Tak balowali w zamku Książ 100 lat temu! (ZOBACZ ZDJĘCIA)

Michał Wyszowski | Utworzono: 2016-03-24 09:30 | Zmodyfikowano: 2016-03-24 09:30

Długo, hucznie i z wielka fantazją. Tak w dolnośląskich zamkach bawiono się równo sto lat temu. Dodajmy, że wtedy bale potrafiły trwać nawet kilka dni. Normą były kuligi, polowania i bogaty program artystyczny. Nie brakowało prawdziwych szaleństw. Podczas jednej imprez w zamku Książ, goście na srebrnych tacach schodami cesarskimi zjeżdżali wprost do Sali Maksymiliana.

Mateusz Mykytyszyn z Fundacji Księżnej Daisy mówi, że wtedy naprawdę potrafiono się bawić:

Ananasy przylatywały samolotem z Berlina, dania podawał mistrz kucharski z Francji, a gościom przygrywała cygańska orkiestra w pełnym składzie. Bale kosztowały majątek. Często towarzyszył im program artystyczny, a nad zabawą czuwało kilkaset osób ze służby. Pretekstem do świętowania był nie tylko sylwester czy karnawał, ale przede wszystkim przyjazd doskonałych gości. A wtedy jak mówi znawca historii zamku Mateusz Mykytyszyn, bywała tam cała Europa:

Inicjatorką większości imprez była księżna Daisy, która w Książu pojawiła się pod koniec dziewiętnastego wieku. Część z bali opisała w swoich pamiętnikach. Opisy i zdjęcie księżnej znajdziecie poniżej. Opisy do poszczególnych zdjęć umieściliśmy w naszej galerii.

Opisy przyjęć arystokratycznych w zamku Fürstenstein na Dolnym Śląsku (dziś Książ) na przełomie XIX i XX wieku. Prezentujemy wybrane fragmenty „Lepiej przemilczeć“ – prywatnych pamiętników Księżnej Daisy von Pless z lat 1895-1914 w tłumaczenie Barbary Borkowy. Wydawnictwo Zamku Książ i Fundacji Księżnej Daisy von Pless, Wałbrzych 2013

19 września 1896. Książ:
Tylko parę linijek, bo śpieszę się, żeby dokończyć swoją nowelę, jako że w ogóle nie miałam ostatnio czasu. 14-go do17-go, codziennie mieliśmy tutaj tańce. Na te, które odbyły się 16-go, postanowiliśmy się przebrać. Wpadliśmy na ten pomysł w ostatniej chwili, ale i tak był wielkim sukcesem; wszystkie panie miały upudrowane włosy. Ja, Patsy (matka księżnej Daisy, pułkownikowa Cornwallis-West) i Shelagh (siostra Daisy, Konstancja księżna Westminster) pożyczyłyśmy klejnoty od Maharadży [Cooch Behar]. Wybrałam szmaragdy. Maharadża włożył tradycyjny niebiesko-złoty strój, turban i wielką ilość biżuterii.

Wielki Książę Rosji Michał wyglądał wybornie w ślicznym japońskim odzieniu, jakie kupiłam niedawno we Wrocławiu, turbanie na głowie i z długim mieczem przy boku; Pan „Nimrod“ Sen , szwagier Maharadży, miał też na sobie tradycyjny strój, a turban zwinął z haftowanego materiału, który przywiozłam z Indii. Ktoś przyszedł przebrany za kucharza; Książę Turynu, jako neapolitański rybak, wszedł w parę białych skórzanych bryczesów, które znalazł w stajni i luźną, czerwoną koszulę z jedwabiu, na głowę zaś wsadził jedną z czerwonych jedwabnych pończoch Hrabiny Torby, na końcu której przywiesił moje czerwone pompony. Gordy był kapitalny w japońskim szlafroku i czerwonych kapciach, z głową obwiązaną kawałkiem różowego perkalu z przyszytym do niego sztucznym kucykiem, jaki kupiliśmy w Świebodzicach i z całą, pomalowaną twarzą.

Niektórzy mężczyźni, zresztą ze świetnym efektem, poprzyszywali sobie do klap i mankietów fraków kawałki kolorowej satyny. Wielu miało na sobie pumpy. Ja użyłam mnóstwo ozdób, jakie znalazłam w domu, co także zrobił Hans, który zaprezentował się w czerwonym myśliwskim żakiecie... Ja miałam na sobie suknię z niebieskiej satyny ze złotymi haftami indyjskimi i wysokim kołnierzem á la Medici. Na upudrowane włosy wsadziłam małą czapeczkę z różowego aksamitu z piórami.

