Nowy maluch w zoo. Antylopa urodziła się na oczach zwiedzających

Filip Marczyński, materiały prasowe | Utworzono: 2017-02-24 14:41 | Zmodyfikowano: 2017-02-24 14:41
Nowy maluch w zoo. Antylopa urodziła się na oczach zwiedzających - fot. zoo wrocław
fot. zoo wrocław

To czwarta antylopa dikdik, która przyszła na świat w ciągu niespełna 2,5 roku odkąd dikdiki zamieszkały w Afrykarium. Trzy osobniki - samiec i dwie samice, przybyły do Wrocławia w październiku 2014 r. Szybko poczuły się tu jak w domu i rok później pojawiły się pierwsze młode, dwóch samców – Elvis i Lennon. W roku 2016 r. przyszedł na świat kolejny samic – Elton.

Matką nowego mieszkańca Afrykarium jest Zula, która wcześniej urodziła Lennona. Niezwykłe w tych narodzinach jest nie tylko to, że wydarzyły się w Dniu św. Walentego czyli w dniu zakochanych, ale również to, że narodziny obserwowali zwiedzający. Poród przebiegł bez przeszkód, matka i młode czują się dobrze, a zwiedzającym udało się zrobić kilka zdjęć. Pracownicy zoo jeszcze nie wiedzą czy to samiec czy samica, ale wydaje się, że tradycja nadawania imion związanych z legendami muzyki pozostanie. Może tym razem będzie to samiczka, wówczas otrzyma imię Tina na cześć wykonawczyni The Best, jeśli samiec, opiekunowie czekają na propozycje imienia na profilu ZOO Wrocław na Facebook! Dikdki można spotkać w Polsce tylko we wrocławskim i łódzkim zoo. 

Dikdik to jedna z najmniejszych, żyjących współcześnie antylop, osiąga do 67 cm długości ciała i 4 kg masy przy wysokości do 40 cm. W środowisku naturalnym występuje na dwóch oddzielonych od siebie obszarach Afryki - we wschodniej części kontynentu od Somalii poprzez Tanzanię do Afryki Południowej oraz w Afryce Południowej – od północnej Namibii po południowo-zachodnią Angolę. Najchętniej zamieszkuje suche, porośnięte krzewami obszary przylegające do sawanny trawiastej.

Na Czerwonej Liśce Gatunków Zagrożonych określono status dikdików jako „najmniejszej troski”, ale to nie znaczy, że nic im nie grozi, że są bezpieczne jako gatunek. Te niewielkie antylopy mają wielu naturalnych wrogów jak lamparty, gepardy, szakale, pawiany, orły czy wreszcie pytony. Jednak największe zagrożenie czeka na nie ze strony człowieka. Nie chodzi tu tylko o polowania na rzecz pozyskania mięsa czy kości przez mieszkańców Czarnego Lądu, ale polowania masowe w celach gospodarczych. Poluje się na nie, aby pozyskać skóry do produkcji rękawiczek i aby taką parę wyprodukować, muszą zginąć aż dwa dikdiki.  W naturze żyją 3-4 lata, za to 10 lat w ogrodach zoologicznych, co pokazuje w jak niebezpiecznym środowisku żyją.

Dikdiki prowadzą skryty tryb życia, często przemykając pod osłoną traw, konsekwentni udeptywanymi ścieżkami, bo poza swoją ostrożnością i szybkością (podczas ucieczki osiąga prędkość do 42 km/h!) nie posiadają atrybutów do obrony przez zagrożeniami. Są to zwierzęta terytorialne, każda rodzina dikdików „ceremonialnie” znakuje granice swojego areału. „Ceremonia” polega na ściśle określonej kolejności wypróżniania się pary rodzicielskiej oraz znakowaniu wybranych gałązek za pomocą smolistej wydzieliny gruczołów znajdujących się przy oczach. Ponadto, samce bronią terytorium przed innymi dikdikami. Choć konflikty nie są częste, ich sposób rozwiązywania również ma charakter rytualny. Samce stroszą pęczek włosów na czole. Gdy dwaj rywale się spotkają, pędzą ku sobie, gwałtownie się zatrzymują i kiwają głowami. Następnie rozchodzą się i ponownie rozpędzają. Za każdym razem odchodzą od siebie na większy dystans do chwili, aż któryś z nich podda się. Wówczas oba dikdiki grzebią w ziemi i wypróżniają się.

Dziwnie brzmiące imię tej antylopy to imitacja dźwięku jaki wydaje, gdy jest zaniepokojona. Jest to sygnał do ucieczki czytelny również dla osobników innych gatunków. Dikdiki łączą się w pary na całe życie.

Reklama

Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.