Mark Knopfler - Altamira (RECENZJA)

Michał Kazulo | Utworzono: 2016-05-26 15:50 | Zmodyfikowano: 2016-05-26 15:50

Właściwie, to na okładce albumu i przy większości utworów mamy dwa nazwiska. Obok Knopflera wymieniona jest Evelyn Glennie. A to już naprawdę dodaje całej płycie animuszu. Ta niesłysząca od dwunastego roku artystka, odpowiadać ma tu za instrumenty perkusyjne. Szkocka wykonawczyni, dała się już poznać szerszej publiczności, zdobywając m.in. nagrodę Grammy za nagranie ,,Sonaty na dwa fortepiany i perkusję” Bartoka. Jakby komuś nadal było mało znanych nazwisk – jednym z producentów ,,Altamiry” jest Guy Fletcher, występujący z Markiem Knopflerem w legendarnej formacji Dire Straits.

 

 

Album składa się z krótkich, niesamowicie klimatycznych utworów. Właściwie to ta sama droga, którą Knopfler obrał na swojej ostatniej solowej płycie ,,Tracker”. Tych jednak którzy wiedzą, że marzeniem artysty na stare lata było nagrywanie płyt we własnym zaciszu, z dala od zgiełku i pędu cywilizacji, taka wiadomość dziwić nie powinna. Nadal jest tu wyczuwalny styl i estetyka, z której słynna jest gitara Marka. W tle towarzyszą jej instrumenty znane nam bardziej z muzyki poważnej. I to działa. Nie usłyszymy tu udziwnień, szalonych solówek, ale nie jest to też z drugiej strony odcinanie kuponów od sławy. Płyty dobrze słucha się jadąc autem, czy odpoczywając w domu. Gdyby spróbować wyróżnić jakiś konkretny utwór, wybór padnie na otwierający krążek kawałek ,,Altamira” – najwięcej tam Knopflera i jego pracy nad dźwiękiem. Później wszystko zlewa się jakby w jedną całość, co w wypadku soundtracka nie jestem czymś złym.

 

Droga jaką obrał Mark Knopfler na stare lata jest jasna i klarowna. Artysta nie ma już raczej chęci (a może i pomysłów) by komukolwiek coś udowadniać. Z pewnością mógłby w tym wypadku podać rękę koledze po fachu, jakim jest David Gillmour (już za chwilę będzie można go usłyszeć we Wrocławiu). Jeśli jednak ktoś cały czas jest fanem oryginalnego brzmienia gitary jakim obaj Panowie bez wątpienia dysponują, nie powinno to w niczym przeszkadzać. W wypadku tego dzieła, warto podkreślić, że muzyka filmowa to wcale nie taka prosta sprawa. Trzeba mieć wyobraźnię i odpowiedni warsztat by podołać temu zadaniu, co podkreśla zawsze wiele osób, mierzących się z takimi projektami. Mark Knopfler zdaje się być odpowiednim człowiekiem do tej roboty.

 

"To była czysta przyjemność współpracować z Evelyn, Hugh i Guyem przy Altamirze. Nie ma nic lepszego od pracy w świetnym, utalentowanym i oddanym zespole" - skomentował pracę nad albumem Mark Knopfler. (PAP Life) Warto rzeczywiście postawić ten krążek w swojej kolekcji płyt, chociażby po to, żeby mieć przy czym złapać na chwilę oddech po ciężkim dniu lub umilić sobie podróż. Od 22 kwietnia do kupienia jest on w polskich sklepach muzycznych.

Reklama