Wielki Książę Michał, Hrabina Torby, Gordy i Maharadża jeszcze tu są; wszyscy inni wyjechali przedwczoraj. Wśród moich gości, w sumie trzydziestu, byli: Książę Turynu z dwoma adiutantami, Książę Fée i Książę Carpeneto, Maharadża z Panem Plowden i Nimrod Senem, Wielki Książę Rosji z Hrabiną Torby, Hrabiostwo Dohna, Hrabiostwo Harrach z kuzynką, Lotka Hohenau z mężem oraz Pan Towsend z żoną. Czuję ulgę, że już wyjechali. Patsy właśnie weszła do pokoju; Maharadża gra na pianinie…

22 października 1902. Północ. Książ:
Olbrzymie przyjęcie w domu. Okropnie zmęczona, dopiero teraz dotarłam na górę. Tańczyliśmy i graliśmy w karty każdego wieczora, ale ponieważ Matylda i Vater tego nie robią, zamówiłam na dzisiaj orkiestrę. Goście przybyli wczoraj; są wśród nich: Hrabia i Hrabina Hatzfeldt; Hrabia i Hrabina Czernin, która jest z domu Kinska... To chyba wszyscy; aczkolwiek są mili, z niecierpliwością czekam na ich wyjazd, żeby móc spędzić trochę czasu z ukochanym maluszkiem, zanim pojadę do Pardubic. Poza tym, mając dom pełen ludzi od końca sierpnia, mam już tego dosyć.

Na zdjęciu księżna Daisy von Pless w stroju rokokowym

Dzisiejsze polowanie zakończyło się wielkim sukcesem; Hans jest, oczywiście, bardzo zadowolony, ponieważ to dopiero trzeci aktywny tutaj sezon i jak tak dalej pójdzie, polowania w Książu będą poprawiać się z roku na rok.

Na dzisiejszy wieczór włożyłam niebieską suknię, do której przypięłam fioletoworóżowe orchidee. Hrabia Voss podarował mi śliczny wenecki wazon dekorowany en relief orchideami naturalnej wielkości. Jest bardzo delikatny; osiemnaście takich wazonów rozkruszyło się w piecu, zanim ten jeden wyszedł w całości. Podobnie jest w życiu: zanim pojawi się doskonały mężczyzna lub kobieta, miliony ludzi musi cierpieć i zejść z tego świata.

11 grudnia 1902. Książ:
Odkąd wróciliśmy do Książa, mamy dom pełen ludzi na polowania. Pierwsi goście zjawili się 4 [grudnia] i byli wśród nich: Ksiażę Joachim Albrecht, drugi w linii kuzyn Cesarza, który przywiózł ze sobą wiolonczelę, jak również adiutanta z wielkimi zębami; portugalski książę Michał Bragança, Książę Salm. Książę Gorttfried Hohenlohe...

Tańczyliśmy po obiedzie i graliśmy w karty. Panie dołączały do myśliwych na lunch; ja byłam z nimi zwykle od rana. Niektórzy z mężczyzn przerywali polowanie po lunchu i dochodzili do nas na saneczkowanie na zboczach Schweizerei (Szwajcarka w Świebodzicach). Jednej nocy poszliśmy po obiedzie na sanki; pełnia księżyca, bezwietrznie, każda gałązka na drzewach pokryta szronem. Kazałam powiesić chińskie lampiony na drzewach biegnących wzdłuż toru saneczkowego i jako dodatkową niespodziankę, zapalić bengalskie ognie u wylotu alejek oraz po obu stronach wzgórza. Całe miejsce żarzyło się na czerwono, by potem przejść w kolor bladoniebieski i zielony; było to coś tak pięknego, że niektórym z nas chciało się aż płakać; pragnęłam wtedy przytulić się do kogoś, lecz pozostało mi tylko westchnienie.

Była to naprawdę zwariowana noc; każdy z moich pięciu arabskich koni ciągnął sanie z takim pędem, że fruwały nad śniegiem. Pojechaliśmy do Riesengrab popatrzeć na Zamek z drugiego końca doliny; przy świetle księżyca wyglądał ogromny i bardzo odległy, ale i tak zauważyłam uspokajające światełko w oknie pokoiku Dzidziusia. Potem popędziliśmy polami w kierunku Alterburgu, czyli Starego Zamku. Kiedy tam przybyliśmy rozszczekały się psy. Nikt nie zareagował na dzwonek, więc dwóch panów, pomimo mojego sprzeciwu, wyważyło bramę. Bałam się, że spuszczone z łańcucha psy mogą się na nas rzucić, ale jak się okazało jeden mały kundelek z krzywymi łapkami pomachał na nasz widok ogonkiem, a drugi, choć znacznie większy, powarczał trochę i uciekł do budy.

