Obronić wrocławską twierdzę

BT, mat. prasowe | Utworzono: 2021-04-22 06:02 | Zmodyfikowano: 2021-04-22 06:02

Choć pierwszy półfinał nie zakończył się po myśli Gwardzistów, zarówno siatkarze, jak i sztab szkoleniowy, przyznali, że to był naprawdę solidny mecz. Istotnie, wszyscy pokazali na parkiecie kawał dobrej siatkówki, a pojedynek na pewno był godny walki o wejście do finału TAURON 1. Ligi. Taki początek rywalizacji może zwiastować to, że we wrocławskiej hali Orbita emocje sięgną zenitu.

– Trzeba docenić występ wszystkich, zagraliśmy naprawdę dobrze. Myślę, że jeżeli każdy z nas zagra choć o jeden procent lepiej niż w niedzielę, to tym razem to my przechylimy szalę zwycięstwa na swoją korzyść i będziemy się cieszyć – powiedział jeden z najlepszych zawodników niedzielnego starcia, Mateusz Siwicki.

Dodajmy, że w przypadku wygranej wrocławian w najbliższy czwartek, decydujące trzecie starcie lubelsko-wrocławskie ponownie przeniesie się na teren rywala. Do przejechania ponownie będzie spory kawałek kraju.

– Cieszę się też na samą myśl o następnej podróży do Lublina. Bardzo chciałbym tam wrócić – przyznaje „Siwy” z przymrużeniem oka.

Środkowy podkreślił też, że zawodnicy mimo mocnej dawki gier – i to pięciosetowych – nie zamierzają narzekać i w czwartek zrobią wszystko, by wygrać. Dodajmy, że Gwardziści pod okiem trenera Marka Lebedewa zagrali na dziewięć meczów ligowych aż siedem tie-breaków. Co ciekawe, pięć z nich rozstrzygnęli na swoją korzyść. Hala Orbita stała się twierdzą w której wrocławianie nie przegrali od 3 marca, zaliczając cztery kolejne wygrane (wszystkie po 3:2) z rzędu. Ostatnia porażka gospodarzy we Wrocławiu to 6 lutego i 0:3 z… LUK Politechniką Lublin. Są zatem pewne rachunki do wyrównania z lubelską drużyną.

– To był męczący tydzień. Podróż do Lublina była bardzo długa, sam mecz także. Czujemy też już w nogach skutki grania tylu tie-breaków. Całe szczęście mamy zapewnioną świetną opiekę medyczną, a i sztab dba o to, byśmy byli zregenerowani. Na pewno w czwartek wyjdziemy na boisko gotowi nie na 100%, ale na 110% – przyznaje środkowy eWinner Gwardii.

Siwicki podkreśla również, że mimo porażki Gwardzistów, to na zespole gości spoczywa większa presja. To oni zwyciężyli w poprzednim meczu i mogą awansować nie tylko do finału TAURON 1. Ligi, ale mają też plany związane z wejściem po sezonie do PlusLigi.

– Na rywalu ciąży większa odpowiedzialność niż na nas. Oni muszą wygrać, bo są faworytami, my z kolei możemy. To daje nam większy komfort. Mam nadzieję, że w czwartek pokażemy duże serducho do walki. Każdy z nas marzy o finale, a to jest ostatni moment, by przedłużyć szanse na to, by w nim zagrać – kończy Siwicki.

Reklama

Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.