Jacek Sutryk: Wrocławskie serca, które chcą nieść pomoc, nie wystarczą [WIDEO]

Dariusz Wieczorkowski, GN | Utworzono: 2022-03-22 10:30 | Zmodyfikowano: 2022-03-22 10:31

Gościem Radia Wrocław był prezydent Wrocławia Jacek Sutryk.

Panie prezydencie. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że Solpol znika bezpowrotnie z miejskiej tkanki. To dobrze czy niedobrze?

Ja zresztą już na państwa antenie powiedziałem, że ja akurat za Solpolem płakał nie będę, ale to jest moje prywatne zdanie. Ono jest mniej ważne. Ważne jest to czy te wszystkie rzeczy dzieją się wedle obowiązujących przepisów prawa. Przypomnę to jest własność prywatna, właściciel tak zdecydował, ma do tego prawo. My mieliśmy obowiązek pozwolenia wydać wszystkie przewidziane w tym zakresie prawem pozwolenia. Tak się stało i jeżeli podejmie decyzję, żeby wyburzyć, to wyburzy i pewnie w to miejsce postawi coś nowego. Ja tak rozumiem tę sprawę. 

A wie pan co tam będzie?

Będzie to na co pozwala miejscowy plan, czyli usługi, może być hotel albo jakakolwiek inna usługa. Ale o tym będzie decydował już właściciel.

To zmieniamy temat. Dlaczego we wrocławskim TBS doszło do podwyżek? Co konkretnie o tym zdecydowało? Pan to dokładnie policzył? 

To wszystko jest dokładnie policzone. Ja rozumiem, że nikt z nas nie lubi podwyżek. Większość z nas mających kredyty odczuło to zresztą w ostatnim czasie. Wzrost stóp procentowych, które podniósł Narodowy Bank Polski w efekcie spowodował wzrost rat kredytowych i to odczuło tysiące wrocławian, miliony Polaków. Podobnie jest z TBS-em. TBS przecież buduje mieszkania z kredytu i muszę panu powiedzieć, że właśnie w TBS-ie odsetki wzrosły nam z miliona do 9 milionów. No jest galopująca inflacja, wzrost cen za gaz i wodę. W związku z tym te zaliczki na poczet tych mediów muszą być wyższe. Poza tym to jest tak, że w TBS-ie, jak sobie analizowałem ostatnią dekadę, to chyba tylko dwa razy nie było podwyżek, a zawsze jakieś drobne podwyżki były, ponieważ życie jest coraz droższe i my to wszyscy odczuwamy, mając też własnościowe mieszkania. Także nikt z nas nie lubi podwyżek, to rozumiem, ale sytuacja jest taka, jaka jest i musimy solidarnie w tej sytuacji postępować. 

I co będzie dalej? Jest szansa, że pan się spotka z mieszkańcami, z reprezentantami i porozmawia z nimi na spokojnie?

Ale my cały rozmawiamy bardzo spokojnie. Większość mieszkańców TBS-ów tę sytuację rozumie. Tak samo jak i większość wrocławian rozumie, choć nie jest zadowolona, łącznie ze mną, że musimy płacić wyższą cenę wody, wyższą cenę gazu, czy wyższy czynsz. Z takimi sytuacjami mamy do czynienia nie tylko we Wrocławiu. Zarząd TBS-u od ponad tygodnia siedzi na miejscu i czeka na lokatorów. Z tego co wiem zgłosiło się raptem kilka osób. Możemy policzyć te osoby na palcach dwóch rąk. Jeżeli ktoś się czuje niedoinformowany, chce poznać szczegóły, a nie dać się zmanipulować, ponieważ pojawiły się małe grupki ludzi, którzy próbują tą sytuacją zmanipulować, także od strony politycznej, najlepiej przyjść po prostu do TBS-u dowiedzieć się, wtedy na dokumentach, na konkretnych sprawach może te rzeczy przepracować.

Ja nie chcę wchodzić w politykę. Idea TBS-ów zawsze była taka, że po te mieszkania sięgają ci, których nie stać na kredyt. To w takim dużym uproszczeniu.

W dużym.

