Wygrana koszykarzy Śląska Wrocław w Szczecinie

WK, inf. prasowa | Utworzono: 2020-01-26 21:26 | Zmodyfikowano: 2020-01-27 06:41

Na parkiecie po stronie wrocławian pojawiła się ta sama piątka, którą regularnie od początku swojej pracy wystawia Oliver Vidin: Łączyński, Joseph, Wojciechowski, Gabiński, Humphrey. WKS wszedł w mecz znakomicie, bo zaczął go od prowadzenia 8:1 po trójce Kamila Łączyńskiego i akcji 2+1 Michała Gabińskiego. Kolejne minuty pokazały jednak, że to spotkanie nie będzie łatwe. Kilka ofensywnych zbiórek i dobra skuteczność Dustina Ware’a oraz Pawła Kikowskiego doprowadziły do serii 12:0 i prowadzenia gospodarzy nawet 19:10. Pod koniec kwarty Śląsk uciułał jednak kilka oczek po akcjach Aleksandra Dziewy i Danny’ego Gibsona, którego trójka w ostatniej akcji ponownie wyprowadziła wrocławian na prowadzenie (23:21).

W drugiej części gry o swojej dobrej dyspozycji dał znać Michael Humphrey, który na jej początku zdobył 7 oczek z rzędu. Dzięki temu WKS odskoczył na 7 oczek (34:27). Tym razem po stronie Kinga ciężar gry wzięli jednak na siebie Cleveland Melvin i Ben McCauley, którzy zdobyli kilka punktów. W obu kwartach zawodnicy Łukasza Bieli 8-krotnie stawali na linii rzutów osobistych, co przyniosło im 11 punktów (5 więcej od WKS-u w tym względzie). Goście z kolei przez niemal całą drugą ćwiartkę utrzymywali niewielkie prowadzenie, na potęgę pudłowali jednak z dystansu (do przerwy 3/16). W ciągu ostatnich 3 minut wrocławianie zdobyli tylko 4 oczka i po buzzer-beaterze zza łuku Pawła Kikowskiego przegrywali w przerwie 39:41.

Pierwsze 3 minuty trzeciej kwarty zawodnicy Oliver Vidina wygrali 7:0, grając szybki i efektowny basket. Niestety, ta część gry przyniosła scenariusz bliźniaczo podobny do pierwszej części meczu. King ponownie zaczął dominować na tablicach, odrobił straty i wyszedł na niewielkie prowadzenie. Jeśli szczecinianom nie szło z gry, punktowali z linii, skąd zdobyli w tej kwarcie aż 10 oczek, dosyć szybko „naciągając” rywali na przekroczenie limitu fauli. Po pół godziny gry King prowadził 60:56.

Ostatnią ćwiartkę gospodarze zaczęli od trójki Clevelanda Melvina. Wrocławianie na szczęście mieli jednak odpowiedź w postaci rozpędzonego tego dnia Michaela Humphrey’a i przetrwali najtrudniejszy moment spotkania. Najpierw Trójkolorowi zbliżyli się do rywali po trafionych osobistych Macieja Wojciechowskiego i Devoe Josepha, a później nadszedł moment na popisy amerykańskiego centra. Humphrey w ciągu niespełna półtorej minuty zdobył 7 oczek, kończąc dwie akcje wsadem, a w kolejnej wywalczając faul. Wysoka obrona WKS-u sprawiła, że King zupełnie się pogubił – gospodarze podejmowali złe decyzje rzutowe i tracili olbrzymią ilość piłek, co było wodą na młyn dla wrocławian. Ostatecznie Śląsk wygrał 92:77.

 

Basket Liga:

King Szczecin - Śląsk Wrocław 77:92 (21:23, 20:16, 19:17, 17:36).

Punkty:

King Szczecin: Ben McCauley 17, Cleveland Melvin 17, Paweł Kikowski 14, Thomas Davis 11, Dustin Ware 8, Mateusz Bartosz 5, Dominik Wilczek 4, Adam Łapeta 1, Jakub Kobel 0, Jakov Mustapic 0.
Śląsk Wrocław: Michael Humphrey 32, Devoe Joseph 17, Mathieu Wojciechowski 13, Danny Gibson 8, Aleksander Dziewa 7, Michał Gabiński 5, Kamil Łączyński 5, Torin Dorn 5, Jakub Musiał 0, Andrew Chrabascz 0.

Reklama

Komentarze (1)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
~Punkty2020-01-26 23:08:01 z adresu IP: (91.90.xxx.xxx)
A gdzie statystki punktowe? Skoro Ślęza może mieć, to dlaczego nie wrzuciliscie Śląska...