Właściciel byłej strażnicy zamknął szlaki prowadzące na Śnieżkę. Bo to jego prywatny teren

Gość robí bokami. Biznes słabo mu idzie.

Fajne te argumenty. "Nie powinien drogi szlabanować, bo jest wyjście na szlak, z drogowskazami, sporo ludzi chodzi." Aha. Sorry, ale to jest teren prywatny i ma prawo nim dysponować. Może sobie ogrodzić i nie wpuszczać nikogo poza uprawnionymi służbami. Może również wpuszczać wszystkich chętnych, za opłatą, najprawdopodobniej o to chodzi. A to, że infrastruktura jest nieaktualna, są jakieś drogowskazy które nie uwzględniają stanu własności, że tam stoi czy może stać jakiś płot, to przecież nie jego wina. Niech właściciel infrastruktury ją poprawi, skoro wprowadza ludzi w błąd. "Zadzwonił z pretensjami, że planujemy imprezę bez uzgadniania z nim. Nigdzie na żadnej mapie ..." Sorry panie Krzysztofie, ale psim obowiązkiem organizatora jest dopełnić wszystkich formalności. To nie właściciele mają szukać organizatorów imprez, tylko odwrotnie! A pan, jako fachowiec powinien wiedzieć, że na mapach zwykle się nie umieszcza informacji o własności działek! Już nie mówiąc o tym, że oczekiwanie, żeby właściciel działki aktualizował mapy, to jest po prostu oderwanie od ziemi. Chyba ktoś tu ma ból tylnej części ciała, że samograj turystyczny, jakim jest organizowanie wycieczek na znane szczyty, kończy się, bo trzeba uwzględnić interes prywatnego właściciela. Pan Janusz ma oczywiście też rację co do nieśmiecenia w górach. Turyści potrafią być roszczeniowi i oczekiwać koszy na śmieci. A trzeba pamiętać, że to właściciel odpowiada za utrzymanie czystości i wywóz śmieci. Niech każdy turysta zostawi 1 opakowanie, to już są konkretne ilości worków do zwiezienia. Kto pokryje koszt? No niestety musiałby to robić właściciel. Niestety rozwiązanie jest tylko jedno. Opłaty. I trzeba się liczyć z tym, że właściciel nie musi w ogóle kogokolwiek chcieć tam puszczać (poza uprawnionymi służbami). Nie podoba mi się w tej historii tylko jedno - moim zdaniem, nie może być właścicielem samych słupków granicznych, za nie odpowiada straż graniczna.

Art. 4.Dziennika Ustaw : 1.Pas drogi granicznej, ustanowiony wzdłuż linii granicznej, obejmuje obszar gruntu o szerokości najwyżej 15 metrów, licząc od linii granicznej, względnie taki sam obszar gruntu wzdłuż brzegu wód granicznych. Pas drogi granicznej ma być wolny od takiego używania, które by przeszkadzało wykonywaniu robót i czynności w celu utrzymania i urządzenia granicy lub w celu prawidłowej ochrony granicy przez władze i organa państwowe, i ma służyć jako droga obchodowa dla straży pełniącej ochronę granic. Art. 5.1.Strefa nadgraniczna obejmuje obszar leżący wzdłuż linii granicznej szerokości 2 kilometrów, licząc od linii granicznej.

Ten koleś to idiota jest. Powinien się leczyć

Precz z łapami od własności prywatnej. Ten Pan jest właścicielem gruntu i ma prawo wpuszczać na niego kogo chce. Chyba że sąd zadecyduje inaczej i ustanowi na jego gruncie drogę konieczną.

Napewno musiały pójść w ruch jakieś "ciche pieniądze", chyba , że ten który wydał decyzję sprzedaży tego gruntu, był kompletnym idiotą. Smutne to, że mamy taką ślamazarną władzę na której żerują różnej maści bandy cwaniaków.

