Panthers Wrocław zaczynają sezon

PLFA | Utworzono: 2016-04-02 12:00 | Zmodyfikowano: 2016-04-01 12:00

Gospodarz: Husaria Szczecin (0-0)
Gość: Panthers Wrocław (0-0)
Data i godzina: 2 kwietnia, godz. 12:00
Stadion: MOSRiR Szczecin ul. Witkiewicza 72, Szczecin
Liga: Topliga
Bilety: wstęp wolny

- Nie ma co ukrywać - to był dobry sezon. Jako beniaminek do ostatniego meczu biliśmy się o playoffs. Drużyna nabrała doświadczenia zaś zawodnicy zobaczyli, że w Toplidze jest miejsce dla Husarii – powiedziała Małgorzata Paluch, prezes zarządu szczecińskiego klubu. Dwukrotny mistrz PLFA I w zeszłym roku zadebiutował w najwyższej klasie i można powiedzieć, że z pozytywnym skutkiem. Piąte miejsce i bilans 4-6 to na początek dobry wynik. Dwukrotnie pokonał „bywalców” – Sharks (33:0 i 47:35) i Steelers (18:12 i 31:6) oraz postawił się Eagles (27:36) i Lowlanders (29:36). Panterom uległ z kretesem – 12:55. Do końca sezonu jednak po cichu liczył, że wyprzedzi warszawian w wyścigu o czwarte, ostatnie miejsce w półfinale. Do tego jednak zabrakło przede wszystkim wygranej nad Orłami. 

Tej nie przepuścili ani razu zawodnicy Panthers, którzy w sezonie zasadniczym rozbili stołeczną ekipę 37:14 i 45:14, dobijając ją w półfinale 47:9. Ale taki los spotkał każdą załogę, która stanęła na drodze rozpędzonych wrocławian. Włącznie z obrońcami tytułu mistrzowskiego – Seahawks Gdynia, którzy ulegli 0:33 i 7:35. Odsyłając wszystkich rywali z kwitkiem Pantery zanotowały bilans 10-0, przeszły przez półfinał jak burza i... wyhamowały w najważniejszym starciu roku 2015. W SuperFinale impet wygasł i po raz drugi wrocławianie musieli zadowolić się tytułem wicemistrza. - Sezon wspominamy bardzo dobrze, wiele rekordów, świetne mecze i atmosfera w drużynie. Inaczej jest jednak z Superfinałem... Ale wyciągnęliśmy wnioski i mamy nadzieję, ze ten rok będzie przynajmniej tak samo dobry, ale zakończony do tego mistrzostwem Polski – zapowiedział Jakub Głogowski, manager Panthers.

Będzie to wyjątkowo trudny rywal na początek sezonu dla Husarii, ale w tej ekipie zaszły wielkie zmiany, które mają wznieść ją na wyższy poziom. Udało się pozyskać bardzo dobrych futbolistów z polskich zespołów. Są to: Jakub Piekarski, Jurek Wieczorek, Paweł Bęgowski, Marek Nyrko (czterej z sąsiedniej ekipy Cougars Szczecin), Dariusz Ankiewicz, Kamil Pieniawski (obydwaj z Seahawks Sopot), Marcin Falkowski (Seahawks Gdynia), Wojciech Zienkiewicz (Korsarze Koszalin), Kamil Mądry, Aleksander Jakubowski, Dawid Kowalczyk, Łukasz Bęsi-Said (czterej z klubu Stal Gorzów). - Zawodnicy ci trenują z nami regularnie już kilka miesięcy, stanowimy jeden silny organizm. Nie ma problemu z integracją, wszyscy są gotowi na nadchodzące wyzwania – przyznała Małgorzata Paluch. Jednak dla fanów Husarii najlepsza wiadomość to ta, że w składzie ponownie zakontraktowano amerykańskie trio: biegacza Jamesa Williamsa, rozgrywającego Dylanna Raucha oraz defensive backa Christiana Fostera. To ogromna przewaga nad innymi zespołami, w których wymieniono większość zagranicznych nabytków. W Husarii postawiono na sprawdzone rozwiązania i zgranie.