Tak. Czy nie jest tak, że bardziej opłaca się spłacać kredyt w jakimś komercyjnym banku, przy średniej wartości, niż to co się w tej chwili dzieje w TBS-ie?

No myślę, że nie. Świadczy o tym kolejka zainteresowanych po mieszkania w TBS-ie. Proszę zwrócić uwagę, że wraz mediami, czynsz dzisiaj w TBS-ie, średni za mieszkanie około 50-metrowe, to jest 1600 złotych. Średnia cena najmu na wolnym rynku mieszkania we Wrocławiu w styczniu to było 2,5 tysiąca. Ja mówię tylko o czynszu, bo to tego należy doliczyć sobie jeszcze media. Tu ma pan odpowiedź. Ta oferta jest ciągle dużo bardziej atrakcyjna. No i to co jest ważne, wpłacamy tę opłatę partycypacyjną, ona tam wynosi 30-40 tysięcy, jest mniej więcej tego rzędu, ale ona w razie rozwiązania umowy wraca do nas. Gdy tymczasem kupujemy, decydujemy się na kupno mieszkania, to decydujemy się do spłacania kredytu przez 30-40 lat, to nas obciąża także finansowo, nasze kolejne zdolności finansowe. W związku z tym ta oferta ciągle jest bardzo atrakcyjna. Co chcę powiedzieć na koniec, to ustawodawca także przewidział maksymalne opłaty w TBS-ie. Dzisiaj u nas te opłaty są na poziomie 89% tej właśnie maksymalnej opłaty, więc wszystko odbywa się zgodnie z regułami. 

Ale to i tak dużo, przyzna pan?

Dużo. Tylko pytanie jest takie: kto ma, jeżeli nie lokator, za to płacić. 

Nie wiem, panie prezydencie.

A ja wiem. Ten, który używa tego mieszkania. Tak jak pan płaci za swoje mieszkanie, ja płacę za swoje mieszkanie. Tam też są pewne koszty związane, nie wiem, że ta substancja się starzeje i ona wymaga nakładów remontowych. My wydaliśmy w ciągu ostatnich dwóch lat 20 milionów tylko i wyłącznie na remonty tego zasobu. To nie jest tak, że jest jakiś taki byt nieokreślony, miasto, które za wszystkich może płacić, bo przecież kasa miejska to jest nasza kasa. Musimy tę odpowiedzialność w tym zakresie solidarność podnosić.

Czyli tutaj zmian pan nie przewiduje? Czyli nie będzie wycofania się z podwyżek?

Nie możemy się wycofać, ponieważ jeżeli się wycofamy, to spółka nie będzie miała pieniędzy. Jeżeli nie będzie miała pieniędzy to spółka panie. Taka jest logika działania spółek prawa handlowego. 

Zawsze ktoś może powiedzieć, że jest tak samo jak z MPK. Do MPK też trzeba dokładać.

Tylko z czego do tego wszystkiego dokładać? 

Ja tego nie wiem.

A ja właśnie wiem, ponieważ mam pełen wgląd w budżet Wrocławia. To nie jest tak, że nasze wrocławskie krasnoludki przynoszą mi codziennie garnek z pieniędzmi, a ja je w dowolny sposób wydatkuje. Ja muszę zarobić na to miasto i muszę utrzymać, i muszę balansować tę strukturę wydatków i dochodów. Tak jak mówi, w całej Polsce obserwujemy przecież od wielu miesięcy wzrost cen towarów i usług. Tu nie ma nic nadzwyczajnego. To, że tego nie lubimy, bo nie lubimy. Kto z nas lubi podwyżki? Nikt nie lubi. Ale taka jest po prostu sytuacja.

Chyba, że podwyżki pensji. Trwa kolejny tydzień wojny za naszą wschodnią granicą. Ilu obywateli Ukrainy dotarło do Wrocławia? Ma pan szacunkowe dane?

