Rozmowa Dnia: O trudnej sytuacji w dolnośląskich szpitalach

| Utworzono: 2018-01-11 09:02 | Zmodyfikowano: 2018-01-11 09:06
Rozmowa Dnia: O trudnej sytuacji w dolnośląskich szpitalach - zdjęcia: Andrzej Owczarek
zdjęcia: Andrzej Owczarek

Protest rezydentów i lekarzy specjalistów coraz bardziej uciążliwy. Wśród szpitali należących do samorządu województwa dolnośląskiego nie ma placówki, w której problem wypowiadania klauzul opt-out by nie istniał.

Najtrudniejsza sytuacja dotyczy dwóch placówek we Wrocławiu. Przy Koszarowej na psychiatrii i pediatrii udało się tymczasowo ułożyć grafik. Szpital przy Kamieńskiego, gdzie klauzule wypowiedzieli wszyscy lekarze specjaliści i rezydenci, zmienia tryb pracy - poinformował w Rozmowie Dnia Radia Wrocław Robert Adach z Urzędu Marszałkowskiego:

Tryb zmianowy pozwoli lekarzom na lepsze wykorzystanie godzin pracy wynikających z etatu. Robert Adach zapewnia, że pacjenci na Dolnym Śląsku nie powinni czuć się zagrożeni.

POSŁUCHAJ CAŁEJ ROZMOWY:

Sytuacja powoli robi się dramatyczna, wczoraj w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym we Wrocławiu klauzulę opt-out wypowiedzieli wszyscy specjaliści i rezydenci. Jak teraz wygląda funkcjonowanie tej placówki?

Wypowiedzieli, albo też nie podpisali - w tym sensie.

350 osób, tak?

Tak. To zjawisko trwa już od dłuższego czasu, bo w różnym czasie się to kumuluje. Wygląda w ten sposób, że rzeczywiście aglomeracje wielkomiejskie są bardziej podatne na spór z rządem, bo de facto jesteśmy świadkami pewnego sporu środowiska lekarskiego z rządem, który próbuje uzyskać od rządu pewne obietnice, może nie koniecznie w 2022, czy 2023, ale trochę wcześniej.

Tak, ale wszystko jest teraz na barkach tych, którzy zarządzają tymi placówkami W tym wypadku wiele z nich należy do Urzędu Marszałkowskiego.

Większość szpitali wojewódzkich należy do Urzędu Marszałkowskiego i rzeczywiście od paru dni rozmawiamy z dyrektorami, próbujemy poukładać to tak, żeby dla przeciętnego Dolnoślązaka ten proces nie był uciążliwy. Póki co udaje się nam się dogadywać z lekarzami, którzy tak umawiają się ze swoimi dyrektorami żeby ten protest był jak najmniej uciążliwy dla pacjentów, albo też tak jak przedwczoraj rozmawiałem z profesorem Witkiewiczem, staramy się w szpitalu przy ulicy Kamieńskiego przejść na pracę zmianową.

Co to oznacza?

Oznacza to, że klauzula opt-out, która pozwala na dłuższą pracę, niż ten podstawowy etat nie będzie już potrzebna ponieważ być może uda nam się ułożyć pracę w szpitalu w ten sposób , żeby wykorzystywać godziny wynikające z etatów lekarzy, którzy są zatrudnieni, po to żeby zbudować grafik pracy w szpitalu.

No dobrze tylko na ten moment ten grafik jest układany dosłownie na kilka dni do przodu i co to oznacza w praktyce dla pacjentów. Czy są przyjmowani wszyscy pacjenci, czy tylko te ostre przypadki, a terminowe zabiegi czy przyjęcia są odsuwane w czasie?

Na razie opóźnienia nie są większe niż zwykle, już od paru lat obserwujemy pewne przesunięcia w kontekście zabiegów planowych, wynikające z ciężkiej sytuacji lekarzy na rynku pracy. Ona jest związana przede wszystkim z brakiem specjalistów ale też tym, że z Dolnego Śląska co roku wyjeżdża około 100 lekarzy za granicę. Na razie tak jak powiedziałem ten proces nie jest uciążliwy i widoczny. Być może za miesiąc, czy dwa stanie się dla nas wszystkich problemem. Jak na razie tak jak powiedziałem, wszyscy dyrektorzy starają się układać grafiki w ten sposób, że jeśli ich kadra pracownicza nie chce pracować dłużej, wykorzystując formułę opt-out, no to wtedy próbują ustawić to tak żeby lekarze pracowali na trzech zmianach.

Próbują to dobre określenie, bo tak naprawdę problem wypowiedzenia klauzuli opt-out dotyczy wszystkich placówek na Dolnym Śląsku, które należą do Urzędu Marszałkowskiego oczywiście w różnym stopniu i te utrudnienia dla pacjentów są różne i ten problem będzie się pogłębiał.

