Legia wykluczona! Słuchacze komentują decyzję UEFA

Michał Hamburger, wsp. Gregor Niegowski | Utworzono: 2014-08-08 11:19 | Zmodyfikowano: 2014-08-08 12:08

Mistrzowie Polski przegrali walkowerem rewanżowy meczu III fazy kwalifikacji z Celtikiem Glasgow z powodu udziału w tym spotkaniu nieuprawnionego zawodnika, Bartosza Bereszyńskiego. W tej sytuacji Celtic wygrał rewanż 3:0, a w pierwszym spotkaniu było 4:1 dla Legii.

- Taka szansa długo się nie powtórzy. Ale to Celtic Glasgow powinien ustąpić - mówi mieszkający w Wielkiej Brytanii słuchacz Radia Wrocław:



Są też inne opinie. Legia może mieć tylko i wyłącznie pretensje do siebie - podkreśla inny słuchach:

- Śpiochy w piłkę nie grają, tak jak ślepy nie powinien grać w karty - mówi Pan Mieczysław, który przede wszystkim żałuje zawodników:

- Współczuje, ale jeżeli ktoś się myli, to płaci za swoje błędy. Zawodnicy pracują na sukces swojej drużyny i ktoś tak zawala sprawę. Wiem, że nikt nie zrobił tego specjalnie, ale taki klub nie może popełniać takich gaf. Smutna rzeczywistość polskiego sportu - dodaje nasz słuchacz.

Klub z Glasgow od Ligi Mistrzów dzieli już tylko jedna runda. Legia Warszawa musi zadowolić się grą o w eliminacjach do Ligi Europejskiej. Swojego rywala pozna po godzinie 13:00. Także Ruch Chorzów ma szanse na awans do fazy grupowej tych rozgrywek.

Legia Warszawa wydała po decyzji UEFA następujący komunikat:

"Zgodnie z decyzją Control, Ethics and Disciplinary Body UEFA z dnia 8 sierpnia 2014r. wynik meczu Celtic FC - Legia Warszawa, rozegranego w ramach III rundy kwalifikacyjnej Ligi Mistrzów UEFA w dniu 6 sierpnia 2014r. został zweryfikowany jako walkower (wynik 3:0) dla drużyny Celtic FC w związku z występem nieuprawnionego zawodnika - Bartosza Bereszyńskiego.

Klub niezwłocznie złoży wniosek o wydanie uzasadnienia i po jego otrzymaniu rozważy możliwość wniesienia odwołania."

Kto zawinił? Prawdopodobnie winę ponosi Marta Ostrowska, kierownik pierwszej drużyny. Przypomnijmy, że jest to jedyna kobieta kierownik w drużynie piłkarskiej na tak wysokim szczeblu. To właśnie ona miała nie zgłosić do rozgrywek Bartosza Bereszyńskiego.

Robert Skrzyński
Robert Skrzyński
Kierownik redakcji sportowej Radia Wrocław
To porażka polskiej dyplomacji piłkarskiej. aWina Legii nie pozostawia najmniejszej wątpliwości. A skoro jest wina musi być też i kara. Kluczowe pozostaje jednak pytanie jaka. UEFA zastosowała najwyższy jej wymiar i znajdzie paragrafy na to, żeby ją uzasadnić. Nie ma to jednak nic wspólnego z tzw. duchem gry - tak popularnym na piłkarskich boiskach.

Winą Legii jest to, że nie wpisała Bereszyńskiego na listę piłkarzy zgłoszonych do drugiej rundy eliminacji. Ktoś zawinił i powinien być z tego rozliczony. Nieznajomość przepisów klubu aspirującego do gry w Lidze Mistrzów dyskwalifikuje. Ale tak po ludzku patrząc de facto Bereszyński karę odcierpiał a w trakcie meczów z Saint Patrick był zawodnikiem Legii.

Bereszyński zagrał przez kilka minut i jego pobyt na murawie nie miał znaczenia dla przebiegu dwumeczu. W 2010 roku w bliźniaczej sytuacji na węgierski Debreczyn została nałożona kara w wysokości 15 tysięcy euro. No ale Litex Łowecz nie miał tak wielkiej siły przebicia.

Właśnie. Oprócz błędu ludzkiego - a raczej katastrofalnego w skutkach błędu - zabrakło skuteczności piłkarskiej dyplomacji. Nie wiem ile w tej sprawie zrobiły władze Legii, czy pomógł PZPN, ale wiem, że efektu nie osiągnięto. I jak dziś mam przed oczami sytuację z 2003 roku kiedy na wniosek Włochów odwołano pucharowy mecz Wisły z Lazio. Byłem wtedy w Krakowie i widziałem butnego Roberto Manciniego, który dopiął swego.

Tak przy Włochach, jak i Szkotach jesteśmy w europejskiej federacji po prostu kopciuszkami a fakt, że dostaliśmy organizację finału Ligi Europy nie ma tu najmniejszego znaczenia. To po prostu porażka polskiej dyplomacji piłkarskiej, bo jestem przekonany, że można było zrobić więcej.

A może UEFA wolała mieć w Lidze Mistrzów Celtic, bo pamięta liczne wybryki kiboli mistrzów Polski. Nie szukam drugiego dna. Wiem tyle, że na tym fakcie traci nie tylko Legia, ale cała polska piłka.

Kiedyś Śląsk Wrocław także stracił walkowerem punkty, bo źle policzono kartki Artura Bugaja. Nasza reprezentacja olimpijska dostała je walkowerem gdy w duńskim zespole przed Igrzyskami w Seulu wystąpił Per Frimann. Mimo to biało - czerwoni i tak na olimpiadę nie pojechali.

Jednak nigdy walkower nie bolał aż tak bardzo i nie kosztował aż tak dużo. Także finansowo. Bo Legia miała szansę na naprawdę wielkie - jak na polskie warunki - pieniądze. A okazja może się szybko nie powtórzyć.

 

Reklama

Komentarze (2)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
~do vito2014-08-08 13:32:07 z adresu IP: (37.108.xxx.xxx)
też tak myślałem, ale oficjalna strona UEFA podaje inaczej: As a consequence, Celtic qualified for the UEFA Champions League play-offs on away goals (agg: 4-4) and Legia went into the UEFA Europa League play-offs. The original match report is below.
~vito2014-08-08 12:46:46 z adresu IP: (82.143.xxx.xxx)
Na antenie pojawiła się błędna informacja, że jakby w Warszawie padła jedna bramka więcej, to Legia by nie odpadła, bo w dwumeczu byłoby 5-4. To jest nieprawda - walkower jednocześnie wiąże się z dyskwalifikacją ukaranej drużyny. Stąd wynik w Warszawie jest bez znaczenia. Zresztą wyobraźmy sobie sytuację, gdzie w Warszawie byłoby 5-1, a w Szkocji 4-0 dla Celticu. I co ? Po walkowerze i weryfikacji wyniku na 0-3 dla Celticu, Legia by awansowała? Absurd!