Sztuczny problem i wydumany temat !!! Kowalski w ekspresowym tempie powinien byc wywlaszczony ze spornego obszaru na wniosek adm. rejonowej lub KPN, a kosztami wykupu powinni byc obciazeni wszyscy urzednicy ktorzy zezwolili na zakup ziemii bez wylaczenia spornych terenow ( drogi, brzegi akwenow wodnych, itp ). Mozna ich zidentyfikowac po podpisach na dok. ( od wniosku o zakup po koncowa decyzje ) Przypominam ze odpowiadaja za bledne decyzje do wysokosci 3 pensji. A ziemia rolna, w gorach nie jest droga. Tylko ze kasta urzednicza jest jak do tej pory nietykalna i w zw. z tym maja interes obywateli i Panstwa w d ... biorac lapowy od inwestorow. Dlatego m.in. deweloperzy moga budowac budynki w odl. 6 m od siebie, zaslaniajac doplyw swiatla slonecznego, a ludzie maja zagrodzony dostep do linii brzegowej morza i jezior. Czas to odwrocic 1 zarzadzeniem min. adm. lub infrastruktury

Mam pytanie. Jak można sprzedać ziemię na pasie granicznym wraz z słupkami granicznymi gdzie idą szlaki turystyczne. Skoro w tej polsce wszystko już można to wykopujmy wszystkie słupki graniczna na pamiątkę do swojego domu. Złodziejstwo i pa.tologia na całej linii. Wojskowy który to sprzedawał złamał prawo.

Janusz - i wszystko jasne. Sąsiedzi się z nas śmieją zapewne. Wykopać słupki i dać mu na pamiątkę po wcześniejszym wywłaszczeniu za takie numery. Nie będzie nam Janusz szlaków blokować.

Janusz i wszystko jasne.

patrząc na rozwój u sąsiadów za szlabanem po czeskiej stronie , gościu za chwilę stanie się nieistotnym marginesem jak dalej będzie tak ludzi odstraszał cenami choćby za parking na klepisku . chyba że woli żyć tylko z emerytury .

Istnieje takie Czos jak droga konieczna

Zrobić jak dawna władza komunistyczna z pałacami o dworami, ustawa i wywłaszczaniu cwaniaków z miodem w uszach

Są sposoby by wywłaszczyć nawet najbardziej knąbrnych. Trzeba tylko znać prawo. Słupki graniczne nie są jego własnością dziadziusiowi coś się w główkę stało. Granic sami granicą nie jest niczyja wlasnoscia. Istnieje takie coś jak droga konieczna, można coś wybudować coś by potem skorzystać z spec ustawy

Nie po to mamy rzady partii socjalistycznej zeby kulacy i krwiopijcy mieli jakies prawa.

kapliczki to żadna siła go nie ruszy.

Na tym przykładzie widać wyraźnie, że Polacy, nie szanują prywatnej własności innych ludzi. Objawia się to nie tylko na szlakach, ale również w tym jak rząd okrada w podatkach jednych by dotować innych. Argumenty, że nie ma oznaczenia na mapach, że to teren prywatny, albo, że sporo ludzi tędy chodzi są po prostu bezmiernie głupie. Chcesz żeby inni szanowali to co twoje, najpierw szanuj cudze. Nie twoje nie ruszaj.

Znam Janusza z Amelkowej Chaty od lat. To dziwak, przekonany, ze bogaty moze więcej, choć nie wiadomo skąd miał miliony żeby kupić Okraj (raz przy wodeczce mowi ze wszystko jesy jego innym raxem, ze to kasa dzieci z USA). Jest sfrustrowsny od lat bo biznes w tym przepieknym miejscu na koncu Polski nie idzie jak powinien. Początkowo był sympatyczniejsxy, od kilku lat zrobil sie bardziej chamski i gburowaty. Jak ci sie nie podoba to wypad. Facet z jednej strony lubiany przez gości jego pensjonatu ale znienawidzony przez wielu mieszkancow, gmine, park karkonowski. Słyszałem, że chyba ostatniej zimy lub przedostatniej wykombinował soobie, gdy nie chcieli odświeżyć drogi do Małej Upy po polskie stronie, że zrobi fikcyjne wezwanie pogotowia do chorego. Wtedy musieli odśnieżać. Ponoc byl był dumny, nie wiem ile w tym prawdy. Taki cwaniaczek, który ze wszystkim wojuje. Aha - paragonu nigdy nie dostałam. To że probuje zamknąć szlaki to juz efekt desperacji rannego dzikiego zwierza. Chyba chce zwrócić uwagę na siebie i swoje problemy. Albo to efekt nieuchronnej starości i tetryczenia człowieka.

