Urodziny ustawy śmieciowej (Raport)

Andrzej Andrzejewski, wsp. Michał Wyszowski | Utworzono: 2014-05-22 07:48 | Zmodyfikowano: 2014-05-22 14:22
Urodziny ustawy śmieciowej (Raport) - Fot. www.prw.pl
Fot. www.prw.pl

W połowie lipca Urząd Marszałkowski opublikuje dokładny raport, opisujący skutki zmian systemu zarządzania odpadami na Dolnym Śląsku. W tej chwili miasta i gminy jeszcze zbierają dane. My postanowiliśmy sprawdzić na ile ustawa śmieciowa zmieniła przyzwyczajenia Dolnoślązaków...



Zmian jest wiele. Nikt chyba wcześniej nie przypuszczał, że urzędnicy będą musieli... zaglądać do śmietników. Pani Ewelina jest inspektorem urzędu miasta w Legnicy. W ostatnich miesiącach w magistracie trudno ją zastać. Bo zza biurka musiała się przenieść na miejskie podwórza. A dokładnie w te miejsca, gdzie zwykle stoją pojemniki na odpadki.

- Zaglądam do kubłów po to, aby sprawdzić czy mieszkańcy prawidłowo segregują odpady. Do pojemników na odpady surowcowe ludzie bardzo często wrzucają odpady organiczne (choćby obierki od ziemniaków) ,czy odpady higieniczne (na przykład zużyte pampersy). To oznacza, że albo ktoś oszukuje na śmieciach, albo komuś się niechcący wrzuciło do nieodpowiedniego pojemnika. W takich sytuacjach zwracamy się do właściciela, upominamy go i instruujemy, by prawidłowo segregował te odpady.

- Przy czym nie zawsze kończy się jedynie na upomnieniach. W wielu przypadkach po interwencji inspektorów lokatorom nie pozostaje nic innego, jak zweryfikować swoją deklarację, czyli wypisać ją na nowo - przyznaje Przemysław Rogowski, dyrektor legnickiego Biura Gospodarowania Odpadami. - Taki bardzo jaskrawy przykład, to sytuacja, gdy w pierwszej deklaracji właściciel wykazał trzy osoby zamieszkałe. Okazało się, że pod tym adresem mieszkało dziewięć osób.

Strażnicy zaglądają do kubłów
Na podobne kontrole - choć przeprowadzane przez różne służby - zdecydowało się wiele dolnośląskich samorządów. W Wałbrzychu do śmietników zaglądają nie urzędnicy, ale strażnicy miejscy. Szef tej formacji Kazimierz Nowak przyznaje, że efekty takich sprawdzianów byłyby bardziej wiarygodne, gdyby prawo traktowało w identyczny sposób wszystkich producentów śmieci.

- Musimy z wyprzedzeniem informować przedsiębiorców i spółdzielnie mieszkaniowe o planowanych kontrolach. Taka informacja za każdym razem musi być podpisana przez prezydenta miasta. Natomiast pozostałe podmioty możemy kontrolować bez uprzedzenia. Mówiąc wprost: pukamy do drzwi i... sprawdzamy.

Dwa oblicza ustawy śmieciowej. Który jest prawdziwy? Czekamy na komentarze!

A to oznacza, że lwia część ujawnionych nieprawidłowości dotyczy jedynie lokatorów kamienic i właścicieli domków jednorodzinnych.

- Przeprowadziliśmy 258 kontroli z czego w 65 przypadkach właściciele nieruchomości zostali pouczeni, a w 21 przypadkach zmienili deklaracje - informuje Aleksandra Winiarska, kierowniczka Biura Infrastruktury Komunalnej Urzędu Miasta Wałbrzych. - Natomiast w pozostałych przypadkach ustaliliśmy, że właściciele dostosowali się do naszych zaleceń.

Sortowanie symulowane
Dane o wynikach rewolucji śmieciowej dopiero spływają z całego województwa do Wrocławia. Oficjalny raport ma być gotowy w połowie lipca. Zdaniem Pawła Karpińskiego z-cy dyrektora Wydziału Środowiska Urzędu Marszałkowskiego z analizy tych informacji, które już nadeszły z miast i gmin wynika, że jest znacznie lepiej niż w pierwszych miesiącach funkcjonowania ustawy. Jednak do ideału jeszcze nam daleko. Na Dolnym Śląsku są takie miejscowości, gdzie nawet 90 proc. mieszkańców zadeklarowało sortowanie śmieci. Przy czym zaledwie 10 procent wyprodukowanych przez nich odpadów trafia do pojemników na surowce wtórne. I nie chodzi o małe miejscowości, ale wręcz przeciwnie. No bo jak skontrolować mieszkańców osiedli dziesięciopiętrowych bloków?

- No właśnie to jest bardzo trudne  - przyznaje Paweł Karpiński. - W Europie zachodniej, tam gdzie takie systemy działają od wielu lat, to wszystko opiera się na dobrej woli społecznej. Wydaje się, że w naszej rewolucji odpadowej zabrakło centralnych kampanii społecznych. Mieszkańcy już wiedzą jak należy sortować, ponieważ gminy bardzo często o tym informowały, wydawały różne broszury na ten temat. Natomiast wydaje mi się, że Polacy jeszcze nie mają przekonania po co to robić. My dopiero musimy zrozumieć, że w ten sposób możemy bardzo mocno ulżyć środowisku i zachować je w lepszym stanie dla przyszłych pokoleń.

