Minister Konstanty Radziwiłł gościem Rozmowy Dnia [POSŁUCHAJ]

| Utworzono: 2017-05-12 08:15 | Zmodyfikowano: 2017-05-12 08:43
Minister Konstanty Radziwiłł gościem Rozmowy Dnia [POSŁUCHAJ] - fot. Radosław Bugajski
fot. Radosław Bugajski

Minister zdrowia we Wrocławiu zaprezentował założenia nowej sieci szpitali, która ma powstać jeszcze w tym roku. Konstanty Radziwiłł zapewniał, że reforma pomoże skrócić kolejki na izbach przyjęć, a także zapewni lepsze finansowanie szpitalom (KLIKNIJ I CZYTAJ WIĘCEJ). Inaczej będzie też wyglądał proces wypisywania ze szpitala. O godz. 8.30 Konstanty Radziwiłł był gościem Rozmowy Dnia Radia Wrocław.

POSŁUCHAJCIE:

Jak wprowadzenie sieci szpitali powinni odczuć, według Pana, pacjenci?

Dziękuję za to pytanie na początku, bo o sieci często dyskutuje się w kontekście problemów dyrektorów szpitali, starostów, którzy są odpowiedzialni za swoje jednostki, związków zawodowych, pracowników służby zdrowie itd., itd. A w gruncie rzeczy robimy reformę dla pacjentów, więc to pytanie jest bardzo zasadne. Skomplikowana kuchnia służby zdrowia jest mało zrozumiała, może czasami mało interesująca dla pacjentów. Ważna jest tylko w tym sensie, co podaje na zewnątrz. Rzeczywiście zmiany, który pacjenci odczują będą bardzo proste i jednoznaczne. Po pierwsze jest to kwestia przyjmowania do szpitala.

Czyli będzie łatwiejszy dostęp do służby zdrowia?

Wszyscy mamy jakieś własne doświadczenie, albo nasi bliscy mają takie doświadczenie, spędzenia wielu godzin na oddziałach ratunkowych lub izbach przyjęć. To jest pierwsza rzecz, która zmienia się. W szpitalach, obok SOR-u i izby przyjęć, ma funkcjonować przychodnia tzw. nocnej i świątecznej pomocy lekarskiej. Ci pacjenci ciężko chorzy, którzy czekają w kolejce do lekarza, nie będą musieli konkurować z tymi, którzy są np. przeziębieni, którym zabrakło leków w chorobie przewlekłej, no i powiedzmy, że nie zdążyli do lekarza rodzinnego. Tacy pacjenci tak naprawdę nie powinni trafiać do szpitala w ogóle, ale oni przychodzą tam, bo to jest taka placówka, która jest czynna całą dobę. Dla nich, obok izby przyjęć, będzie właśnie takie miejsce.

Czyli problem karetek, które stają po 3-4 godziny pod SOR-em we Wrocławiu, powinien zniknąć?

To już jest słynne. Mam nadzieję, że to nie będzie się już powtarzać. Ważny jest też drugi etap, czyli sam pobyt w szpitalu. Pacjent nie musi się tym interesować, jaki sposób rozliczane są procedury itd. Dzisiejszy system koncentruje się na rozliczaniu pojedynczych procedur, podczas gdy pacjent nie oczekuje wykonania procedur, tylko oczekuje opieki. Oczekuje całościowej i kompleksowej opieki. Chce być zdrowy. Z tym sposobem rozliczeń, który opierał się na procedurach, prowadziło to do tego, że jedne były atrakcyjne, drugie mniej. Później pacjenci stawali się mniej atrakcyjni dla szpitala, a inni bardziej. To prowadziło do niedobrych pokus, które nie były w interesie pacjenta. To się zmienia przez to, że szpital będzie finansowany w znacznym stopniu w sposób ryczałtowy. Będziemy finansować jego misję opieki nad pacjentem, a nie wykonanie określonych czynności.

Wreszcie trzeci etap, to ten kiedy pacjent jest wypisywany do domu. Dziś bardzo często jest tak, że pacjent wypisany do domu nie jest jeszcze zdrowy. To są często tacy ludzie, których choroba została opanowana w sposób szybki.

Wymaga dalszych konsultacji albo wizyt u lekarza?

Albo rehabilitacji, co jest bardzo częste po operacjach np. ortopedycznych. Zmiana, która wprowadza sieć, polega na tym, że szpital, który podejmie się leczenia pacjenta u siebie, będzie musiał zapewnić mu opiekę u lekarza specjalisty, a także u siebie również, jeśli to konieczne, rehabilitację. To oznacza w wielu przypadkach po prostu dokończenie leczenia. Nie trzeba latać po mieście w poszukiwaniu specjalisty. Te zmiany, które pacjenci będą odczuwać, są kluczowe.

Co z kontraktowaniem świadczeń medycznych? Wiele ośrodków wyspecjalizowało się w konkretnych zabiegach, jak one mają się odnaleźć w nowym systemie?

