Polska przegrała ze Słowenią po bezbarwnej grze

BT, PAP | Utworzono: 2019-09-06 22:51 | Zmodyfikowano: 2019-09-06 22:54

Biało-czerwoni przystąpili do tego spotkania bez kontuzjowanego Kamila Glika. Środkowego obrońcy AS Monaco zabrakło w meczu eliminacji Euro 2020 po raz pierwszy. Zastąpił go Michał Pazdan, który zagrał u boku Jana Bednarka. Z tym duetem Polska nie zdołała jednak zachować piątego z rzędu czystego konta w eliminacjach Euro 2020.

Od początku spotkania goście byli aktywniejsi, ale to nie Jan Oblak, lecz Łukasz Fabiański interweniował w tym meczu jako pierwszy z bramkarzy. W 11. minucie sprzed pola karnego lewą nogą uderzał jeden z najlepszych piłkarzy w składzie gospodarzy Josip Ilicic, pomocnik Atalanty Bergamo. Piłka nie zmierzała w światło bramki, ale Fabiański na wszelki wypadek wybił ją na rzut rożny.

Później nastąpił kolejny okres przewagi gości, ale podopieczni selekcjonera Jerzego Brzęczka żadnej z akcji nie potrafili zakończyć strzałem, choćby niecelnym. Lepiej wychodziło to gospodarzom - w 26. minucie znów z dystansu próbował Ilicic, ale nie trafił w bramkę.

Kilka chwil później Fabiański kapitalnie przeciął dośrodkowanie z prawego skrzydła - polski bramkarz wyskoczył, wyciągnął się do granic możliwości i złapał piłkę zmierzającą do nieobstawionego napastnika rywali.

W 35. minucie 34-letni bramkarz West Ham United nie miał już nic do powiedzenia. Po dośrodkowaniu Ilicica z rzutu rożnego Aljaz Struna posłał piłkę do bramki z odległości kilku metrów.

Fabiański raz jeszcze uratował biało-czerwonych przed przerwą, kiedy wygarnął piłkę spod nóg aktywnego na lewym skrzydle Benjamina Verbica. Tymczasem Oblak w tej części gry ograniczył się jedynie do kilku rutynowych interwencji po nieudanych dośrodkowaniach gości.

Po zmianie stron długo nie było klarownych okazji dla żadnej ze stron, ale pierwsza dla gospodarzy zakończyła się bramką na 2:0. Na listę strzelców uderzeniem z ostrego kąta wpisał się Andraz Sporar, ale na największe wyrazy uznania zasługuje znów asystujący Ilicic, który popisał się kilkudziesięciometrowym podaniem zewnętrzną częścią stopy.

Po stracie drugiego gola Brzęczek zdecydował się na podwójną zmianę. Na boisku pojawili się debiutujący Krystian Bielik oraz Jakub Błaszczykowski, który w koszulce drużyny narodowej zagrał po raz 107. i prowadzi w klasyfikacji wszech czasów, ex aequo z Robertem Lewandowski. Występ zakończyli Mateusz Klich i Kamil Grosicki.

Nie przyniosło to spodziewanych rezultatów. W dalszym ciągu to Słoweńcy byli groźniejsi w ataku, a w 73. minucie ponownie Fabiańskiego sprawdził Ilicic. Tym razem Polak odbił piłkę przed siebie i zażegnał niebezpieczeństwo.

W 76. minucie bezproduktywnego w tym spotkaniu Krzysztofa Piątka zastąpił Dawid Kownacki, ale i on był bezsilny w starciu z dobrze przygotowaną słoweńską defensywą. Postawę obu ekip dobrze oddaje statystyka celnych strzałów: 5-1 dla Słowenii.

Wobec zwycięstwa Austrii nad Łotwą 6:0, sytuacja biało-czerwonych stała się już znacznie mniej komfortowa. Utrzymali się wprawdzie na prowadzeniu w grupie G z 12 punktami, ale mają już tylko trzy przewagi nad Austrią, z którą zmierzą się w poniedziałek w Warszawie, i cztery nad Słowenią i Izraelem.

Słowenia - Polska 2:0 (1:0).

Bramki: Aljaz Struna (35), Andraz Sporar (65).

Słowenia: Jan Oblak - Petar Stojanovic, Aljaz Struna, Miha Mevlja, Jure Balkovec - Josip Ilicic, Rene Krhin, Jasmin Kurtic, Benjamin Verbic (62. Domen Crnigoj (90+1. Robert Beric)) - Roman Bezjak, Andraz Sporar (85. Denis Popovic).

Polska: Łukasz Fabiański - Tomasz Kędziora, Michał Pazdan, Jan Bednarek, Bartosz Bereszyński - Piotr Zieliński, Mateusz Klich (70. Krystian Bielik), Grzegorz Krychowiak, Kamil Grosicki (70. Jakub Błaszczykowski) - Robert Lewandowski, Krzysztof Piątek (76. Dawid Kownacki).

Żółte kartki: Aljaz Struna, Petar Stojanovic (Słowenia), Mateusz Klich, Grzegorz Krychowiak, Bartosz Bereszyński (Polska).

Sędzia: Siergiej Karasiow (Rosja). Widzów: 15 231.

Element Serwisów Informacyjnych PAP
Reklama

Komentarze (1)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
~marek k.2019-09-07 19:37:19 z adresu IP: (5.60.xxx.xxx)
To jednak zbieranina dupków podobno z nazwiskami. Ostatnie dziady razem z tym trenerem.