Stolarze, hotelarze i Maharishi, czyli o twórczych inspiracjach

Jerzy Węgrzyn | Utworzono: 2007-10-20 19:16 | Zmodyfikowano: 2014-05-01 00:12

Bywa i tak, że w muzyczne arcydzieło udaje się zamienić ewidentnie negatywną energię.

W sierpniu 1963 r. Bob Dylan próbował wejść do hotelu. Nie był jeszcze artystą rozpoznawalnym, recepcjonista nie dostrzegł w nim więc gwiazdy, a tylko nieco zaniedbanego, rozczochranego, aroganckiego młodzieńca. Takich zaś osób zdecydowanie nie życzył sobie w swoich progach. Na szczęście rozpoznawalna była ówczesna towarzyszka Dylana, Joan Baez. Jej wręczono klucze z szerokimi uśmiechami. Po interwencji Baez wpuszczono w końcu również Dylana, ale to w żadnym razie nie ukoiło jego złości. Dylan był tak wściekły, że gdy tylko znalazł się w hotelowym pokoju zasiadł do swojej maszyny do pisania i błyskawicznie popełnił tekst pełen apokaliptycznych obrazów, w którym giną wszyscy głupcy tego świata (głównie hotelarze, jak się można domyślać). Tak narodził się subtelny i poetycki utwór „When The Ship Comes In".

Pięć lat później Beatlesi wybrali się na swą słynną wyprawę do Indii. Chcieli wzbogacić się duchowo, co im się niezupełnie udało, ale nie był to czas stracony - tyle że przyniósł korzyści inne od planowanych. Po prostu powstało wtedy mnóstwo wybitnych piosenek.

Tak się złożyło, że w tym samym czasie z wizytą do Maharishiego (twórcy medytacji transcendentalnej - to jego odwiedzili Betalesi) udały się także Mia Farrow wraz ze swą siostra Prudencją. No i właśnie Prudencja okazała się być tą najbardziej gorliwą wyznawczynią nauk hinduskiego guru. Tak zaangażowała się w medytacje, że w końcu najbliższe jej osoby zaczęły się mocno niepokoić o jej zdrowie psychiczne. A Prudencja postanowiła sobie po prostu, że dotrze do Boga szybciej niż inni. Nie opuszczała więc swego domku, całymi dniami medytowała. Wkrótce Johnowi Lennonowi powierzono misję wywabienia jej na zewnątrz, bo właśnie do niego miała jeszcze trochę zaufania. No i Lennon wymyślił na poczekaniu słowa „droga Prudencjo, chodź i pobaw się z nami”... Nie wiem, czy już wtedy zdawał sobie z tego sprawę, ale właśnie stworzył swe kolejne arcydzieło - piosenkę „Dear Prudence”.

A co inspiruje naszego Lecha Janerkę? No więc inspirują go stolarze, artystyczną wyobraźnię pobudza pierwsza wypłata i propagandowe audycje w telewizji. Proszę zresztą posłuchać...:

Reklama
Dźwięki
Lech Janerka opowiada, co go zainspirowało do napisania tekstów jego najsłynniejszych piosenek.

Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.