Powódź, która na zawsze pozostanie w pamięci Wrocławia [ZDJĘCIA]

Radio Wrocław | Utworzono: 2016-07-12 17:42 | Zmodyfikowano: 2016-07-12 17:42

Heroiczna walka z wielką wodą mieszkańców Wrocławia - dziś wracamy do powodzi tysiąclecia z lipca 1997 roku. 12 lipca woda wtargnęła do miasta. Z urzędniczych szacunków wynika, że mieszkańcy i służby rozłożyli we Wrocławiu od 300 do 480 tysięcy worków z piaskiem. Jan Borowski stracił w tym żywiole swój sklep, który mieścił się w okolicy ul. Kochanowskiego:

Oprócz wspomnień wrocławianina Jana Borowskiego i Włodzimierza Wyszyńskiego i fotoreportera Mieczysława Michalaka i prezydenta Bogdana Zdrojewskiego w reportażu pojawiają się też oczywiście  archiwalne nagrania Radia Wrocław.

Nazwana Powodzią Tysiąclecia, była jedną z największych takich katastrof w dziejach Polski. W lipcu 1997 roku objęła jednocześnie południową część kraju oraz dorzecze Odry i Wisły. Pochłonęła kilkadziesiąt ofiar śmiertelnych, zalała tysiące miejscowości. Straty materialne oszacowano na 12 miliardów złotych. Wylały wtedy rzeki: Nysa Łużycka, Nysa Kłodzka, Odra, Widawa oraz górna Wisła.

Najbardziej intensywne deszcze padały od 3 do 10 lipca. Kataklizm dotknął 25 ówczesnych województw. Woda zalała blisko 700 tysięcy hektarów i 1362 miejscowości, wśród nich także niektóre duże miasta. Ewakuowano blisko 200 tysięcy osób.

W dorzeczu górnej Odry fala powodziowa przekroczyła o 2-3 metry najwyższe notowane dotąd stany wód. Sytuacja stawała się trudna już od początku lipca, między innymi, we Wrocławiu. Poziom Odry ciągle wzrastał. 2 lipca rzeka wlewała się do kolejnych dzielnic miasta. Ewakuowano dzieci ze szpitala Kliniki Hematologii.

Woda w Nowym Kozanowie sięgała wysokości dwóch metrów. Z relacji reporterki Radia Wrocław, Magdy Breli wynikało, że jeszcze wtedy nie wszyscy zdawali sobie sprawę z grozy sytuacji:

Woda zalewała wciąż nowe tereny. Po tygodniu, stan pogotowia przeciwpowodziowego ogłoszono w kolejnych województwach. Powódź obejmowała kolejne miasta, pochłaniając dalsze ofiary. Dramatyczna sytuacja panowała Raciborzu, w Nysie, Kędzierzynie-Koźlu. Odcięte od świata zostało Opole. 12 lipca tragedia dotknęła Wrocław, mieszkańcy okolicznych wsi nie dopuścili do wysadzenia wałów i tym samym uratowania miasta. Na niektórych osiedlach woda sięgała powyżej pierwszego piętra.

Reporter Radia Wrocław uczestniczący w akcji ratunkowej, pomagał dowieźć worki z żywnością, zrzucone wcześniej z helikoptera:

O bezpieczeństwo zwierząt we wrocławskim ogrodzie zoologicznym walczyli strażacy, policjanci i mieszkańcy miasta. Ówczesna dyrektor ZOO, Hanna Gucwińska, informowała, że sytuacja się pogarsza.

Druga fala opadów trwała od 18 do 20 lipca. Mimo że deszcze nie były tak intensywne jak poprzednio, znacznie utrudniły usuwanie skutków powodzi.

Dopiero 21 lipca premier Włodzimierz Cimoszewicz przeprosił powodzian za swoje słowa wypowiedziane na początku katastrofy. Powiedział on wtedy, że ludzie poszkodowani w wyniku powodzi, zarówno mieszkańcy miast, jak i rolnicy, nie otrzymają żadnych odszkodowań z budżetu państwa. Premier przyznał, że wobec żywiołu i strat poniesionych przez ludzi, jego wypowiedź wywołała zrozumiałe rozgoryczenie:

24 lipca pod wodą znajdowało się jeszcze 440 miejscowości, zaś alarm powodziowy obowiązywał w 10. województwach. Do setek tysięcy domów nie mogli wrócić ich mieszkańcy, ponieważ stracili cały dobytek.

