Koszykarze Śląska nadal niepokonani! Wygrali w Słupsku

Bartosz Tomczak | Utworzono: 2014-10-27 05:15 | Zmodyfikowano: 2014-10-27 05:17

Pierwsza kwarta przebiegała pod dyktando gospodarzy, którzy prowadzili w niej od początku do końca. Już po niespełna czterech minutach było 9:4 dla Czarnych po dwóch celnych rzutach z rzędu Kyle'a Shiloha - najpierw za dwa, a potem za trzy. Potem pięć "oczek" z rzędu zdobył Śląsk, ale ostatnie akcje inauguracyjnej odsłony znów należały do gospodarzy. Czarni wygrali pierwszą kwartę 16:13.

Początek kolejnej części gry zwiastowała, że słupszczanie mogą na dobre przejąć mecz. Po zaledwie dwóch minutach prowadzi 24:15. Dziewięć punktów przewagi gospodarze mieli jeszcze w połowie drugiej kwarty przy wyniku - 26:17. Od tego momentu na parkiecie zaczęła się dominacja Śląska. Trzy minuty wystarczyły gościom do przeprowadzenia kluczowej serii 12:0! Wrocławianie trafili wtedy dwukrotnie zza łuku i byli aktywni na ofensywnej desce, zamieniając dwie zbiórki w ataku na pięć punktów. Po tej dobrej passie Śląsk wyszedł na pierwsze prowadzenie w meczu - 29:26. Do końca pierwszej połowy kibice zobaczyli jeszcze tylko jeden rzut. Był on autorstwa zawodnika gospodarzy - Callistusa Eziuwku. Do przerwy zatem to Śląsk prowadził 29:28.

Wrocławianie schodzili do szatni z korzystnym wynikiem, choć co ciekawe rzucali na fatalnej - 27% skuteczności. Trafili zaledwie 10/37 rzutów z gry. Czarni dla porównania 11 z 26 prób zamienili na punkty. Dodatkowe "oczka" Śląsk zdobywał dzięki osobistym - 7/8 z linii.

Po przerwie nadal było ciekawie. Po niespełna czterech minutach trzeciej kwarty obie drużyny miały po 33 punkty. Wtedy do ataku ruszył Śląsk. Seria 7:0 pozwoliła gościom odskoczyć do wyniku 40:33. Rywale gonili, ale wrocławianie trzymali ich na bezpieczny dystans. Kiedy na 22 sekundy z dystansu trafił Roderick Trice, było 47:39. Czarni odpowiedzieli rzutem w ostatniej sekundzie Bojana Trajkovskiego. Przed startem decydującej odsłony wrocławianie byli zatem lepsi - 47:41.

Czwarta kwarta to znów podobna historia jak poprzednia odsłona. Czarni po dwóch minutach i trafieniu Kyle'a Shiloh'a zbliżyli się do wyniku 44:47. Śląsk odpowiedział wtedy serią 7:2. Napędzał ją Mantas Cesnauskis, który najpierw trafił zza trzy, a potem zaliczył udany dwutakt. Na 6 minut przed końcem wrocławianie prowadzili 54:46. Gospodarze jednak nie rezygnowali i sprawili Śląskowi sporo kłopotów. Goście popełniali proste błędy, a Czarni punktowali i to seryjnie. Na dwie minuty przed końcem słupszczanie zmienjszyli straty do wyniku 57:59 i za chwilę mogli wyjść na prowadzenie. Na szczęście w końcu obudził się Śląsk. Aleksandar Mladenović kapitalnie zablokował wchodzącego pod kosz Aleksandra Gruszeckiego. Za chwilę punkty w ataku zdobył Mantas Cesnauskis. Rozgrywający wrocławian wykorzystał dobrze postawioną zasłonę i trafił z półdystansu. Na 39 sekund przed końcem, goście prowadził 61:57. Zawodnicy Emila Rajkovica tej przewagi już nie wypuścili. Śląsk wygrał ostatecznie z Czarnymi.

Czarni Słupsk - Śląsk Wrocław 63:67 (16:13, 12:16, 13:18, 22:20)

Punkty dla Czarnych: Franklin 15, Shiloh 13, Gruszecki 12, Trajkovski 9, Eziuwku 8 (11 zbiórek), Mokros 3, Seweryn 2

Punkty dla Śląska: Ikolev 16, Kinnard 11 (10 zbiórek), Trice 11, Cesnauskis 10, Mladenović 8, Dłoniak 5, Tomaszek 4, Skibniewski 2

 

Reklama

Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.