Co się bardziej opłaca?

- Świadomość ekologiczna jest ważna, ale lepiej do mieszkańców przemawia ekonomia - ripostuje szef legnickiego Biura Gospodarowania Odpadami i przedstawia jak zmieniła się liczba osób deklarujących sortowanie śmieci. - W pierwszym okresie zbierania deklaracji było to ok. 70 proc. Dziś mamy wybrało 90 proc. mieszkańców zadeklarowanych. W lutym okazało się bowiem, że możemy obniżyć stawkę za zbieranie odpadów. Zrobiliśmy większą różnicę. W przypadku gdy zbieramy selektywnie, płacimy 9 złotych i 70 groszy za mieszkańca miesięcznie. A w przypadku kiedy komuś nie chce się zbierać selektywnie, to płaci 17 złotych. Różnica jest spora i to widać w ilościach zebranych śmieci i w deklaracjach.

I faktycznie jeszcze w lutym mieszkańcy Legnicy wspólnie zebrali 140 ton surowców wtórnych. W kwietniu, gdy już obowiązywały nowe stawki do recyklingu do żółtych pojemników trafiło aż 200 ton.  Paweł Karpiński z Urzędu Marszałkowskiego nie wyklucza, że na ten sukces mogła mieć wpływ... wiosenna temperatura.

- Tajemnicą poliszynela jest to, że zimą ludzie często palą swoje odpady w piecach. Efektem tego jest potężny smog w każdej miejscowości, łącznie z miejscowościami uzdrowiskowymi na Dolnym Śląsku. W sezonie grzewczym potwierdzają to przekroczenia szkodliwych substancji w powietrzu.

A tego problemu najprościej się pozbyć wymieniając piece kaflowe na nowoczesne systemy grzewcze na przykład zasilane gazem. Coraz więcej samorządów, proponuje swoim mieszkańcom spore dopłaty do takiej wymiany. Rzecznik prezydenta Legnicy Arkadiusz Rodak przyznaje, że tej oferty pewnie by nie było, gdyby nie rewolucja śmieciowa.

WROCŁAW
WROCŁAW
etaty dla straży
We Wrocławiu dokładne kontrole mają się dopiero rozpocząć. Teraz  sprawdzaniem odpadów zajmuje się 6 osób. Kierownictwo  straży wnioskowało o 30 nowych etatów. 22 maja sprawę przegłosowali radni. W tym roku na nowe miejsca pracy dla funkcjonariuszy miasto chce przeznaczyć 1,2 mln zł. Przyjęci funkcjonariusze przejdą  szkolenie i ruszą w miasto na kontrole kubłów i tym samym mieszkańców. Najpierw mają być pouczenia, potem posypią się mandaty.  (AM)


- Za pół ceny możemy mieć w domku jednorodzinnym lub w mieszkaniu nowoczesny, energooszczędny, przyjazny środowisku i tańszy w eksploatacji system ogrzewania. Wystarczy tylko przystąpić do programu prowadzonego przez nasze miasto.

Trudno wymienić wszystkie aspekty życia, na które ma wpływ rewolucja śmieciowa. Okazuje się bowiem, że ma ona związek nawet z większym ruchem na rynku elektronicznym. W jaki sposób? Ot choćby za sprawą pani Eweliny, która dziś znów będzie zaglądała do śmietników. Ale za jakiś czas zasiądzie za swoim biurkiem, bo przy kontenerach coraz częściej zastępuje ją ktoś mniej wrażliwy na fetor.

- Kamera jest bezpośrednio skierowana na zasiek śmietnikowy. Dzięki temu osoby nadzorujące wiedzą, kto im podrzuca gabaryty, albo kto nie prowadzi selektywnej zbiórki... a powinien.

Reklama

Komentarze (2)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
~rolo2014-05-22 13:51:10 z adresu IP: (213.5.xxx.xxx)
To chore podejście. Wydawać 1,2 mln zł na nierobów i ścigaczy mandatów. Za te pieniądze lepiej zbudować spalarnię śmieci we Wrocławiu. Do spalarni obowiązuje inny sposób segregowania odpadów. Wsad musi być bardziej energetyczny. To zapewne pomysł Dudiego, by karać i sprawdzać. Ceny za utylizację odpadów we Wrocławiu są najwyższe w Polsce
~Sabina2014-05-22 09:37:23 z adresu IP: (87.206.xxx.xxx)
Zapraszam kontrolujących na Hubską z tyłu bloku na wysokości przystanku tramwajowego w stronę Gaju. Od stycznia robię zdjęcia syfu który zalega od sierpnia ubiegłego roku - przepraszam zalegał, bo wczoraj posprzątali (drugi raz w ciągu tylu miesięcy), ale co z tego skoro dalej na tylu mieszkańców postawiony jest tylko jeden kontener i to kwestia czasu, aż na nowo po podwórku zaczną szaleć szczury, robale, muchy i to wszystko w towarzystwie jakże przyjemnej woni gnijących odpadów. Jeśli ktokolwiek mi powie,że ustawa zmieniła coś na lepsze to umrę ze śmiechu.