Rozmowa Dnia: Mock na szklanym ekranie

| Utworzono: 2018-01-26 13:21 | Zmodyfikowano: 2018-01-26 13:21
Rozmowa Dnia: Mock na szklanym ekranie - Szymon Piotr Warszawski w roli Mocka
Szymon Piotr Warszawski w roli Mocka

Dziś pokaz przedpremierowy w DCF-ie, a w poniedziałek premiera w Teatrze Telewizji. Mowa o spektaklu "Mock", czyli ekranizacji kultowej prozy wrocławskiego pisarza Marka Krajewskiego. Widzowie zobaczą opowieść o początkach kariery bohatera słynnej serii kryminalnej – detektywa Eberharda Mocka.

ZOBACZ TEŻ: Eberhard Mock w telewizji

Spektakl zrealizowany we wnętrzach Hali Stulecia wyreżyserował Łukasz Palkowski, twórca m.in. wielokrotnie nagradzanego filmu „Bogowie”. Czy adaptacja przypadła do gustu autorowi powieściowej serii? Między innymi o tym rozmawialiśmy z producentem wykonawczym spektaklu Marcinem Kurkiem.

 

 

Dzisiaj w Dolnośląskim Centrum Filmowym pokaz przedpremierowy, a w poniedziałek premiera w Teatrze Telewizji. Mock to ekranizacja jednej z kultowych powieści Marka Krajewskiego, to przeniesienie na ekran, już można powiedzieć legendy, jak się udało?

Powiem tylko tak, że Marek Krajewski widział spektakl i powiedział, że się udało - to jest chyba największe wyróżnienie dla producenta, kamień spadł mi z serca. Wydaje mi się , że jest to fenomenalne przedstawienie, a chyba największą radością jest to, że w ciągu 4 godzin wydaliśmy wszystkie wejściówki do DCFu. Nie ma już wejściówek, ale można się spotkać z Markiem Krajewskim dzisiaj o 18.15, wtedy pisarz będzie podpisywał książki.

Jak wiele w tym co zobaczymy na ekranie jest Marka Krajewskiego, który przecież przyglądał się realizacji, a jest autorem pedantycznym, autorem, który pewnie chciałby mieć ostanie słowo?

Marek oddał to Krzyśkowi Kopce, który jest autorem adaptacji, wrocławskiemu dramatopisarzowi i jednemu z twórców 80 milionów, w 100 procentach, pozwolił na wszystko, pozwolił też Łukaszowi na wszystkie fanaberie, a myśmy starali się jak najbardziej nie naruszyć oryginału. Wyjaśnijmy - Łukaszowi Palkowskiemu, reżyserowi "Bogów", "Najlepszego", pierwszego "Belfra" i "Rezerwatu". I zezwolił nam na wiele rzeczy, natomiast myśmy chyba oddali ducha Marka Krajewskiego w 100 procentach, czyli jesteśmy w mroku. Będą duże popisy akrobacji naszych kaskaderów, a także grupy Ocelot z Legnicy. Nasi młodzi aktorzy dali z siebie wszystko, a realizowali sceny na 20 kilku metrach pod samą kopułą Hali Stulecia we Wrocławiu.

Będzie kontynuacja?

Powiem tak - bardzo bym chciał. Scenariuszu do nowych książek nie ma, ale do poprzednich, czyli "Śmierci w Breslau", "Końca świata w Breslau" i kilku innych, już jest producent, wszyscy zresztą o tym wiedzą, bo były anonsowane próby realizacji. Liczę, że będziemy mogli zobaczyć Mocka w pełnej klasie na ekranie kin, a także z telewizorów - jako serial. Jeśli ja miałbym dotykać tej prozy, to skupiłbym się na dwóch ostatnich książkach o Mocku i na "Ludzkim zoo", a także na trzeciej, którą Marek teraz pisze. Mnie interesuje druga strona rzeczywistości, która łączy się we Wrocławiu, czyli komisarz Edward Popielski. Mamy gotowy scenariusz serialu i staramy się, aby ten serial się pojawił. Dzisiaj jesteśmy w Mocku, w teatrze telewizji z Łukaszem Palkowskim na pokładzie, który tchnął w to swoje ducha, nie naruszając Krajewskiego.

Jest wygląda taka współpraca? Wiadomo, że artyści, reżyser, autor powieści, scenarzysta czy też autor adaptacji, mają swoje wizje, które czasem trudno pogodzić. Jeżeli jest się producentem takiego spektaklu, to chyba trzeba mieć żyłkę negocjatora?

Nie było tam napięć, mieliśmy wspólną wizję. Łukasz Palkowski powiedział, że marzy mi się, żebyśmy się zbliżyli w formie, realizacji, dramaturgi do Sin City i trochę stamtąd czerpaliśmy inspirację. Przekonamy się jak to wyszło już dzisiaj. A emisja w programie pierwszym Telewizji Polskiej o 20.25, 29 stycznia w poniedziałek.

(...) Sądzę że miasto Wrocław, Hala Stulecia mogą wykorzystać ten teatr do tego, by Mock w przestrzeni zaistniał. Liczę, że będzie to może początkiem i zdecydujemy się jeszcze na jakiś plenerowy pokaz Mocka w takim kształcie dla widzów, czy też uda nam się odtworzyć - takie były marzenia - kino Gigant i zrobić to w naturalnej atmosferze Hali Stulecia, bo warunki są ku temu. Sądzę że wrocławianie na pewno chętnie by przyszli i zobaczyli w tym anturażu, w tym miejscu taki spektakl. To dobra droga, by takimi spektaklami budować tożsamość tego miasta, bo Breslau jest naszą historią tak samo, jak 80 milinów. 

Reklama

Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.