300 osób na bruk? Problemy zgorzeleckiego Famago (POSŁUCHAJ)

Piotr Słowiński | Utworzono: 2014-12-17 07:55 | Zmodyfikowano: 2014-12-17 08:01
300 osób na bruk? Problemy zgorzeleckiego Famago (POSŁUCHAJ) - kopexfamago.eu
kopexfamago.eu

O zakład produkujący maszyny i urządzenia dla przemysłu górniczego spiera się nowy zarząd Kopex - Famago i syndyk upadłego Fakosu, który do 10 września zarządzał zgorzelecką fabryką. Famago w ubiegłym roku przekazało do Fakosu produkcję i ludzi. Choć nowy zarząd wypowiedział tamte umowy, to syndyk Fakosu twierdzi, że ma nadal tytuł prawny - zarówno do urządzeń, jak i nieruchomości firmy. Sytuacja jest taka, że pracownicy jednej z największych fabryk w Zgorzelcu mogą wylądować na bruku i to mimo tego, że Famago ma zamówienia z całej Europy.

Adam Guzy związkowiec z Famago mówi, że strach zagląda załodze w oczy. Kontrakty, i to nie tylko z Polski, są realizowane przez Kopex-Famago.

POSŁUCHAJ:



Michał Kurek, prezes Kopex-Famago przyznaje, że sytuacja jest szczególna. Kopex wypowiedział jednostronnie Fakosowi umowę na przekazanie zakładu. Syndyk Fakosu tego faktu nie uznaje. Ma więc np. umowę na prąd, bez którego Famago nie może pracować. Każda ze stron uważa, że ma prawo do przyłącza.

Tomasz Topola, rzecznik Tauronu mówi, że jego firma czeka jednak na rozstrzygnięcia prawne w tej sprawie. Umowa Tauronu z Famago zostanie podpisana natychmiast, jak tylko spółka udokumentuje, że dysponuje przyłączem. Na razie przyłącze jest bowiem w rękach syndyka Fakosu, a na jednym przyłączu nie może podpisać umów z dwoma użytkownikami.

Syndyk Fakosu Przemysław Jedliński twierdzi jednak, że nie tylko prąd w Famago należy do niego, ale ma też umowy na nieruchomości i maszyny.



17 grudnia zaplanowana jest rozprawa przed jeleniogórskim sądem, w czasie której rozpatrzony zostanie pozew syndyka o przywrócenie mu posiadania fabryki w Zgorzelcu. Prezes Michał Kurek mówi, że energetycy zgodzili się poczekać na rozstrzygniecie do tego dnia. Gdyby ono nie zapadło, albo było niekorzystne dla Kopex-Famago, to skutki według prezesa będą opłakane dla pracowników.

- Walczymy o życie – nie ukrywa – bez prądu nie będziemy mogli działać. Jeśli sąd nie przyzna nam racji, to będzie prawdziwy szok dla zgorzeleckiego rynku zatrudnienia. Syndyk Fakosu, Przemysław Jedliński odpowiada natomiast że jeśli wyrok będzie dla niego korzystny, to zakład postara się odzyskać przy pomocy komornika. Już także wie co zrobi z załogą.

- Załoga w procesie upadłości jest chroniona – mówi. - Do tej pory chciałem się spotkać z pracownikami, ale nie zostałem wpuszczony do fabryki. Syndyk zapewnia, że nie będzie chciał przerwać produkcji.

Związkowcy, którzy niemal rok temu pikietowali pod Famago przeciw Fakosowi i cieszyli się we wrześniu, że wracają do Famago, znów są w strachu. Zarząd ich firmy spiera się z syndykiem, policjanci zabezpieczają w zakładzie komputery by ustalić czy doszło do złamania prawa w sprawie przejęcia, czy wynajęcia firmy. W tle są kontrakty o wartości 100 milionów złotych. Toczy się więc gra o duże pieniądze, a pracownicy nie wiedz co z nimi będzie.

W styczniu pod Famago protestowała Solidarność. Tym razem protesty mogą nie pomóc.

CZYTAJ: Protest pod Famago (ZDJĘCIA)

 

 

Reklama