Problem tak naprawdę widoczny jest we Wrocławiu. Jak rozmawiałem trzy dni temu z dyrektorami szpitali w Jeleniej Górze, Legnicy, Wałbrzychu czyli dyrektorami szpitali w byłych miastach wojewódzkich, to tam oni zapewniają mnie, że nie będzie żadnych kłopotów dla pacjentów wynikających z protestem. Tutaj we Wrocławiu najbardziej narażone na protest są szpitale, które najwięcej szkolą kadry medyczne, czyli szpital przy ulicy Borowskiej Uniwersytecki Szpital, czy nasze dwa szpitale, które mają najwięcej rezydentów, czyli szpital przy ulicy Kamińskiego i Koszarowej.

No właśnie Koszarowa, tam jest odział psychiatrii dziecięcej jedyny we Wrocławiu, który być może za niedługo będzie zamknięty. Tam grafiki są ustalone do 21 stycznia, ale jak tłumaczy dyrektor szpitala, będzie niezwykle trudno zagwarantować dalsze funkcjonowanie tej placówki po tym terminie, ponieważ lekarze tamtej placówki wypowiedzieli klauzulę.

Wczoraj odbyło się spotkanie z udziałem Marszałka Jerzego Michalaka z przedstawicielami lekarzy ze szpitala przy ulicy Koszarowej. Tam staraliśmy się zawrzeć jakiś kompromis. Mam wrażenie, że zarówno lekarze, jak i my rozumiemy sytuację i takiej sytuacji nie będzie.

Jeśli chodzi o psychiatrię tam jest bardziej skomplikowany problem.

Teoretycznie tam również można by było ustalić dyżury w oparciu o zmianowość, jednak tam ze względu na to, że dwóch lekarzy przebywa na urlopie macierzyńskim, jeden lekarz ma zaświadczenie, że nie może pracować zmianowo, to sprawa się skomplikowała.

No tak to jest szpital bardzo specjalistyczny, tam trafiają dzieci z anoreksją, depresją, po próbach samobójczych i drugiej takiej placówki we Wrocławiu po prostu nie ma. Najbliższe jest w Miliczu, kolejne znajdują się w Bolesławcu, Opolu.

Zawsze jednak będę uspokajał mieszkańców Wrocławia, bo po pierwsze problem z tą placówką jest taki, że świadczy konsultację przez 24 godziny, czyli dziecko (nazwę to brzydko) jest zaburzone w jakiś sposób i jest godzina 20, jest pod wpływem narkotyków, czy też po próbie samobójczej, no to rzeczywiście jest to placówka, która konsultuje 24 godziny na dobę tutaj w aglomeracji wrocławskiej. Jeśli musiałaby ona przejść na tryb dzienny...

...nie ma dyżurów nocnych.

...no powiedzmy, że dzieci są pod opieką internisty, bądź psychiatry, który się specjalizuje w ludziach dorosłych, no to wtedy część dzieci by pozostała, ale te dzieci, które potrzebowałyby konsultacji 24godzinnej musielibyśmy przemieścić. Ja osobiście rozmawiałem z panem ordynatorem Klementowskim Szpitala Psychiatrycznego w Miliczu i on sam zapewniał, że jeśli dojdzie do kryzysu to jest w stanie przyjąć dużą część tych dzieci. Tylko, że ja po spotkaniu z lekarzami przedwczoraj, jestem w dobrej myśli.

Tylko tak naprawdę, żeby być w dobrej myśli te rozmowy na poziomie rząd- rezydenci powinny być zaawansowane i prowadzić do jakiegoś konsensusu. Ministra Radziwiłła już nie mamy, teraz mamy nowego Ministra, ale według tych medialnych informacji w tym tygodniu Łukasz Szumowski nie ma w planach spotkać się z protestującymi rezydentami i w związku z tym, że te grafiki są krótkie, będą się zaraz kończyć.

Lekarze zdają sobie sprawę, że dla nich partnerem do rozmów nie jest urząd marszałkowski, bo nie u nas są te sznurki, za które należy pociągnąć. Dlatego myślę, że obserwują, będą obserwować nowego Ministra. Dadzą mu tydzień, dwa na zapoznanie się z sytuacją, dlatego na przełomie lutego, marca możemy obserwować nową odsłonę tego protestu. Ja już jakby powiedziałem wielokrotnie, zaklinam pewną prawdę, żeby ona sama zaczęła się tworzyć. We Wrocławiu informatycy zarabiają średnio od 5 do 10 tysięcy. To nie dziwmy się, że specjaliści, którzy muszą się kształcić 12 lat, którzy dzisiaj na etacie zarabiają od 4 do 6 tysięcy netto, chcą zarabiać troszeczkę więcej. Mało tego to jest taki obiektywny problem, bo ja wbrew pozorom też to wielokrotnie powtarzałem, dzisiaj nie jest problem z protestem rezydentów. Problemem jest to co szef Dolnośląskiej Izby Lekarskiej Paweł Wróblewski podkreślił, mianowicie emigracja lekarzy. Generalnie zaczyna brakować specjalistów na rynku pracy.

