John Coltrane - "Blue Train"

Andrzej Patlewicz | Utworzono: 2009-09-07 01:08 | Zmodyfikowano: 2014-05-01 00:12

Zmieniał się kiedy grał. Tworzył muzykę bardzo uduchowioną, pełną dobroci, stojącą momentami na krawędzi obsesji.

Swoje muzyczne życie zaczął w 1945 r., ale tak naprawdę jego znakomita kariera zaczęła się od 1957 r., kiedy nagrał "Blue Train" - uważany za jeden z najważniejszych albumów w całej historii jazzu. Płyta doczekała się wznowienia w ramach serii The Best of Blue Note Records, którą zainicjował opiniotwórczy magazyn "Polityka".

Był to pierwszy album nagrany przez Johna Coltrane'a w roli pełnoprawnego lidera w nowojorskiej wytwórni Blue Note. To zapis historycznej sesji nagraniowej z 15 września 1957 r., zarejestrowanej w słynnym studiu Rudy’ego Van Geldera w Hackensack, w stanie New Jersey. John Coltrane miał wtedy 31 lat, a za sobą dziesięcioletni staż.

Imponująca była obsada zespołu: przy fortepianie zasiadł dwa lata od niego młodszy Kenny Drew, na kontrabasie grał Paul Chambers, na perkusji Philly Joe Jones (znakomici muzycy z kwintetu Milesa Davisa), na trąbce grał 19–letni Lee Morgan, który dopiero wychodził z cienia Clifforda Browna (wkrótce dołączył do Jazz Messengers). Zaskoczeniem była obecność puzonisty Curtisa Fullera, który wyrastał na rywala J.J. Johnsona.

"Blue Train" jest jedynym nagraniem Coltrane’a z puzonem. Trójgłos saksofonu, trąbki i puzonu otwiera tytułowy temat. Już pierwsza fraza porywa słuchacza swym pięknem i niezwykłą siłą wyrazu.

"Blue Train" to w czystej postaci hard bop, dominujący w tamtym okresie, mimo iż Coltrane poszedł na tej płycie znacznie dalej. W szybkim tempie utrzymany jest bluesowy "Locomotion", ciekawą sekwencję akordów demonstrują dwie inne kompozycje: "Moment’s Notice" i "Lazy Bird". Jedyny standard na płycie autorstwa Jerome Kerna i Johnny’ego Mercera to przepiękna ballada "I’m Old Fashioned" ("Jestem staromodny"), urzekająca swym lirycznym pięknem.

Nagrywając ten album John Coltrane był w znakomitej formie. Zerwał z piciem i nałogiem narkotykowym. Zgłębiał religie Wschodu. Zaczął trafiać do młodszej publiczności. Dla Blue Note, która obchodzi w tym roku 70–lecie istnienia nagrał cztery płyty jako muzyk (sideman). Wśród nich ten najbardziej rewolucyjny, sygnowany jego własnym nazwiskiem "Blue Train", w którym przełamał wszelkie muzyczne ograniczenia.


John Coltrane – "Blue Train"
Wydawnictwo: Blue Note/EMI Music/Polityka

Reklama

Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.