Nie zamierzamy zmniejszać ilości pieniędzy w systemie, wręcz odwrotnie - chcemy ją zwiększać. Nie mamy też zamiaru zmniejszać liczby zamawianych świadczeń. Szpitale w sieci będą rzeczywiście finansowanie nieco inaczej, ale dla pacjentów będzie miało to znaczenie tylko pośrednie. Metoda spowoduje, że zarządzanie będzie bardziej elastyczne - więcej będzie zależało od dyrektora. Szpitale, które nie znajdą się w sieci, na dokładnie takich samych zasadach jak dziś muszą zdobyć kontrakt na zasadzie konkursu. Jeżeli wykonują dużo świadczeń na rzecz pacjentów to trudno sobie wyobrazić, że stracą kontrakt, bo miałby przegrać z kimś innym. Przesadza się mówiąc, że jednostkom tym grozi wielkie ryzyko.

Co z płacami? Ratownicy medyczni zapowiadają strajk jeszcze w maju - chcą zarabiać więcej, podobnie jak pielęgniarki.

Środków finansowych jest za mało - co do tego nie ma żadnej wątpliwości. Wszyscy, którzy w jakikolwiek sposób liczą na coś w służbie zdrowia - przede wszystkim pacjenci, ale też pracownicy - nie mogą być zadowoleni z tego poziomu finansowania. To jest nasza wspólna sprawa, będziemy systematycznie zwiększać nakłady na służbę zdrowia - co do tego nie ma dyskusji. Jest tylko kwestia tempa, w jakim się to będzie działo i decyzji o tym, jak będą wyglądały proporcje między priorytetami. Polacy, tak jak inni, chcą mieć dobrą służbą zdrowia, ale też dobre szkoły, drogi itd. Musimy te pieniądze dzielić.

Kto ma szansę na podwyżkę w najbliższym czasie?

Rada ministrów kilka dni temu przyjęła projekt ustawy o minimalnych wynagrodzeniach w zawodach medycznych - to jest 9 kategorii. Minimalne płace nie budzą zachwytów związków zawodowych, ale pracodawcy mówią, że będzie to dla nich dodatkowy wysiłek. Pokazujemy tym projektem sprawę, która jest elementarna. To nie kwestia regulacji płac -  jeżeli kogoś stać płacić więcej, to powinien płacić, ale nie może płacić mniej, bo to niegodne traktowanie człowieka. Służba zdrowia zależy od tego, jacy ludzie pracują w niej. Mamy ogromny problem z zawodami medycznym - w każdym są niedobory kadr. To kwestia w pewnym sensie racji stanu - by potraktować tych ludzi z szacunkiem. Chcemy systematycznie te wynagrodzenia od dołu odcinać i mówić pracodawcom - nie wolno wam zatrudniać ludzi poniżej pewnego progu.

Jak nie płacami, to czym zatrzymać ludzi?

Płace są fundamentem, ale to nie jedyna sprawa. Od ubiegłego roku realizujemy program zwiększania naboru na studia lekarskie w całej Polsce - doszliśmy do prawie 800 nowych miejsc studiowania, w tym roku dojdą kolejne. To program długofalowy - ci studenci "pełnowartościowymi" lekarzami staną się za więcej niż 10 lat. Ale proces trzeba zacząć.

Mamy rezydentów, ale oni bardzo narzekają.

To oczywiście kwestia ścieżki rozwoju zawodowego, nad tym też intensywnie pracujemy. Zdaję sobie sprawę, że lekarze, zwłaszcza młodzi, chcieliby mieć od razu dobre warunki. Ale w tym zakresie jest podobnie jak na świecie - okres tuż po studiach jest okresem intensywnej pracy, nauki, rozwoju. Staramy się, by warunki ku temu były jak najlepsze. Jeżeli chodzi o pielęgniarki - mamy pomysł by niedługo, w ramach reformy oświaty, na poziomie szkolnictwa nieuniwersyteckiego wzmocnić rynek pracy zawodem pomocniczym - asystentką pielęgniarki, która ma mniejsze kompetencje, ale będzie dużym wsparciem. Wydaje się to dobry kierunek.

Ludzi też trzeba jakoś zachęcać, by wybierali trudne kierunki.

Z tym nie ma problemu - na studia lekarskie jest zawsze więcej kandydatów, podobnie z pielęgniarstwem. Problem jest, by z jednej strony dać szansę rozwoju zawodowego i chęć pracy w Polsce, ale też pozostania w zawodzie - co w przypadku pielęgniarek bywa problemem. Jest wiele przedsięwzięć nie tylko płacowych, ale też organizacji pracy, rozwoju zawodowego. Jesteśmy na dobrej drodze - jeżeli chodzi o pielęgniarki, pracę zaczyna zespół, który opracowuje strategię rozwoju pielęgniarstwa w Polsce. A co do płac...Możemy dać, ile mamy. Dzisiaj w Polsce wydajemy na służbę zdrowia 80 mld złotych - to gigantyczna kwota, ale jak porównany ją z wydatkami sąsiadów, to okazuje się, że - w przeliczeniu na liczbę mieszkańców - niewielka. I tak, dzięki ogromnemu wysiłkowi tych, którzy w służbie zdrowia pracują, osiągamy wyniki porównywalne z najlepszymi. Nawet za stosunkowo ograniczone środki robimy dużo dobrego - polska medycyna nie musi się wstydzić. 

Reklama

Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.