Hapoel Jerozolima - PGE Turów Zgorzelec 89:74
Hapoel Jerozolima - PGE Turów Zgorzelec 89:74
(26:20, 23:12, 22 :21, 18:21)
Najwięcej punktów dla PGE Turowa: David Logan 20, Marco Scekić 13.
Koszykarze PGE Turowa wystąpili w Jerozolimie bez chorych Roberta Witki i Dragisy Drobnjaka, którzy pozostali w Zgorzelcu. Trener Saso Filipowski postanowił oszczędzać ich siły, gdyż Turów już wcześniej zapewnił sobie 1 miejsce w tabeli grupy I.
W 1 kwarcie klasą dla siebie był David Logan, który w ciągu 7 minut zdobył aż 15 punktów, trafiając pięciokrotnie za 3 punkty. Gra była bardzo wyrównana a żadnej z drużyn nie udało się uzyskać większej przewagi. Pod koniec 1 kwarty lekką przewagę osiągnęli jednak zawodnicy Hapoelu. Koszykarze Turowa nie wykorzystali kilku dobrych pozycji rzutowych a zawodnicy z Jerozolimy nie mylili się przy ważnych rzutach i po 10 minutach gry Turów przegrywał 20:26.
2 kwarta rozpoczęła się od skutecznego rzutu Davida Logana, ale zawodnicy z Jerozolimy także odpowiedzieli trafieniem a później zaczynali powiększać przewagę, która po 2 minutach 2 kwarty wynosiła już 12 punktów. Wtedy o czas poprosił trener Saso Filipowski. W ataku osamotniony był David Logan a punkty oprócz niego zdobywał tylko Marco Scekić. Przy takiej skuteczności trudno było marzyć o stawieniu czoła zespołowi Hapoelu. Na 4 minuty przed końcem tej części gry Turów przegrywał już 24:41. Zgorzelczanie nie radzili sobie z grą w obronie a zawodnicy Hapoelu zdobywali punkty z bardzo łatwych pozycji. Ostatecznie po 20 minutach gry Turów przegrywał 32:49.
W 3 kwarcie gra ponownie się wyrównała, ale koszykarzom Turowa w niewielkim stopniu udawało się odrabiać straty. Zespół Hapoelu grałnaluzie mając w zapasie kilkunastopunktową przewagę. Klasą dla siebie był Sharon Shason, który raz po raz trafiał do kosza i na 3 minuty przed końcem tej części gry miał już na swoim koncie 20 punktów a Turów przegrywał 51:69. Ostatecznie przed ostatnią kwartą na świetlnej tablicy widniał wynik 71:53 dla Hapoelu i trudno było marzyć o korzystnym wyniku.
Przez 5 minut 4 kwarty zgorzelczanie znacznie odrobili straty i przegrywali już tylko 66:76. Dwukrotnie zza linii 6 metrów i 25 centymetrów trafił Harding Nana a raz uczynił to Robert Skibniewski. Ale wicemistrzom Polski nie udało się zbliżyć na odległość mniejszą niż 10 punktów do ekipy Hapoelu. W końcówce spotkania trener Saso Filipowski wpuścił na parkiet nawet Marina Hana i Bartosza Bochno.
Ostatecznie PGE Turów Zgorzelce przegrał z Hapoleme Jerozolima 74:89.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.