Paweł Bernas drugi w wyścigu Great War Remembrance Race

Robert Skrzyński, inf. prasowa | Utworzono: 2018-08-25 08:15 | Zmodyfikowano: 2018-08-25 07:24

Początkowe kilometry belgijskiego wyścigu, który odbył się dla uczczenia 100.rocznicy zakończenia I Wojny Światowej, były niezwykle szybkie, ciekawe i obfitowały w akcje. Po wielu próbach, w końcu, w okolicach półmetka uformowała się 19-osobowa czołówka, a w niej zameldował się Paweł Bernas. Później przeskoczyć do niej próbował też Kamil Gradek, ale ostatecznie musiał on wrócić do peletonu.

Prowadząca grupka, w której jechali przedstawicieli najlepszych ekip, miała bardzo silny skład i wypracowała ponad 2-minutową przewagę, ale główna grupa nie miała zamiaru łatwo się poddać.

Ułatwiać życia rywalom nie zamierzał też Bernas, który zaatakował samotnie z czołówki, 37km przed metą. Szybko wypracował 30-sekundowy zapas, a później zażarcie go bronił. Niestety przeszkodził mu w tym upadek na jednym z ostrych zakrętów w prawo, gdzie Polakowi poślizgnęło się koło i przewrócił się na pobocze. Szybko się jednak pozbierał i kontynuował jazdę na czele. Został co prawda wchłonięty ok. 19km przed metą, ale to go nie zdeprymowało i dalej mocno naciskał na pedały.

Gdy czołówka wjechała na finałowe 10 kilometrów, kolarz CCC Sprandi Polkowice zaatakował ponownie, tym razem z dwójką innych zawodników, Estończykiem Mihkelem Raimem i Belgiem Prebenem Van Hecke. Okazała się to być akcja dnia. Uzyskali ok. 20 sekund przewagi i nie dali jej sobie wyrwać aż do samej mety. Zwycięzcę wyłonił 3-osobowy sprint, a Bernas był tym, który zaczął go jako pierwszy, z pierwszej pozycji. Tuż przed kreską minął go Raim i Polak finiszował na 2.miejscu.

Rywalizacja była wyjątkowo stresująca od samego początku. Bruki, wiatr, "bergi", szutry i naprawdę niezła obstawa - wszystko co Belgia ma do zaoferowania, w jednym wyścigu. Wiedziałem, że jestem w dobrej formie, ale obawiałem się jak zareaguje mój organizm na kolejny start, gdyż w ostatnich trzech tygodniach był to już mój trzynasty dzień wyścigowy. Nogi były jednak dobre i szczęście w końcu dopisało. Zabrałem się w decydującą akcję i tam postanowiłem nie czekać na ruchy rywali, wiedząc, ze jestem czarnym koniem w tej ucieczce - opowiadał Bernas.

Podsumowując jestem super zadowolony z tego 2. miejsca. Jest to wyjątkowy wyścig, który na pewno zakotwiczy w kalendarzu na stałe i jego ranga będzie rosła z roku na rok, więc ten dzisiejszy wynik to na pewno powód do dumy. Wielkie dzięki dla drużyny za postawę na początkowych kilometrach, zanim uformował się odjazd i ze wsparcia jakie otrzymałem z wozu technicznego - podsumował.


Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.