Zmiana natomiast zaszła na fotelu głównego trenera. Autor największych sukcesów Husarii – Olaf Werner, który doprowadził drużynę od PLFA II aż do Topligi w zaledwie pięć lat, teraz ze względów zawodowych przeniósł się do Warszawy, gdzie został oficerem łącznikowym Bundeswehry przy Akademii Obrony Narodowej a przy okazji podjął się szkolenia Crusaders Warszawa. Na jego miejsce Husaria zaprosiła Toko Pfeiffenbergera, 40-latka z doświadczeniem zawodniczym w GFL i NFL Europe, który przez kilka lat z sukcesami był grającym trenerem (kilkukrotnie wywalczył mistrzostwo GFL, zwyciężał w EFAF Cup i zdobył brąz na mistrzostwach świata w futbolu amerykańskim). Zespół przejmuje w znakomitej kondycji, ale z niełatwym zadaniem – przebicia osiągnięć poprzednika.

W debiucie zmierzy się z przeciwnikiem, który wciąż rośnie w siłę. Kiedy wydawało się, że w szeregach Panter jest talentu na więcej niż jedną drużynę, klub postanowił jeszcze się wzmocnić. Wrocławianie myśląc o mistrzostwie i walce na arenie europejskiej musieli się dozbroić i zapewnić głębszy skład. - Udało nam się zakontraktować dziewięciu reprezentantów Polski, co jest niewątpliwym sukcesem. Nie straciliśmy też graczy z poprzedniego sezonu, więc skład wydaje się jeszcze mocniejszy. Wymieniając wszystkich jednym tchem ciężko wybrać, który wniesie najwięcej, bo już teraz każdy wnosi wiele. Adam Lary to jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy polski corner back, Zbigniew Szrejber solidnie wsparł korpus skrzydłowych, Mateusz Szefler jak zawsze jest w formie i widać radość w jego grze po powrocie do Wrocławia. Marek Stajer to solidna postać na linii ofensywnej. Mikołaj Cieśla występuje w wielu nowych rolach a jego progres jest bardzo dynamiczny. Tomek i Mateusz Kamińscy już dziś dobrze wpasowali się w defensywę. Adrian Brudny niestety zmaga się z kontuzją, ale w perspektywie sezonu liczymy na jego potężną siłę, którą imponował od pierwszych testów – opowiedział Głogowski.

Do tego wszystkiego dołączyli również Amerykanie. Znany polskim kibicom obrońca Deante Battle powrócił na szósty już sezon. Na pozycję rozgrywającego zakontraktowano EJ White`a zaś fenomenalnego Marcusa Simsa (1700 jardów i 21 przyłożeń w zeszłym roku) zastąpił Rickey Stevens, który w sparingu z Calanda Broncos (wygranym przez Panthers 35:27) pokazał, że chce przebić swojego poprzednika. Zaciąg amerykański uzupełnił linebacker Josh Alaeze.

Z taką wybuchową mieszanką zmierzy się Husaria, która też ma na swoim koncie solidne przygotowanie i europejski test: - W marcu odbyliśmy tygodniowe zgrupowanie w Trzemesznie wraz z drużyną Wilki Łódzkie. Codziennie odbywaliśmy trzy sesje treningowe, a obóz zakończyliśmy grą kontrolną. W ostatni weekend marca udaliśmy się do Berlina na mecz z miejscowym klubem Adler. Jesteśmy podbudowani tym, że udało nam się wypaść obiecująco na tle tak utalentowanego rywala – podsumowała prezes Husarii. Teraz jednakże czeka szczecinian „test Panter”: - Na pewno nie jest to wymarzony przeciwnik na początek sezonu, o czym boleśnie przekonali się chociażby Lowlanders rok temu. Ale ciężko pracowaliśmy całą zimę i jesteśmy zmotywowani, by dobrze rozpocząć rozgrywki. Zdajemy sobie jednak sprawę, że każdy mecz w Toplidze będzie bardzo ważny, bez różnicy czy walczy się z mistrzem, wicemistrzem czy z kandydatem do spadku – zapowiedziała Małgorzata Paluch.

Wrocławianie muszą przebyć 370 kilometrów, żeby zmierzyć się z Husarią, ale to nie stanowi dla nich żadnego problemu, ponieważ jak stwierdził Głogowski: - Lubimy grać pierwsze mecze na wyjeździe. Drużyna może spędzić ze sobą czas i zgrać się jeszcze bardziej. Rok temu zaczynaliśmy w Białymstoku, więc Szczecin to... krótki dystans (śmiech). Husaria to ciekawy przeciwnik i dobre sprawdzenie formy już w pierwszym meczu. Ich siłą na pewno jest nowy trener i pozostawienie dotychczasowych importów.

Reklama

Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.