Szacunkowe dane mamy. Należy przyjąć, że przez Dworzec Główny przeszło ponad 150 tysięcy Ukraińców. Proszę zwrócić uwagę, że ponad 2,1 miliona uchodźców z Ukrainy przyjechało do Polski. Region dolnośląski jest drugim regionem najczęściej, najchętniej wybieranym, a Wrocław jest jednym z trzech najchętniej wybieranych miast. To oznacza, tak jak powiedział, że co najmniej 150 tysięcy przeszło, że tak powiem, przez Wrocław, duża część z tych osób została we Wrocławiu. 

I jak z napływem uchodźców poradzą sobie szkoły? Placówki medyczne? W ogóle miasto, pan ma pomysł? A jak wygląda oferta pomocy dla obywateli Ukrainy w praktyce we Wrocławiu?

Ja myślę, że ani Polska, ani Europa, być może świat, nie jest przygotowany na tak dużą falę uchodźców. Ja mówiłem, chyba nawet w tym studiu, że w tym peaku kryzysu uchodźczego w Niemczech oni zarejestrowali w ciągu dwóch lat milion uchodźców, a my w ponad 20 dni ponad 2 miliony. Nie byliśmy, nie jesteśmy na to przygotowani. Dlatego ta sytuacja wymaga bardzo skoordynowanej, spójnej, systemowej współpracy i samorządu, i rządu. Ale powiedzmy sobie wprost, że nasze otwarte wrocławskie serca, które chcą nieść pomoc, nie wystarczą. Potrzebne są rozwiązania systemowe, prawne rozwiązania systemowe i potrzebne są pieniądze. Te pieniądze powinny popłynąć do samorządów i organizacji pozarządowych, bo one są przecież też bardzo aktywnymi aktorami akurat w tym dziele pomocowym. Powinny pieniądze popłynąć i z budżetu państwa, ale także Unia Europejska i Stany Zjednoczone powinny w sposób istotny, ale podkreślam, że w sposób istotny, pomocą liczoną w miliardach, a nie milionach, zasilić te wszystkie akcje pomocowe, które my realizujemy.

Jak myśli pan o nadchodzącym roku szkolnym i sezonie żłobkowo-przedszkolnym, to ma pan takie poczucie, że się zmieścimy?  

To będzie bardzo trudny rok. Proszę zwrócić uwagę, przed wybuchem wojny my mieliśmy w naszych przedszkolach i szkołach 4 tysiące dzieci z Ukrainy. Tych Ukraińców, którzy tutaj do nas przyjeżdżali, zresztą przez lata i my to mogliśmy też rozłożyć w czasie. To co jest cechą tej sytuacji, cechą, która nie pomaga oczywiście, to fakt, że w bardzo krótkim czasie bardzo dużo ludzi przyjechało. Nikt z nas nie był na to przygotowany. Tylko od początku wojny, kiedy zaczęli tutaj przyjeżdżać Ukraińcy, ponad 4 tysiące nowych dzieci zadeklarowało, czy opiekunowi tych dzieci zadeklarowali chęć ich uczestnictwa w zajęciach przedszkolnych, czy szkolnych. 

To ogromna liczba.

Ogromna liczba. Teraz już zmieniły się zapisy rozporządzenia ministra edukacji. Zwiększają się limity w oddziałach i szkolnych, i przedszkolnych, z 25 do odpowiednio 28-29. My zwiększamy także liczbę uczniów w klasach przygotowawczych. To są właśnie te klasy dla Ukraińców, przypomnę tych klas mamy prawie 50 we wrocławskich szkołach. Te limity, poprzez zmiany w rozporządzeniu, zmieniają się i to nam pozwoli w jakiś sposób tej sytuacji sprostać. Ale no nie obejdzie się bez zupełnie nowych miejsc, a na zupełnie nowe miejsce trzeba będzie poczekać, bo to oznacza po prostu procesy inwestycyjne i to oznacza pieniądze. 

Czyli co będzie w praktyce od września?

