Maciej Zieliński kończy 50 lat. "Wiele fajnych meczów i jeden koszmar"

BT, PAP | Utworzono: 2021-01-05 07:04 | Zmodyfikowano: 2021-01-05 07:05

Z tym klubem zdobył osiem tytułów mistrza Polski (1991-92, 1996, 1998-2002), sześć razy krajowy puchar (1989-90, 1992, 1997, 2004-05) i dwukrotnie Superpuchar (1999-2000). Grał w Suprolidze i elitarnej Eurolidze. Śląsk zastrzegł jego "dziewiątkę", z którą występował na koszulce w całej karierze.

Jak podkreślił, trudno mu w wymienić jeden mecz, który jest dla niego szczególnie ważny. Przyznał, że śni mu się także koszykarski koszmar...

- Każde mistrzostwo Polski było inne i specjalne, ale szczególnie te wywalczone przeciw Anwilowi pamiętam najbardziej, bo to była "święta wojna". W rywalizacji międzynarodowej wskazałbym dwa mecze - zwycięstwo nad Maccabi Tel Awiw w Hali Ludowej we Wrocławiu w 2001 roku oraz jeszcze większą sensację - pokonanie w Madrycie Realu w 2002 w prestiżowej Eurolidze. To były historyczne wygrane. Jest jednak jeden koszmar, który śni mi się po nocach do tej pory. To przegrana z Grecją w Barcelonie w 1997 r. w ćwierćfinale mistrzostw Europy - powiedział PAP Zieliński nawiązując do meczu, w którym biało-czerwoni prowadzili przez większą część spotkania i dopiero w końcówce rywale okazali się lepsi 72:62.

Jubilat nie ukrywa, że bardzo wiele zawdzięcza, szczególnie w początkach koszykarskiej kariery, Dariuszowi Zeligowi.

- Darek Zelig, gwiazda ówczesnego Śląska i reprezentacji, był dla mnie koszykarskim wzorem. Gdy trafiłem do Śląska, stał się także moim nauczycielem. Graliśmy zresztą na tych samych pozycjach. Nauczył mnie bardzo wiele i jestem mu za to wdzięczny do dziś. Zostawał ze mną, młodym, po treningach i pokazywał zwody, zachowania w obronie, sztuczki w ataku. Oczywiście na początku takich gierek jeden na jeden dostawałem "bęcki", ale w końcu nadszedł dzień, że wygrałem. Pamiętam, że byłem z tego bardzo dumny - wspomniał.

Urodzonego w Wałbrzychu Zielińskiego, który wychowywał się w Olsztynie, na Dolny Śląsk ściągnął były trener Śląska i reprezentacji Polski Arkadiusz Koniecki.

- Z trenerem Krzysztofem Walonisem organizowaliśmy obozy koszykarskie, zwane obecnie campami. Na jeden z nich, dla rocznika 1970, Maćka, młodszego o rok, przyprowadziła mama. Powiedziała, że niedawno rozpoczął zajęcia koszykarskie, bo wcześniej trenował pływanie. Od razu zauważyłem, że miał dobrą motorykę i cechy wolicjonalne. Stwierdziłem, że ma "papiery", bo techniki zawsze można nauczyć. Pierwsze powołanie, jakie dostał to była kadra kadetów, którą wówczas prowadziłem - powiedział Koniecki mieszkający obecnie w Niemczech.

Zieliński zadebiutował w Śląsku Wrocław w 1987 roku i pozostał mu wierny przez całą karierę, z przerwą na studia w USA w latach 1992-95.

- Maciek już jako 16-latek radził sobie w zespole seniorskim występującym w ekstraklasie, a była to drużyna, w której grali tacy koszykarze jak Dariusz Zelig czy Ryszard Prostak. To, że występował z takimi zawodnikami, że trafił do grupy osób o wysokich nie tylko umiejętnościach, ale i wartościach intelektualnych i miał wsparcie w starszych koszykarzach na pewno pomogło mu w tym, co osiągnął w karierze - ocenił Koniecki dzielący obecnie swój czas między Wrocławiem, a Dessau w Saksonii Anhalt.

Zieliński, późniejszy najlepszy zawodnik (MVP) finałów w 1999 roku oraz Meczu Gwiazd ekstraklasy (1996, 1998-2000, 2003), w seniorskiej reprezentacji zadebiutował jako 18-latek. Na zgrupowaniu w stolicy spędził 18. urodziny.

- Pamiętam, że pierwsze powołanie do kadry seniorskiej dostałem na rozgrywany w styczniu Turniej Wyzwolenia Warszawy. To było niezapomniane przeżycie, nie tylko sportowe, bo pokój dzieliłem z nieżyjącym już niestety Heniem Wardachem... Oprócz niego w kadrze grały wówczas same gwiazdy, m.in. Eugeniusz Kijewski, Jarosław Jechorek, Dariusz Szczubiał - przypomniał.

W mistrzostwach Europy zadebiutował w 1991 w Rzymie. W koszulce z orzełkiem na piersi występował w latach 1990-2003. W tym okresie reprezentacja wywalczyła dwukrotnie siódme miejsce na kontynencie (1991 i 1997).

- W mistrzostwach Europy w Rzymie Maciek, podobnie jak Adaś Wójcik i Mariusz Bacik, czyli najmłodsi w zespole, nie byli tłem dla doświadczonych zawodników, ale istotnymi graczami reprezentacji. To wróżyło im świetną przyszłość i tak się potoczyły ich losy - wskazał Koniecki.

Po zakończeniu kariery sportowej Zieliński zaangażował się w politykę. Był radnym Wrocławia w latach 2006-11 oraz jest nim obecnie (kadencja 2018-2023). W 2011 r. został posłem na Sejm RP VII kadencji. Nie widział się w roli szkoleniowca, choć tę drogę wybrało wielu byłych zawodników.

- Nie widziałem się w tej roli, szczególnie w polskich warunkach. Nie ciągnęło mnie zupełnie w tę stronę, ale... na ostatnich campach organizowanych przez Marcina Gortata odkryłem, że dzielenie się wiedzą z młodszymi sprawia mi radość. Jestem zresztą zaangażowany - choć nie z ławki trenerskiej - w pracę grup młodzieżowych Śląska - zakończył.

Element Serwisów Informacyjnych PAP
Reklama

Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.