No tak tylko problem nie pojawił się dzisiaj, wczoraj, czy dwa lata temu, tylko już od 28 lat mamy problem żeby wytworzyć efektywny system ochrony zdrowia w Polsce i co kilka lat mamy taką sytuację jak teraz. Jak nie białe miasteczko pielęgniarek to protest rezydentów, którzy też mają swoje racje.

Tak tylko, że on zazwyczaj nie miał zaplecza rynkowego. Dzisiaj weźmiemy to na warsztat rynkowy popyt-podaż, no to nie ma podaży lekarzy na rynku pracy, bo duża część traktuje rynek europejski jako swój własny rynek pracy. Młodzi lekarze nie mają dziś problemu żeby pracować w Anglii, Francji, Niemczech, bo traktują Europę jako swoją własną ojczyznę.

Wróćmy na moment do Wrocławia. Czy dyrektorzy szpitali rozmawiają ze swoimi pracownikami, którzy wypowiadają klauzulę? Bo wczoraj pojawiła się informacja, że dyrektor Witkiewicz Szpitala Specjalistycznego przy ulicy Kamińskiego jest poza Wrocławiem i z lekarzami nie rozmawia.

Rozmawia, bo sam wczoraj byłem w gabinecie profesora Witkiewicza i rozmawialiśmy z jego zastępczynią o sytuacji. Tak jak powiedziałem profesor Witkiewicz ułożył pracę szpitala, czy układa w oparciu o pracę zmianową, czyli przyjął do wiadomości, że jako narzędzie do zarządzania ludźmi klauzula opt-out już nie funkcjonuje.

No dobrze, ale pojawia się też plan rządu aby tak skonstruować przepisy żeby lekarze mogli w tym samym czasie pełnić dyżury na różnych oddziałach i powiem szczerze, że z punktu widzenia pacjenta to jest dosyć przerażająca wizja, że lekarz, który oficjalnie jest na dyżurze, w tym czasie operuje na zupełnie innym oddziale.

To jest przerysowany pomysł, bo pediatria podzielona jest na dwa piętra, czyli małe dzieci, duże dzieci i na tych oddziałach leży po pięcioro dzieci, no to jeden pediatra może wieczorem nadzorować oba oddziały, bo mówimy tylko o przypadkach ostrych. Na co dzień w szpitalach jest około 20 lekarzy na zmianie od anestezjologów po chirurgów i innych specjalistów, czyli w razie potrzeby można tak jak w każdym przypadku ratującym życie wezwać kilkunastu, żeby się zaopiekowali pacjentem. Cały świat tak robi, w momencie kiedy w Stanach Zjednoczonych 35 mln ludzi dodatkowo weszło do systemu ubezpieczeń zdrowotnych, z tego co czytam strasznie radykalnie zabrakło lekarzy pierwszego kontaktu i cały świat szuka rozwiązań logistycznych odciążających lekarzy.

To niewielkie pocieszenie dla pacjentów, tu na Dolnym Śląsku... Na koniec, co chciałby pan powiedzieć pacjentom, którzy tutaj na Dolnym Śląsku korzystają ze szpitali albo mają planowane wizyty.

Jak na razie uspokoić, że po pierwsze marszałek województwa Cezary Przybylski powiedział, że nie ma możliwości, żeby zabiegi ratujące życie na Dolnym Śląsku nie były realizowane i tutaj chciałbym uspokoić, że ten konflikt z rządem ma różne oblicza raz ostrzejsze, raz mniej aczkolwiek wszyscy partnerzy tego konfliktu zdają sobie sprawę, że przede wszystkim muszą odpowiadać za dobro pacjentów po drugie, ja myślę, że przez następne półtora, czy dwa miesiąca będziemy mieć do czynienia tylko w niektórych miejscach z czasowymi przerwami, czy też opóźnieniami w zabiegach planowych.

Ale nie wyklucza pan sytuacji, że niektóre z oddziałów czasowo zostaną zamknięte?

Najgorsza sytuacja jest, tak jak podkreśliliśmy, w szpitalu przy ulicy Koszarowej na Psychiatrii Dziecięcej i tutaj rzeczywiście cały czas rozpatrujemy plan awaryjny w tym sensie, że już jesteśmy gotowi, że gdyby ten odział musiał być zamknięty to wiemy co z dzieciakami zrobić i nad tym panujemy i to jest chyba najbardziej zapalne miejsce na Dolnym Śląsku cała reszta oddziałów i szpitali na prawdę pracuje normalnie.

Reklama

Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.