Będziemy tę sytuację analizować, ponieważ ten licznik cały czas bije. My też do końca nie wiemy ilu uchodźców zdecyduje się tutaj z nami pozostać. Powiedziałem, że tutaj niezwykle ważna jest współpraca z rządem i rząd musi reagować na te wszystkie sygnały, które płyną z samorządu. Jeżeli trzeba będzie jeszcze te przepisy bardziej uelastycznić, żeby tej sytuacji sprostać, to będziemy musieli to zrobić. Proszę pamiętać, że dla nas powinno być absolutnie priorytetowym zaopiekowanie się tymi dziećmi, bo to oznacza także możliwość bycia docelowo aktywnym zawodowo obywatelom Ukrainy, którzy tutaj przyjeżdżają. Przecież nikt z nas sobie nie wyobraża, że oni poprzez fakt, że nie będą mieli z kim zostawić dzieci, no nie będą aktywni zawodowo. To jest w ogóle najgorsza z możliwych sytuacji. To jest wszystko system naczyń połączonych, ale nad rozwiązaniami musimy pracować wspólnie. Ale raz jeszcze. Tu potrzebne są nie tylko dobre przepisy, które będą tę sytuację widziały, ale także pieniądze. One są potrzebne już dzisiaj, żeby można było pewne nowe inicjatywy rozpocząć.

Ostatnio pogroził pan palcem zarządowi Śląska Wrocław. Tak się stało, że w miniony weekend piłkarze naszego klubu w końcu wygrali. Czy to nie jest ostatni moment, żeby faktycznie się w tej szatni zadziało? Nie wiem, być może pan się pojawił w szatni? Być może jest za panem męska rozmowa z prezesem Śląska? Jak pan widzi przyszłość Śląska? To są zielone barwy? Być może czerwone, jak lampka przy pana mikrofonie? 

To kilka komentarzy. Po pierwsze cieszę się, że udało nam się w Płocku wygrać. Mam nadzieję, że powtórzymy sukces już tym razem we Wrocławiu z Lechem. No później z Rakowem ciężki mecz.

Z Lechem też. 

Z Lechem też, ale powiedziałem, że wierzę lub życzyłbym nam wygranej. 

Ale nie będzie pan już w szaliku Lecha robił sobie zdjęć, tak jak kiedyś? 

Ale już to przepracowaliśmy wielokrotnie. Ja chodzę na wszystkie mecze Śląska i ostatnio ta moja reakcja była spowodowana rzeczywiście złością, że kolejny mecz nie wyszedł. Ja reprezentuje, jako prezydent Wrocławia, dzisiaj właściciela i mam prawo do tego typu reakcji. Zresztą pan mnie zna i mieszkańcy Wrocławia.

Pełna zgoda, tylko czy nie było za późno na taką reakcję? 

Pan mnie też pytał, czy ja byłem w szatni. Ja nie latam po szatniach, bo nie taka jest moja rola, nie takie jest moje zadanie. Moim zadaniem jest analizować i obserwować sytuację, ale także stawiać pewne oczekiwania przez zarządem i te oczekiwania zostały postawione. Ja bardzo, że tak powiem, długo milczałem obserwują i nie będąc zadowolonym z wyników. Myślę, że nie tylko ja, ale i wielu kibiców. A że jestem dumny z tego klubu, ten klub to tradycja i historia tego miasta, to zależy, żeby miał wyniki i cieszę się, że udało się ostatnio w Płocku wygrać i wierzę w kolejne zwycięstwach, bo naszemu miastu potrzebny jest dobrze grający i wysokoplasujący się w tabeli nowoczesny klub. Takim Śląsk mam nadzieję będzie.

Myśli pan, że prezes klubu ma pomysł jak sprawić, żeby Śląsk był wyżej w tabeli? 

Ja ufam Piotrowi Waśniewskiemu, żeby była jasność. Ci wszyscy, którzy chcieli z tym moich ostatnich komentarzy wyczytać jakąś, nie wiem, urazę osobistą do Piotra Waśniewskiego. 

To oczywiste, że się pojawiły takie komentarze.

