2013 roku 32 proc.


Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.