Led Zeppelin wracają na scenę!

Jerzy Węgrzyn | Utworzono: 2007-11-12 09:56 | Zmodyfikowano: 2014-05-01 00:12

Ta informacja jednych zelektryzowała, innych (którzy wolą, żeby pewnych zamkniętych już rozdziałów ponownie nie otwierać) pewnie nieco zażenowała. Jednych i drugich na pewno zaskoczyła. 26 listopada Led Zeppelin mają wystąpić na dobroczynnym koncercie zorganizowanym przez fundację założoną kiedyś przez Ahmeta Erteguna. I właśnie Ertegun jest kluczem do całego przedsięwzięcia. Był on przez lata szefem wytwórni Atlantic, dla której Led Zeppelin nagrywali swoje płyty. Nie był jednak jakimś anonimowym przełożonym, schowanym za biurkiem w swoim gabinecie. Był przyjacielem zespołu, na którego zawsze można było liczyć. A przyjaciołom się nie odmawia, nawet... jeśli nie ma ich już wśród żywych. "Kiedy przyszła do mnie Mica (wdowa po Ertegunie)" – mówi Robert Plant - "powiedziałem jej, że dla Ahmeta zrobię wszystko". No i to wszystko oznacza w tym przypadku koncert. No właśnie, koncert, czy może jednak jakąś trasę przy okazji?

Jimmy Page wysyła komunikaty w rodzaju: „najpierw zagrajmy ten koncert, a potem zobaczymy jak to będzie”. Gdzieś między wierszami sugeruje nawet, że niewykluczone są nowe nagrania studyjne. Robert Plant w innym miejscu mówi jednak stanowczo: „absolutnie żadnej trasy, to będzie jeden jedyny finałowy koncert i tyle”. Nic dziwnego, że to Page chętniej rozważa wznowienie działalności zespołu, bo jemu akurat kariera solowa zdecydowanie się nie udała. Tymczasem Plant solo radzi sobie całkiem nieźle, może bez jakichś spektakularnych fajerwerków, ale nagrywa zupełnie przyzwoite płyty, przyjmowane najczęściej życzliwie.

(Posłuchaj audycji Polskiego Radia Wrocław o comebacku Led Zeppelin):

26 listopada za bębnami usiądzie, jak zawsze na koncertach Led Zeppelin, Bonham. Tyle że oczywiście nie ten Bonham, który zwykle tam siadał, a więc nie John, bo ten już nie żyje – ale jego rodzony syn Jason. Choć nie brakuje chętnych, by znaleźć się na jego miejscu. „Gdyby to do mnie zadzwonili, myślicie, że co bym niby odpowiedział?” – pyta w jednej z gazet Dave Grohl (kiedyś Nirvana, dziś Foo Fighters). Po czym dodaje: „Ale to powinien być jednak Jason. Wszyscy to wiedzą. Jest fenomenalnym bębniarzem”.

No a poza młodszym Bonhamem na scenie pojawią się ci, co zawsze, a więc Plant, Page i John Paul Jones. Kiedy parę lat temu Page z Plantem zrobili razem trochę wspólnych nagrań, Jones miał pretensje, że nie został zaproszony. Tamci tłumaczyli jednak, że niby dlaczego mieliby go zapraszać, skoro to nie była reaktywacja zespołu, tylko granie w duecie. Mieli rację, teraz jest reaktywacja, jest więc i Jones.

To będzie prawdziwie spektakularne wydarzenie, nic dziwnego, że Led Zeppelin wrócili na łamy prasy muzycznej. Są wszędzie. I oto brytyjski magazyn „UNCUT” postanowił sprawdzić, jakie słowa najczęściej wyśpiewywał przed laty na płytach Led Zeppelin Robert Plant. Zwycięzcą, i to takim zdecydowanym, niekwestionowanym, zostało słowo „Baby”. Gdybyśmy przesłuchali całą dyskografię Led Zeppelin usłyszelibyśmy je 225 razy, a przecież używane było zamiennie z „Babe” (użyte 46 razy). Ile razy pojawi się na zapowiadanym koncercie? Poczekajmy do 29 listopada. No a potem - jak mówi Jimmy Page - zobaczymy jak to będzie.

Reklama
Dźwięki
Audycja Polskiego Radia Wrocław o comebacku Led Zeppelin.

Komentarze (1)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
~Jacek hyla2008-09-15 19:48:27 z adresu IP: (77.113.xxx.xxx)
Od 35 lat jestem fanem tego zespolu i uciesze sie jezeli dojdzie do powrotu grupy. Milo bedzie posluchac tego niepowtarzalnego brzenia muzyki i glosu jednego z najwspanialszych wokalistow. jacek