Panthers Wrocław zwyciężają na inaugurację LFA

PP/mat. prasowe | Utworzono: 2018-03-18 08:05 | Zmodyfikowano: 2018-03-18 08:05

Walka rozpoczęła się na długo przed meczem. Chodziło o usunięcie śniegu z murawy i odpowiednie przygotowanie placu gry.

– Ani przez moment nie mieliśmy wątpliwości, że ten mecz się odbędzie. Nasi kibice czekali zbyt długo, by mogło być inaczej. Chylę czoła przed zespołem, który odśnieżał murawę. To oni zostali pierwszymi bohaterami dzisiejszego dnia – mówi Michał Latoś, Prezes Zarządu Panthers Wrocław.

Sam mecz rozpoczął się tak, jak można było przewidywać. Zimowa aura powodowała nerwy i błędy w grze obu drużyn, które na przerwę schodziły z wynikiem 9:7 dla Panthers Wrocław. Pantery postawiły na grę biegową. Szeregi silnej i fizycznej obrony Białystok Lowlanders próbowali forsować na zmianę Konrad Starczewski i Ernest Rogowicz. Warunki jednak tego nie ułatwiały. Jako pierwszy na listę punktujących wpisał się powracający do pierwszej drużyny po roku przerwy Tomasz Dziedzic, który w całym meczu aż trzy razy zamienił podanie Tima Morovicka w przyłożenie. Lowlanders odpowiedzieli krótkim przyłożeniem biegowym.

Obraz gry zmienił się dopiero w drugiej połowie, kiedy Panthers Wrocław zdecydowanie nabrali wiatru w żagle. W polu punktowym zameldował się dwukrotnie wspominany już Tomasz Dziedzic, a także Wiktor Zięba i Damian Kwiatkowski – debiutant w pierwszej drużynie, który zagrał świetne spotkanie forsując w drugiej połowie swoimi biegami obronę drużyny z Białegostoku.

Na pochwały zasługuje również formacja defensywna, która przez cały mecz wywierała potężną presję na rozgrywającym rywali, a kropkę nad i postawił Szymon Adamczyk, który zanotował safety, zdobywając dwa punkty po powaleniu przeciwnika w polu punktowym Lowlanders. Świetne spotkania zagrali również Kacper Pawlak i Hubert Ogrodowczyk, którzy wielokrotnie powalali na murawę zawodników Lowlanders Białystok. Grzegorz Lary i Karol Mogielnicki wyróżniali się w trzeciej linii obrony, bardzo często przecinając podana rozgrywającego przeciwników.

- To był ciężki mecz, organizacyjnie musieliśmy już w pierwszym meczu wejść na najwyższe obroty, a sportowo zagrać w najcięższych dla nas warunkach w historii. Oba testy zdaliśmy bardzo dobrze. Dziękujemy wszystkim kibicom, którzy pomimo ujemnej temperatury licznie stawili się na Stadionie Olimpijskim i zapewnili gorący doping – mówi Jakub Głogowski, menedżer generalny Panthers Wrocław.

Teraz przed Panterami długa seria meczów wyjazdowych. Najbliższy występ domowy dopiero 6. maja, kiedy na Stadionie Olimpijskim przeciwnikami wrocławian będą Patrioci Poznań.

Reklama

Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.