Pod koniec miesiąca pierwsza fala kulminacyjna na Odrze minęła województwo szczecińskie, wody zmieściły się w obrębie wałów przeciwpowodziowych. Na wszystkich rzekach w kraju odnotowano spadek poziomu wód. Wszystkie straty spowodowane powodzią, rząd Włodzimierza Cimoszewicza ocenił na 9 miliardów złotych, jednak potem okazało się, że sięgają one dwunastu miliardów. 18 lipca był dniem żałoby narodowej dla uczczenia ofiar kataklizmu, ogłoszonym przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Usuwanie skutków powodzi natomiast trwało kolejne lata.

Reklama

Komentarze (6)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
~EdW2016-07-20 22:01:38 z adresu IP: (178.43.xxx.xxx)
Ówczesny rząd, Cimoszewicza, zorganizował obrady w zalanym Wrocławiu. Sam Cimoszewicz zwiedzał zalany Kozanów w amfibii, uciekając przed dziennikarzami TeDe, próbującymi go dogonić i zrobić z nim wywiad. Obecnie lubi odgrywać w TV autorytet. W krytycznych godzinach państwowa TV lokalna nadawała telenowele, podczas gdy prywatna TeDe razem z ówczesnym prezydentem Bogdanem Zdrojewskim, zagrzewała Wrocławian do walki z żywiołem. Popularny Zdrojewski został potem zabetonowany na stanowisku Ministra Kultury. Mógłby zostać lubianym prezydentem lub premierem, ale był zbyt przyzwoity i nie pasował do Wielkiej Polityki rozgrywanej przez Gdańsk. Czy ktoś lub coś poza mną jeszcze to pamięta? Ogólnie jednak uważam, że Wrocław na Powodzi skorzystał. Za sprawą popularnego programu "Z Kamerą Wśród Zwierząt", nadawanego z podmywanego przez rzekę ZOO, programu Marii Wiernikowskiej "Widziałam" i innych, zaczęła się wtedy moda na Wrocław. Do 1997 roku Wrocław nie był postrzegany jako miasto należące bezwarunkowo do Polski. Powódź była dla Wrocławia okazją do zmodernizowania infrastruktury miasta.
~Kazimierz572016-07-19 17:33:43 z adresu IP: (109.197.xxx.xxx)
Byłem i pomagałem wraz ze swoimi żołnierzami! Pamiętam! Zapomnieć ...trudno!
~taki-tam-jeden2016-07-13 09:00:04 z adresu IP: (94.158.xxx.xxx)
a kilka dni wcześniej państwo polskie wydało wszelkie pieniądze pozostające w rezerwie budżetowej na wizytę niejakiego Wojtyły - szefa wrogiego Polsce watykanu. Przez to naprawa szkód była zdecydowanie cięższa, bo kasę roztrwoniono na głupoty
~EdW2016-07-21 00:33:40 z adresu IP: (178.43.xxx.xxx)
Wizyta Papieża z okazji Kongresu Eucharystycznego wniosła wtedy dużo pozytywnej energii do miasta. Nikt wówczas nie narzekał, że ulice są pozamykane z okazji wizyty Dostojnego Gościa. A pozamykane były porządnie, płotami wzdłuż całych ulic, tak że nie tylko zaparkować, ale i przejść na drugą stronę było niełatwo. Ołtarz głównej mszy stał pod Hotelem Wrocław, zwrócony w stronę Poltegoru. Teraz tam wybudowano osiedle, ale to miejsce jest wolne od zabudowań i chyba dostępne. Myślę, że powinno być upamiętnione jakimś kamieniem z napisem. Jakiś czas po śmierci JP2 ludzie stawiali w tym miejscu znicze i pewnie niejeden się zastanawiał, co one tu robią. Choć akurat o tego rodzaju rozpamiętywanie mi nie chodzi.
~Komentarz został usunięty2016-07-13 00:39:36 z adresu IP: (37.47.xxx.xxx)
Komentarz został usunięty
~duch2016-07-12 22:21:05 z adresu IP: (79.70.xxx.xxx)
a teraz posucha...