Lider przyjeżdża do Wrocławia. Śląsk podejmuje Jagiellonię

Bartosz Tomczak | Utworzono: 2016-09-16 09:32 | Zmodyfikowano: 2016-09-16 09:32

To piąty mecz jaki w tym sezonie zostanie rozegrany we Wrocławiu, a kibice wciąż czekają na zwycięstwo swoich ulubieńców. Dopiero na początku tygodnia zobaczyli zresztą pierwsze gole na Stadionie Miejskim, bo wcześniej były tylko bezbramkowe remisy. Czy dziś też dojdzie do kolejnego przełamania?

Jagiellonię ograć jest trudno, choć nie jest to niemożliwe co pokazały już Wisła Płock (u siebie 1:0) i Lechia Gdańsk (wygrana w Białymstoku 1:0). Siłą białostockiej ekipy jest przede wszystkim Konstantin Vassiljev. Estoński pomocnik to... najlepszy strzelec Ekstraklasy. Poza sześcioma trafieniami zanotował także trzy asysty. Więcej kluczowych podań ma tylko Adam Gyurcso.

Czy posiadanie takiego gracza jak Vassiljev, najbardziej bramkostrzelny atak (15 goli) 16-punktowy dorobek sprawiają, że Jagiellonia gra w tej chwili najładniejszą piłkę w Ekstraklasie? "Zależy, kto co lubi" - mówi trener Śląska Wrocław Mariusz Rumak, wskazując na to, że aż siedem z ośmiu najlepszych zespołów w lidze ma mniejsze posiadanie piłki niż przeciwnicy:

Dzisiejszy mecz to dla Śląska kolejne w tym sezonie spotkanie rozgrywane w piątek. Zaraz po poniedziałku to najmniej lubiany przez piłkarzy dzień w naszej lidze. Niestety w następnych kolejkach sytuacja znacznie się nie zmieni. W trzech kolejnych seriach wrocławianie zagrają dwukrotnie w poniedziałek i raz w niedzielę. Pewnie gdyby nie krótszy terminarz z powodu meczów reprezentacji to pisalibyśmy o trzech spotkaniach kończących kolejkę. Ze szkoleniowego punktu widzenia granie w poniedziałek i piątek nie jest żadną przeszkodą w osiąganiu korzystnych wyników. Problemem przy takich terminach jest frekwencja.

"Chciałbym, żeby ludzie przychodzili na stadion, a termin poniedziałkowy nie jest dobrym do zapełnienia trybun. Mam nadzieję, że gdy będziemy lepiej grać to termin nie będzie miał znaczenia. Lepiej gra się przy większej ilości kibiców, liczę, że nasza gra przyciągnie w przyszłości kibiców na stadion bez względu czy będziemy grali w sobotę czy w poniedziałek" - mówi trener Mariusz Rumak

W poprzednim ligowym meczu kibice we Wrocławiu po raz pierwszy mogli zobaczyć w grze o stawkę nowe nabytki Śląska - Sito Rierę, Juana Angela Romana i Mario Engelsa. Cała trójka z Ruchem Chorzów weszła na boisko z ławki rezerwowych. Niewykluczone, że przeciwko Jagiellonii od pierwszej minuty zagrają hiszpańscy pomocnicy.

Mecz z Jagiellonią mógłby być także powrotem do dolnośląskiej stolicy Mariana Kelemena. Były zawodnik WKS-u, a obecnie bramkarz lidera Ekstraklasy prawdopodobnie jednak nie znajdzie się nawet na ławce rezerwowych. Wszystko przez krwiak na nodze, który wytworzył się Słowakowi po ofiarnej interwencji w poprzedniej kolejce przeciwko Wiśle Kraków. Z Kelemenem między słupkami Jagiellonia straciła tylko sześć goli i ma trzecią najlepszą obronę w lidze (1. Zagłębie Lubin - 4 bramki; 2. Śląsk Wrocław - 5 bramek). Teraz ten wynik może się jednak pogorszyć, bo prawdopodobnie w Ekstraklasie zadebiutuje Damian Węglarz. 20-letni bramkarz do tej pory bronił tylko w wygranym z Cracovią 1:0 meczu Pucharu Polski. Młodego zawodnika Jagiellonii nie ma jednak sensu lekceważyć, wszak jeszcze niedawno bramki tego klubu bronił młodszy od niego Bartłomiej Drągowski. Urodzony w 1997 roku bramkarz włoskiej Fiorentiny w drużynie z Białegostoku debiutował jako 17-latek.

Wśród gości poza Marianem Kelemenem może zabraknąć jeszcze Fedora Cernycha. Litewski napastnik, który w tym sezonie strzelił już cztery gole także zmaga się z kontuzją.

Reklama

Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.