Zamiast ratować życie, bronią się przed agresją

Andrzej Andrzejewski | Utworzono: 2015-02-16 07:39 | Zmodyfikowano: 2015-02-16 08:04
Zamiast ratować życie, bronią się przed agresją - archiwum prw.pl
archiwum prw.pl

Jak sobie radzić, gdy pacjent przejawia agresję? Chory potrzebuje pomocy: krwawi, ale wymachuje nożem. Czy za pomocą słów da się ostudzić emocje? Odpowiedzi na takie pytania wkrótce mają poznać pracownicy legnickiego szpitala. Rusza bowiem specjalny kurs, podczas którego pielęgniarki, rejestratorki i sekretarki medyczne mają się nauczyć postępowania z agresywnymi pacjentami. Skąd pomysł na takie szkolenie?

56-letnia pielęgniarka oddziału chirurgicznego legnickiego szpitala. Podchodzi do pacjenta, który wszedł na oddział i pyta w czym mu pomóc. Zostaje przez mężczyznę spryskana gazem łzawiącym i otrzymuje 14 ciosów. Nożem. Personel, pacjenci no i przede wszystkim ochroniarze obezwładniają napastnika. Trafia on w ręce policji. Pielęgniarka natychmiast przenoszona jest na salę operacyjną. Przechodzi długą operację, na szczęście życie udaje się uratować. Napastnik okazał się psychicznie chory - na ławie oskarżonych nie usiądzie, do dziś przebywa na oddziale zamkniętym szpitala psychiatrycznego w Złotoryi.

Czytaj więcej: Nożownik z Legnicy uniknie kary. Był niepoczytalny

To jeden z najgłośniejszych i najbardziej spektakularnych przykładów agresji wobec medyków na Dolnym Śląsku w ostatnich miesiącach. Takich sytuacji jest jednak znacznie więcej. O jednej z nich opowiada rzecznik prokuratury okręgowej w Legnicy, Liliana Łukasiewicz. W tym opisywanym przez nią przypadku mamy do czynienia ze sprawcą, który jest w pełni poczytalny. Zresztą... tu zapadł wyrok bezwzględnego więzienia.

Posłuchaj: 


- Skazany wezwał do swego mieszkania karetkę pogotowia, ponieważ zasłabła jego konkubina. Na miejsce przyjechał lekarz ze stażystą i dwójką sanitariuszy, ale mężczyzna był agresywny, ponieważ uważał, że karetka jechała zbyt długo.

Kiedy próbowano kobiecie udzielić pomocy, to ten podejrzany chwycił za dwa noże i zaczął grozić załodze karetki pogotowia i używania w stosunku do nich wulgarnych słów.

Dlatego też chora została zaniesiona do karetki, by tam udzielić jej bezpiecznie pomocy. Skazany nadal był agresywny, z tego też względu wezwano policje. Dopiero policji udało się go zatrzymać.

Mężczyźnie postawiono zarzuty zmuszania funkcjonariuszy policji do zaniechania prawnej czynności służbowej oraz gróźb pod adresem załogi karetki pogotowia.

To przestępstwo jest zagrożone karą od 1 miesiąca do 4 lat i 6 miesięcy pozbawienia wolności. W przypadku tego akurat skazanego, który odpowiadał w warunkach recydywy, kara bezwzględna 6 miesięcy pozbawienia wolności, jest karą adekwatną do społecznego niebezpieczeństwa tego czynu. Szczęśliwie nie spowodował on u nikogo żadnych obrażeń ciała - mówiła Liliana Łukasiewicz

W legnickim studiu Radia Wrocław tego nagrania wysłuchał dr Andrzej Hap, wicedyrektor ds. medycznych Specjalistycznego Szpitala Wojewódzkiego w Legnicy i jednocześnie wieloletni dyrektor pogotowia ratunkowego w północnej części Dolnego Śląska. Czy przykład o którym mówiła rzecznik prokuratury, to przypadek jednostkowy?

- To przypadek jednostkowo, jednak pozytywnie, że zakończył się takim działaniem służb. Nie jest to standard, ale inne objawy agresji są na porządku dziennym. Mamy wypracowaną procedurę, ratownicy wiedzą jak się zachowywać. Natomiast w konfrontacji z agresją bezpośrednią, to żadna procedura nie pomoże. Ten kurs nie ochroni przed bezpośrednim atakiem. To nie kurs sztuk walki. Szkolenie ma pomóc ratownikom w komunikacji z agresywnym pacjentem, czyli jak się zachowywać, by zwiększyć swoje bezpieczeństwo – tłumaczy Andrzej Hap.

Sytuacja w służbie zdrowia jest jaka jest. Kolejki do specjalistów są długie i często osoby, które udają się do swojego specjalisty, są zdenerwowani na wejściu. Swoją agresję pacjenci wyładowują najczęściej na pracownikach.

- Poziom agresji słowem jest taki sam, jednak niebezpiecznie wzrasta poziom agresji fizycznej. Docelowo chcemy, aby cały personel, który bezpośrednio pracuje z pacjentem był przeszkolony. Na pierwszy rzut idą rejestratorki, które są najbardziej narażone na agresję słowną. Samo bycie miłym to za mało. Trzeba być konsekwentnym i kompetentnym. W kontakcie ze zdenerwowanym pacjentem trzeba wiedzieć jak go uspokoić. Oczywiście spotykamy też agresywnych pacjentów, którzy są pod wpływem alkoholu lub środków odurzających. Tutaj nie ma rady innej, jak wezwanie policji. Jeżeli mamy do czynienia z pacjentem, który jest zdenerwowany z powodu rozczarowania długą kolejką, czy złym stanem swojego zdrowia, to uśmiech i proste znajomości komunikowania, mogą spotkać się z większym rozumieniem - mówi dr Hap.

Reklama

Komentarze (8)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
~leo2015-02-16 19:16:15 z adresu IP: (62.122.xxx.xxx)
a w jednym szpitalu w Gdańsku zwolniono ludzi przeszkolonych wn rqdzeniu sobie z agresywnymi pacjentami a na to miejsce przyjęto panie które wcześniejzajmowały się brudnymi gaciami
~garsyja2015-02-16 18:39:02 z adresu IP: (46.113.xxx.xxx)
1 grudnia pielegniarce uratował Życie lekarz i ochroniarz a niektórzy sie pochowali
~Teraz2015-02-16 17:59:52 z adresu IP: (213.158.xxx.xxx)
Prokurator mówiła że 14.
~Piel2015-02-16 14:29:43 z adresu IP: (31.61.xxx.xxx)
A Pani z chirurgii została dźgnięta 9 razy a nie 14 :/
~hoopak2015-02-16 14:01:54 z adresu IP: (83.27.xxx.xxx)
"Na miejsce przyjechał lekarz ze stażystą i dwójką sanitariuszy" Kiedy w końcu redaktorzy nauczą się, że w Pogotowiu Ratunkowym nie jeżdżą "sanitariusze", a ratownicy medyczni...?
~ABC2015-02-16 14:13:47 z adresu IP: (109.207.xxx.xxx)
Nieprawda, bo noszowi!
~ola2015-02-16 13:11:44 z adresu IP: (78.88.xxx.xxx)
no nie wiem, czy określenie "spektakularny" można odnieść do dźgania człowieka nożem...
~do autora2015-02-16 10:34:22 z adresu IP: (83.28.xxx.xxx)
Na terenie Polski w Zespołach Ratownictwa Medycznego od wielu lat nie pracują "sanitariusze".