Oczywiście. Ale to są komentarzy tych, którzy nie rozumieją albo projektują rzeczywistość po swojemu. To była zwykła uwaga właścicielska i takie uwagi ja formułuje wobec prezesów spółek, wobec moich koleżanek i kolegów dyrektorów, ponieważ mi zależy na tym, żeby sprawy we Wrocławiu szły w dobrą stronę. A ja chwilo zostałem postawiony przez wrocławian jako ten, który ma tymi sprawami sterować. Przestanę sterować, przestanę oczekiwać. Ale póki co oczekuję bardzo dużo i wymagam bardzo dużo od siebie, a w drugiej kolejności od moich współpracowników i obojętnie o czym rozmawiamy, czy o TBS-ie, czy o Śląsku Wrocław, czy o torowiskach, o tramwajach, o czymkolwiek, tak, to chcę, żebyśmy to wszystko robili jak najlepiej potrafimy, jak najlepiej dla miasta.

A Krzysztof Balawejder będzie nowym prezesem Śląska Wrocław? 

Krzysztof Balawejder jest prezesem MPK i tak długo jak ja będę prezydentem Wrocławia, to Krzysztof Balawejder nie będzie prezesem Śląska Wrocław, bo nie ma takiej potrzeby.

To jest jasna deklaracja. 

Prawda. Mówiłem, że bardzo jasno komunikuję. 

To prawda. Ale skoro jesteśmy przy komunikowaniu, to mam taki cytat z pana: "Osoby mało inteligentne musimy po prostu wykluczać, wykluczać z naszej wspólnoty". Tak pan odpowiedział na Facebooku na komentarz jednej z internautek. Kilka dni później na profilu sieci obywatelskiej Watchdog Polska został pan antybohaterem. Oprócz pana zdjęcia jest też opis „blokuję wtedy, kiedy trzeba”. Jest też opis: “Nie złość się na darmo. Przekaż nam swój 1 procent. Nie odpuścimy”. Czy czasem ten język komunikowania nie wymyka się poza dobre standardy? 

Nie. Już panu śpieszę z odpowiedzią. Nie. Przyznam szczerze, że mało mnie obchodzą tego typu oceny Watchdogu. Bardziej mnie zawsze interesowały i interesować będą oceny wrocławian. To oni mnie z mojej pracy rozliczą. Jeżeli mi podziękują, to w ogóle się nie obrażę. Ja mam poczucie dobrze wykonywanych obowiązków. Dużo się we Wrocławiu dzieje, jeszcze się więcej dziać będzie i mnie tylko i wyłącznie oceny wrocławian interesują. 

Ale ci, którzy komentują, to też są wrocławianie.

Ale w jaki sposób komentują? Bo nikt się nie koncentruje na tym, co te osoby robią. To, że mnie obrażają, to ja to akurat, przepraszam, mnie to nie obchodzi. Natomiast to co piszą, jak nie są zainteresowane uczciwą, zwykłą rozmową o mieście i są tylko zainteresowane hejtowaniem, to już nikogo nie interesuje. Jeżeli ktoś się czuje niedoinformowany, to zapraszam zawsze, można napisać maila, można zadzwonić do sekretariatu, można się umówić z prezydentem i jego współpracownikami i o wszystkim się dowiedzieć. Natomiast siedzieć tylko za klawiaturą, hejtować, pisząc obrzydliwe komentarze, niemające nic wspólnego z tą ciężką pracą, którą wszyscy wykonujemy...

A to są tylko obrzydliwe? Nie ma merytorycznych? 

Nie znam takiego przypadku, żeby w ogóle na świecie, ponieważ to nie jest niczym nadzwyczajnym, żeby został zablokowany za to, że jest fantastyczny, wspaniały i cudowny. Może warto się czasami skupić na tym, nie kto pisze, ale co pisze. 

A to pan blokuje osobiście? Czy pana współpracownicy? 

To nie ma żadnego znaczenia. 

Dla mnie ma kluczowe. 

To ja, to ja, to ja.

Wszystkie?

Wszystkie. Absolutnie wszystkie.  

To ciekawe.

Prawda? 

Posłuchaj całej rozmowy: 

Reklama

Komentarze (2)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
~Jan2022-04-20 15:38:13 z adresu IP: (93.158.xxx.xxx)
rozumiem, że podwyżki to nieprzyjemny temat, ale nie ukrywajmy teraz wszystko poszło do góry
~Aser2022-04-08 19:57:36 z adresu IP: (178.43.xxx.xxx)
Pan Sutryk to najlepszy prezydent Wrocławia bez dwóch zdań.