Najlepsza piosenka Cohena wybrana

Jerzy Węgrzyn | Utworzono: 2008-09-26 18:40 | Zmodyfikowano: 2014-05-01 00:12

Leonard Cohen powiedział kiedyś, że gdyby miał sporządzić listę swoich ulubionych utworów, ta piosenka byłaby na tej liście wysoko. Jest więc tu zgodny ze Słuchaczami Radia Wrocław i w ogóle z polskimi fanami. Bo „Dance Me To The End Of Love" to piosenka, którą Polacy pokochali od pierwszego słuchania. Skąd ta słabość? Zapewne z kilku powodów. Po pierwsze więc zadecydowała - jak sądzę - przystępność i chwytliwość samej kompozycji, po drugie utwór pochodzi z płyty „Various Positions", a właśnie z tą płytą Cohen jeździł po świecie w 1985 roku, kiedy to zawitał do nas na legendarne dziś koncerty, z których jeden odbył się we Wrocławiu.

No i wreszcie trzecia przyczyna popularności „Dance Me To End Of Love" jest taka, że powstał do tej piosenki efektowny teledysk, i - jak niektórzy przynajmniej pamiętają - polska telewizja emitowała go na okrągło (pamiętajmy, że to były czasy słynnej "Wideoteki"). Teledysk pokazywał zakochane pary w różnym wieku i o różnych kolorach skóry i pewnie przyczynił się do tego, ze piosenka stała się ulubionym utworem zakochanych . Doszło do tego, że młodzi ludzie wybierali „Dance Me To The End Of Love" na swój pierwszy małżeński taniec. I może lepiej, żeby oni akurat nie dowiadywali się, skąd się w głowie Cohena wziął pomysł na utwór. Bo, przypomnijmy, któregoś dnia artysta przeczytał gdzieś o muzykach zmuszanych do grania w obozach koncentracyjnych. I wtedy właśnie zaczął myśleć o „Dance Me To The End Of Love". To oczywiście nie jest piosenka o tym. Ale taka, a nie inna była inspiracja do jej powstania. Ciekawe, że ta akurat kompozycja nie doczekała się potem zbyt wielu nowych wersji śpiewanych przez innych artystów. Co nie znaczy, że takich wersji nie było wcale. Bo tak oto na przykład zaśpiewała „Dance Me To The End Of Love" amerykańska wokalistka Madeleine Peyroux parę lat temu.

Gdy Cohen nagrał w 1984 roku materiał na album "Various Positions", który, przypomnijmy, otwierała piosenka "Dance Me To The End Love", szefowie wytwórni Columbia nie tylko nie dostrzegli w nim przebojowego potencjału, ale wręcz stwierdzili, że w Ameryce ta płyta nikogo nie zainteresuje. I nie wydawali jej w Stanach, rzucili ją jedynie na rynki europejski, japoński i kanadyjski. No i ciekawe jeszcze, że nagrywając właśnie „Dance Me To The End Love" Cohen zdecydował się unowocześnić nieco brzmienie swojej muzyki i po raz pierwszy sięgnął tu po instrumenty klawiszowe.

Reklama

Komentarze (1)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
~gkalewski2008-09-30 14:26:23 z adresu IP: (193.239.xxx.xxx)
Koncert Cohena, to Bar Micwa dla gojów!!! Ale tak poważnie to moja żona "odjechała" dwadzieścia pięć lat do tyłu..."Księga pamięci", wszystko dobre powróciło. Oczyszczenie i akustyczne katharsis...Wspaniałe pożegnanie "Oświeconego" z błądzącymi w materialnej mgle ułudy!!!