Szarpanina na posiedzeniu komisji prezydialnej w Lubaniu
- Zostałem brutalnie zaatakowany przez radnego na posiedzeniu komisji – mówi mieszkaniec Lubania, szef tamtejszego Społecznego Komitetu Obrony Bezrobotnych, Lesław Hardziej. Na dowód pokazuje film. Radny, który miał go zaatakować to wiceprzewodniczący rady, Ryszard Piekarski.
Hardziej przyszedł na posiedzenie komisji prezydialnej. Mężczyzna postanowił nagrać aparatem fotograficznym pracę radnych. Usłyszał wtedy, że nie jest tam mile widziany. Gdy wyciągnął aparat i zaczął filmować, wstał radny Ryszard Piekarski, który podszedł do Hardzieja. Niestety, kamera nie zarejestrowała tego, co się wydarzyło. Słychać tylko dźwięk, być może upadającego sprzętu. Wersje obu mężczyzn mocno się różnią...
Lesław Hardziej: - Radny uderzył mnie, chciał mi wyrwać aparat – opowiada Hardziej. - Byłem przerażony. Skuliłem się z obawy o życie.
Wiceprzewodniczący rady, Ryszard Piekarski: - Nie zaatakowałbym mężczyzny trzy razy większego ode mnie. Na komisji do niczego nie doszło. To nie jest statutowa komisja, powołana uchwałą rady, a takie ciało doradcze. Dlatego poprosiliśmy pana Hardzieja, by nie filmował, bo na to potrzebuje zgody każdego z filmowanych. On n ie chciał się podporządkować, więc podszedłem do niego, by go poprosić o zakończenie filmowania czy usunięcie nagrania. Wtedy prawdopodobnie wypadł mu z rąk aparat. Dźwięk upadającego aparatu można natomiast przypisać do wszystkiego.
Można by się zgodzić z tą argumentacją, że było to prywatne spotkanie radnych, ale jednak na stronie urzędu miasta w Lubaniu jest ogłoszenie o posiedzeniu komisji prezydialnej i ani słowa o tym, że to nie jest legalna komisja, a prywatne spotkanie. Komisja prezydialna pojawia się też w wielu protokołach z sesji jako pełnoprawny organ.
- Terminy posiedzeń Komisji Rady Miasta Lubań w styczniu 2015 roku w załączniku
- Komisja prezydialna jest wymieniana na sesjach jako organ, choć radni twierdzą, że jej nie ma
Profesor Marian Kachniarz z Centrum Badawczo-Rozwojowego Samorządu Terytorialnego Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu mówi, że posiedzenia rady i komisji samorządu można rejestrować, można je nagrywać i te nagrania emitować. Bez żadnych problemów.
Jednak gdy radni spotykają się nie na komisjach, to już tak robić nie można, nawet gdyby spotkania nazywali posiedzeniami komisji.
W tym wypadku jednak mamy do czynienia z komisją, która nie jest komisją, zbiera się w sali narad urzędu miasta w Lubaniu, ale radni uważają, że nikt nie ma prawa tam wchodzić choć za wynajem sali nie płacą, a terminy posiedzeń komisji prezydialnej, są oficjalnie podawane przez przewodniczącego rady.
Jakby tego było mało przewodniczący rady miasta w Lubaniu Jan Hofbauer ma swój pomysł na jej organizację. - Następne posiedzenie zorganizuję w domu – mówi – tam też każdy może przyjść?
Zgodnie z prawem i statutem Lubania, jeśli to będzie posiedzenie komisji, to nawet do domu przewodniczącego może przyjść każdy. Stanowi o tym § 13. Statutu Miasta Lubania, który określa, że „jawność działania organów obejmuje w szczególności prawo obywatela do uzyskiwania informacji, wstępu na sesje rady i posiedzenia komisji, a także dostępu do dokumentów wynikających z wykonywania zadań publicznych".
Za to paragraf 15. Statutu Lubania wskazuje, że rada powołuje następujące komisje stałe: rewizyjną, budżetowo – gospodarczą i infrastruktury społecznej. Prezydialnej komisji nie ma, ale jest zapis, że „rada tworzy komisje stałe i doraźne."
Komisja prezydialna, choć oficjalnie jej nie ma, występuje w wielu protokołach z sesji i do niej odwołują się radni w wielu sprawach. Jeśli jednak mieszkańcy nie będą mieli na nią wstępu, to sytuacja jeszcze bardziej się skomplikuje. Przewodniczący rady Jan Hofbauer zalecił radnym, by już na sesjach w Lubaniu nie było żadnych dyskusji. By radni dyskutowali tylko na komisjach!
- Jeśli zapraszamy jakiegoś naczelnika wydziału na posiedzenia komisji, to jeszcze mamy go na sesje zapraszać? - pyta. Argumenty, że mieszkańcy mogliby tych wyjaśnień posłuchać, albo ktoś by chciał zadać jakieś pytanie, są przez przewodniczącego odrzucane. Jak mówi tak jest w wielu innych samorządach, np. w powiecie lubańskim i nic się złego nie dzieje. Fakt, że np. w Bolesławcu na każdej sesji są naczelnicy wydziałów i szefowie miejskich instytucji już przewodniczącego nie przekonuje.
Przewodniczący rady, który jest emerytowanym wojskowym ma swoją wizję pracy samorządu w Lubaniu. Podkreśla, że nic nie jest utajnione, wszystko jest protokołowane. - To ma być sprawne działanie – mówi. - Nie pozwolę, by na sesji ktoś mnie krytykował czy coś.
Posłuchaj całej relacji:
Statut Miasta Lubania stanowi:
§ 13. 1. Sesja odbywa się na jednym lub kilku posiedzeniach. 2. Protokoły z posiedzeń Rady i komisji podlegają udostępnieniu po ich formalnym przyjęciu. 3. Jawność działania organów obejmuje w szczególności prawo obywatela do uzyskiwania informacji, wstępu na sesje Rady i posiedzenia Komisji, a także dostępu do dokumentów wynikających z wykonywania zadań publicznych,
(...)
§ 15. 1. Do określonych zadań Rada tworzy komisje stałe i doraźne.
2. skreślony.
3. Tworzenie, łączenie i rozwiązywanie komisji następuje w drodze uchwały Rady. 4. Rada powołuje następujące komisje stałe:
- Rewizyjną,
- Budżetowo – Gospodarczą,
- Infrastruktury Społecznej.
(Komisja prezydialna pojawia się w sprawozdaniach z sesji, można więc sądzić, że jest jednak komisją, doraźną.)
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.