To był wielki skok na wielką kasę
Chodzi o proces dotyczący wielomilionowych wyłudzeń pieniędzy z wrocławskiego PKS i Południowo-Zachodniej Kasy Oszczędnościowo-Kredytowej.
Na ławie oskarżonych siedziało 8 osób, w tym radca prawny Tomasz T. skazany na 7 lat więzienia. Mężczyzna ponadto dostał również karę grzywny i 10-letni zakaz wykonywania zawodu. Na trzy lata skazany też został były szef PKS-u Andrzej P. Cztery osoby zostały uniewinnione.
Sędzia w uzasadnieniu mówił o skazanym radcy, że jest "chuliganem obrotu prawnego".
Cała ta głośna sprawa zaczęła się w 2008 roku. Wtedy SKOK z siedzibę we Wrocławiu zawarł umowę z kancelarią Tomasza T. Według prokuratury mecenas doprowadził do zmiany we władzach kasy oszczędnościowo - kredytowej. Szefem został znany z PKS Andrzej P.
Ostatecznie śledczy twierdzą, że doszło do tego, ze radca na podstawie niekorzystnych umów zaczął egzekwować pieniądze ze skoku. I to niemałe pieniądze, bo 12 mln zł.
Sprawa wyszła na jaw a stała się głośna w całej Polsce, po tym jak wyszło na jaw, że w egzekucjach brała udział kancelaria Marcina Dubienieckiego związanego z rodziną Kaczyńskich. Tomasz T. od początku móił, że proces był nierzetelny. Kilka razy składał wnioski o zmianę sędziego, chciał też przesłuchania ponad 50 tys. osób, członków skoku.