WORD musi zarobić więc nie zdasz?

| Utworzono: 2013-11-13 08:22 | Zmodyfikowano: 2014-05-01 00:12
WORD musi zarobić więc nie zdasz? - fot. archiwum prw.pl
fot. archiwum prw.pl

W Wałbrzychu i Kłodzku wskaźnik ten jest jeszcze niższy - wynosi zaledwie 26 procent. To jeden z najgorszych wyników w całym kraju.

Zdający zwracają uwagę, że egzamin teoretyczny obowiązujący od stycznia w nowej formule jest nie do przejścia. Rekordziści zdają go nawet po pięć, sześć razy.

Każde takie podejście to dodatkowe zyski dla wojewódzkich ośrodków ruchu drogowego.



Dla porównania, zdawalność starego egzaminu teoretycznego we Wrocławiu wyniosła w ubiegłym roku 77 procent.

Posłuchaj:

- Zdawałem prawo jazdy dosyć dawno, w latach 90-tych. Podstawa to dobra nauka. Mam wrażenie, że teraz w Polsce łatwiej skończyć studia niż zdać egzamin na prawo jazdy - komentuje Słuchacz.

Nasz rozmówca pyta także o to, czemu mają służyć pytania o chociażby rozmiar tablicy rejestracyjnej pojazdu.

- Najważniejsza powinna być jazda - podkreśla Słuchacz.

W lipcu informowaliśmy (Posłuchaj) o nowych egzaminach na prawo jazdy. W trakcie tworzenia naszego materiału okazało się, że z egzaminem na prawo jazdy kłopoty mają nawet... egzaminatorzy.

Jeden znał zaledwie dwie odpowiedzi na pięć zadanych pytań. A pytaliśmy m.in. o rozmiar tablic rejestracyjnych, jazdę po wyrwaniu zęba czy wyciek płynu hamulcowego z cylinderka.

Zdaniem naszych Słuchaczy podstawą jest także finansowanie WORD-ów.

- Jeśli ośrodki zarabiają na egzaminach to jest to chory system. I stąd pewnie taka zdawalność - twierdzi nasz Słuchacz. - Podobnie jest z policją. Zamiast pouczeń, wlepiają mandaty. Wszędzie łatanie dziur.

Znane są także historie, gdy zdesperowani kursanci próbują zdać egzamin na prawo jazdy za granicą. Całkowicie legalnie można przystąpić do egzaminu w Czechach.

- Udokumentowany pobyt w tym przypadku musi wynosić 185 dni, ale i to nie stoi kursantom na przeszkodzie. Jeden z internautów gotowy był nawet dorzucać się przez pół roku do czynszu Czechom, którzy zdecydowaliby się go zameldować w jednym z czeskich miast, co tylko potwierdza, jak bardzo zdesperowani są polscy kursanci - pisze Justyna Sobolak z portalu onet.pl.

Polacy po upragnione prawo jazdy wybierają się także za ocean, na Wyspy Brytyjskie i za wschodnią granicę. Z danych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych wynika, że w 2010 roku wymieniono 141 praw jazdy uzyskanych na Ukrainie na polskie. W 2011 roku liczba ta wynosiła 292, a w 2012 – 288. Od początku 2013 roku wymieniono już 198 takich dokumentów.

Ponadto Ukraina w ostatnich trzech latach znajdowała się w pierwszej trójce krajów (obok Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii) z których najczęściej prawa jazdy wymieniane były na polskie. Nie wiadomo ile z nich zostało uzyskanych nielegalną drogą.

Reklama

Komentarze (4)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
~mieszkaniec2013-11-14 21:23:42 z adresu IP: (87.99.xxx.xxx)
@słuchacz - w momencie, gdy baza pytań nie jest jawna, nie masz szans na żadnę opanowanie materiału. Kursant nie jest winny, zresztą, o czym Ty piszesz - widziałeś jedno z pytań, o którym wspomiano w artykule? Co Ciebie, jako kierowcę, ma interesować rozmiar tablicy rejestracyjnej? Do czego ta wiedza jest mi potrzebna w przypadku ruchu drogowego i kierowania autem? Znajomi robią teraz prawko, nie raz złyszałem o całkowicie idiotycznych pytaniach. Skoo baza nie jest jawna, to nie wiadomo, czy następnym razem ktoś nie zapyta o rozmiar cylindra w wordowskim aucie...czy przełożenie biegów!
~L cheng the world2013-11-13 13:06:33 z adresu IP: (78.28.xxx.xxx)
maturzysta ma dostęp do pytań z matury? Lub spr.? Teoria ma jeden minus, pytania typu szerokość pasa bezpieczeństwa. Na praktyce można oblać z "zbytnio ostrożną jazdę" (autentyk). Wordy same strzelają sobie w kolano im mniejsza zdawalność tym mniej chętnych więc znów mniejsze dochody.
~słuchacz2013-11-13 12:16:15 z adresu IP: (195.245.xxx.xxx)
Cóż za absurdalna teza, a właściwie pytanie - kursanci powinni się wziąć po prostu za naukę i przede wszystkim myślenie, wtedy zdawalność się poprawi. Automatyczne wyuczenie testów przeszło do lamusa i bardzo dobrze.
~andrzej2013-11-13 09:39:30 z adresu IP: (83.22.xxx.xxx)
Wydaje mi się, że WORD znalazł się za daleko od szkół jazdy a szkoły interesują się kursantem tylko do czasu formalnego zakończenia przez niego procesu uczenia się i zupełnie nie czują się odpowiedzialne za efekt swojego szkolenia. Dlatego proponuję aby opłatę egzaminacyjną zawrzeć w opłacie za kurs a szkoła dokształca ucznia aż do skutku - czyli aż do zdania przez niego egzaminu(takie rozwiązanie przyjęte jest w niektórych szkołach językowych). Jeżeli uczeń nie zdaje egzaminu, to nie jest tylko jego wina, to także wina szkoły, która nie potrafiła go nauczyć. Takie rozwiązanie zmusiłoby szkoły do skutecznego zbliżenia się do wymogów egzaminacyjnych, ale także zmusiłoby je do "patrzenia na ręce" egzaminatorom cz ci na egzaminach po prostu się nie wygłupiają. (Słyszałem o przypadku oblania ucznia, bo nie przetarł brudnych podobno szkieł tylnych świateł)