Śląsk vs. Stelmet: Momenty były, ale na mistrza to za mało

Bartosz Tomczak | Utworzono: 2015-10-19 21:39 | Zmodyfikowano: 2015-10-19 22:18

Mecz znakomicie otworzył Stelmet. Głównie za sprawą Mateusza Ponitki. Gości prowadzili po czterech minutach 14:5, a sam lider mistrzów Polski był lepszy od Śląska 10:5. Ponitka trafiał spod kosza – po wejściu do końcowej linii – i z dystansu – najpierw trójka z prawej 45-tki, a potem z lewego rogu. Ze strony gospodarzy mógł się podobać Jarvis Williams i jego efektowne wsady (miał wtedy trzy takie zagrania i 9 punktów na koncie). W międzyczasie Stelmet powiększył swoją przewagę aż do 14 punktów (20:6). Dopiero 3-4 minuty przed końcem pierwszej kwarty wrocławianie zaczęli odzyskiwać rytm. Dzięki temu udało się trochę zmniejszyć straty. Po inauguracyjnej odsłonie Śląsk przegrywał 18:24.

W drugiej kwarcie to nadal Stelmet sprawiał lepsze wrażenie. Śląsk miał momenty, ale popełniał sporo błędów – kroki, straty, 24 sekundy. W tym czasie w szeregach gości dwie trójki odpalił Przemysław Zamojski. Na półmetku tej części meczu było 37:25 dla Zastalu. Wrocławianie zaczęli jednak wracać do meczu. Kiedy na dwie minuty przed przerwą, za trzy w kontrze trafił Kamil Chanas (34:39) kibice w Orbicie byli wyraźnie nakręceni. Trener gości Saso Filipovski natychmiast poprosił o czas i to w zasadzie wyglądało jak koniec pierwszej połowy. Śląsk nie trafił już z gry , Stelmet zrobił to raz i do szatni to goście schodzili z lepszym wynikiem 43:35.

Gra do środka – to był patent Stelmetu na początek trzeciej kwarty. Piłka często trafiała do Dejana Borovnjaka, ale defensywa Śląska nie pozwalała mu na wiele (m.in. blok Jarvisa Williamsa). Pierwsza odsłona tej kwarty nie była jednak przyjemna dla oka. Dość napisać, że po 5 minutach obie drużyny popełniły łącznie 9 przewinień. Dokładnie na półmetku gospodarze mieli dobrą akcję w ataku. Rozrzucili posiadanie z prawej do lewej i z rogu za trzy trafił Witalij Kowalenko (46:52). Ten sam zawodnik za chwilę wsadem skończył pick’n’rolla granego przez Brandona Heatha (52:56). Jeszcze lepiej było w kolejnej akcji. Długie ręce Kowalenki utrudniły rzut J.R. Reynoldsowi, a potem mieliśmy już szybki ciąg zdarzeń. Zbiórka, kontra, Kowalenko do Anthonyego Smitha i Amerykanin trafił spod kosza. Trener Filipovski prosił o czas i nic dziwnego, bo Śląsk doszedł już jego zespół na dwa punkty. Wrocławianie po trzech kwartach przegrywali zaledwie 54:56, a historią tej części meczu była ich obrona. Pozwolili rywalom na zaledwie 2 celne rzuty z gry (przy 12 próbach)!

Czwartą kwartę Śląsk zaczął od celnej trójki ze szczytu od Mateusza Jarmakowicza, ale że w międzyczasie dwukrotnie goście trafili spod kosza to wciąż nie zmieniało się prowadzenie (57:60). Tak jak w poprzedniej odsłonie obrońcom tytułu nie szło, tak teraz wykorzystywali większość swoich okazji pod obręczą. Dodatkowo kiedy J.R. Reynolds trafił za trzy zrobiło się już bardzo niedobrze dla Śląska. Wrocławianie przegrywali 59:67 na niespełna pięć minut przed końcem. Trzy minuty później po kolejnej trójce - tym razem Vlada-Sorina Moldoveanu było już 60:70. Do ostatniej syreny nie zmieniło się już wiele. Śląsk przegrał ze Stelmetem 67:76.

Śląsk Wrocław – Stelmet Zielona Góra 67:76 (18:24, 17:19, 16:13, 13:20)

Punkty dla Śląska: Williams 14, Chanas 10, Jarmakowicz 9, Kowalenko 9, Heath 8, Madden 7, Jankowski 6, Smith 4

Punkty dla Stelmetu: Borovnjak 15, Ponitka 12, Moldoveanu 10, Bost 9, Reynolds 8, Zamojski 8, Koszarek 6 (10 asyst), Gruszecki 4

"Śląsk trochę nas postraszył" - przyznał Mateusz Ponitka:

"Stelmet był do ogrania" - mówił po meczu Michał Jankowski:

"To jest mistrz Polski. Wystarczy spojrzeć jaką grali rotacją" - stwierdził Kamil Chanas:

Reklama

Komentarze (1)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
~deszczu2015-10-20 10:05:15 z adresu IP: (78.9.xxx.xxx)
Ostatnio niemal już nie czytam relacji z meczów na różnych portalach ze względu na ich miałkość, mizerność i przewidywalność, aż trafiam na powyższy tekst i w końcu między wierszami emocje, profesjonalizm. Bardzo przyjemnie było przeczytać ten artykuł.