Do więzienia wsadzić urzędników, którzy sprzedali mu tą działkę.

Czemu w Austrii nie ma problemu. Np. schodząc z Soll przechodzi się przez wiele prywatnych posesji. Wisza tylko tabliczki o nie zaśmiecaniu i z prośbą o nie ruszaniu prywatnej własności. Wszystko to niestety mentalność ludzi

Złożyc projekt ,,lex Snieżka." i po problemie A jak ktos się pomyli to reasumkcja

Trzeba było mu nie sprzedawać tego terenu, a nie teraz się dziwić, że jest prywatny.

Śmeszny facecik... Nie wiedział co kupuje? Roi Się mu że sobie kawałek granicy nabył?

Chory ten nasz lraj..

Jego teren to jego własność. Nie ma co się czepiać człowieka. Błąd popełnili urzędnicy, że nie ma służebności drogi, ale to da się naprawić. Pozdrawiam.

Szkoda mi tego Pana ,mógłby robić fajny biznes a tymczasem pusto tam i głucho. Już nagromadził jakiś betonowych zapór ,będzie się grodził. Proponuje Panu wysoki mur tak min na 3 metry ,żeby nie mógł Pan podziwiać pięknych widoków jakie ma Pan za oknem. A śmieci to sam Pan osobiście wyrzuca na drogę od strony lasu(obierki, skorupki od jajek itp.)

Ten człowiek, to zdecydowanie dziwny typ... Roszczenia i pretensje... Kasa... Brak paragonów... Płatności tylko gotówką... Nie moje, rodziny, ale jednak moje... Ciężki przypadek.

karetki do chorego i straży pożarnej też nie przepuści?

Ukarać bardzo surowo urzędnika , który przygotowywał dokument sprzedaży, bez rozeznania i powiadomienia użytkowników szlaku. Rezolucja Parlamentu Europejskiego z dnia 29 października 2015 r. w sprawie nowych wyzwań i koncepcji w zakresie promowania turystyki w Europie (2014/2241(INI))

Trzeba wytyczyć drogę publiczną, uchwalić odpowiedni plan miejscowy i teren drogi zostanie wywłaszczony i przejdzie na majątek gminy lub skarbu państwa, a obecny właściciel otrzyma odszkodowanie. Lub drugi sposób jeśli minął odpowiedni czas przez który ze szlaku korzystano można za zgodą sądu zająć nieruchomość przez zasiedzenie.

Planowanie, planowanie i jeszcze raz planowanie. Urzędasy siedzą za biurkami i pilnują stołków, zamiast służyć społeczeństwu. Reagują, gdy jest pożar, zamiast zapobiegać. Gdy dochodzi do problemu, to zaczyna się wyliczanka niewinnych.

Ja go jutro zamknę tak że go nikt nigdy nie znajdzie będzie po p Kłopocie wracamy z Czech niech pokarze ten wstrętny ryj lachudra

jpis

Są i na takiego ***** sposoby ...cicho pusto ciemno No i być...

Ten facet jest nienormalny. Wszędzie pretensje. Że droga nie odśnieżona, że ktoś łąka przechodzi. Idiota. Pojeb.. Robi zasieki wokół własnego hotelu , schroniska. Nie wiadomo jak to nazwać.

kolejny kapitalista...

Znaki graniczne są prawnie chronione i nie można zostać ich właścicielem trzeba powiadowmic Straż Graniczna

Własność to własność. Jest święta. A nie - jak moje to moje a jak twoje to też moje.

To po jaką cholerę sprzedali tą Strażnicę? A teraz są w czarnej...

Wiosną w Górach Sowich spotkało nas to samo - jakiś chłop pogonił nas ze szlaku, bo "to jego teren". w UK jest takie prawo: "once a highway, always a highway", które nakazuje udostępnienie szlaków pieszych, nawet jeżeli idą przez teren prywatny. U nas tez by się przydało; przynajmniej na obszarach turystycznych.

Jeżeli to jest prywatny teren to może zrobić z nim wszystko. Zakazać wstępu też może. I tyle w temacie. Ktoś kto sprzedawał mógł pomyśleć nad konsekwencjami.