Na zdjęciu Luis Hardouin, francuski kucharz (z rodziną) sprowadzony do Książa:

Zdjęcia
Tak balowali w zamku Książ 100 lat temu! (ZOBACZ ZDJĘCIA) - 4
Tak balowali w zamku Książ 100 lat temu! (ZOBACZ ZDJĘCIA) - 5
Tak balowali w zamku Książ 100 lat temu! (ZOBACZ ZDJĘCIA) - 6
Tak balowali w zamku Książ 100 lat temu! (ZOBACZ ZDJĘCIA) - 7

Komentarze (14)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
~Agnieszka2016-12-31 12:38:54 z adresu IP: (176.109.xxx.xxx)
Wspaniały artykuł,wiele ciekawostek i rzetelne tłumaczenie przez panią B.Borkowy wspomnień księżnej.Jestem zachwycona działalnością Fundacji Księżnej Daisy.Pozdrawiam i życzę dalszej owocnej pracy na rzecz zamku.
~jasiek2016-03-28 18:22:18 z adresu IP: (193.106.xxx.xxx)
bogaci zawsze się bawili i bawią nie za swoje
~Bioskop Piege2016-03-25 09:51:21 z adresu IP: (159.205.xxx.xxx)
Odczuwa się zażenowanie, czytając jej infantylne wypociny. Wiadomo przecież, jak się reszcie ludzi wówczas żyło.
~emma2017-02-07 18:43:43 z adresu IP: (217.99.xxx.xxx)
Tak się bawiła arystokracja w całej Europie. W tamtych czasach nikogo to nie dziwiło.
~EdW2016-04-07 09:25:15 z adresu IP: (78.11.xxx.xxx)
Z drugiej strony, obecny komfort życia przeciętnego Europejczyka jest chyba wyższy niż arystokratycznych rodzin wtedy. Nadal są ludzie bogatsi niż reszta, ale to raczej nad nimi należy ubolewać. Kupują oryginały obrazów znanych malarzy za absurdalne pieniądze, mają jachty po 15 milionów, 20 apartamentów w miastach na całym świecie (które przeważnie stoją puste) natomiast nie mają szczerych przyjaciół, a spontaniczna zabawa czy pełna nieprzewidzianych trudności wycieczka to też nie dla nich...
~Jasne2015-10-20 12:27:29 z adresu IP: (84.10.xxx.xxx)
Większość żyła dobrze, HUNGER IN WALDENBURG ( Głód w Wałbrzychu) 1929 rok oglądałeś?
~Król2015-01-03 19:58:22 z adresu IP: (83.27.xxx.xxx)
W tym czasie mieszkańcy Waldenburga przymierali głodem, jest za co hołubić księżną. Matkowi się podoba, tak kocha władzę.
~Cesarz2015-09-16 19:32:21 z adresu IP: (81.190.xxx.xxx)
Większość żyła na tyle dobrze, że miasto się budowało. Obecnie zamiera, jedynie turystyka coś ratuje, bo strefa ekonomiczna daje zarobić większości tyle żeby nie zdechnąć.
~Ciekawy2015-01-03 16:49:02 z adresu IP: (217.99.xxx.xxx)
A po co się pudrowało włosy?
~Chopinianna2016-01-09 15:17:41 z adresu IP: (89.76.xxx.xxx)
Pudrowali włosy na przebieranki- żeby ustylizować się na XVIII wiek (tak jak na zdjęciu księżnej Daisy w stroju rokokowym). A w XVIII wieku pudrowano włosy... bo taka była moda :) Tak samo jak w dzisiejszych czasach reklamy krzyczą o lśniących włosach jako ideału, tak wtedy matowe były modne. Inna sprawa, że dzięki pudrowaniu łatwiej było uzyskać większe fryzury (pudrowanie polegało na dwóch etapach- nałożeniu ciężkiej pomady i następnie pudru).
~Romantyczka2015-01-02 12:33:06 z adresu IP: (46.186.xxx.xxx)
Tylko pozazdrościć, to były czasy spokojniejsze i to się czuje oglądając te fotki. Panie w pięknych strojach, ach i te kapelusze...., chciało by się wrócić do tamtych czasów;))
~piotranceusz2015-01-03 17:18:38 z adresu IP: (83.27.xxx.xxx)
Dzis tez masz takie czasy,bogaci sie bawią ponad stan a biedocie nawet biedaszyby zamykaja...
~mysz_w2015-01-03 16:50:26 z adresu IP: (78.8.xxx.xxx)
tak, arystokracja bawiła się pięknie i spokojnie, ale zdecydowana większość społeczeństwa już pewnie mniej. Statystycznie szanse mielibyśmy znaleźć się jednak w tej nie-arystokratycznej części, więc trzeba uważać, czego sobie życzymy ;-) No chyba, że życzenie ma być rozumiane jako "chciałabym być księżniczką" ;-)
~marianek2015-01-02 15:12:27 z adresu IP: (78.8.xxx.xxx)
tylko ze los polski byl juz przesądzony...