Śląsk lepszy od Trefla!

Bartosz Tomczak | Utworzono: 2014-03-08 23:55 | Zmodyfikowano: 2014-05-01 00:12

Pierwsze minuty należały do gospodarzy. Pomysł Jerzego Chudeusza by grać szybko, sprawdzał się bardzo dobrze. Kontry Śląska napędzane przez Roberta Skibniewskiego (4 asysty w pierwszej kwarcie) kończył najczęściej Dominique Johnson i po serii 7:0, wrocławianie prowadzili 13:6. W najlepszym momencie tej części meczu gospodarze mieli nawet 8 punktów przewagi. Po celnej trójce Pawła Kikowskiego było 18:10 i Darius Maskoliunas musiał poprosić o przerwę na żądanie. Krótka konsultacja z trenerem pomogła gościom, bo od tego momentu to oni prezentowali się lepiej. Trefl, który grał jak najwięcej do środka – 16 punktów z pomalowanego - podgonił wynik i w końcówce wyszedł na prowadzenie. Lance Jeter równo z syreną zdobył swój szósty punkt i sopocianie wygrali pierwszą kwartę 24:23.

Druga część gry była już popisem Śląska. Świetnie prezentowali się Paul Miller i Robert Skibniewski. Amerykański środkowy zdobył wtedy 11 punktów. Drogę do kosza często otwierał mu właśnie Skibniewski. Rozgrywający Śląska pod nieobecność kontuzjowanego Danny’ego Gibsona (nie zagra do końca sezonu) świetnie prowadził atak drużyny. Skibniewski znów potrafił znaleźć partnerów – zaliczył kolejne trzy asysty – a do tego znakomicie rzucał. Trzy z jego czterech prób znalazło drogę do kosza. Szczególnie efektowna była trójka z faulem. Dzięki akcji 3+1 Skibniewski zaliczył swój 13 punkt w meczu, a Śląsk bezpiecznie prowadził. Do szatni wrocławianie schodzili z korzystnym wynikiem 49:39.

Po przerwie gospodarze nie zwalniali tempa. Nie tylko utrzymali, ale i powiększyli przewagę. Gra nadal toczyła się przede wszystkim pod koszem. Tam, w ekipie Śląska najaktywniejszy był Paul Miller, dorzucając kolejne 6 punktów do swojego dorobku. Gospodarze w pewnym momencie odskoczyli nawet na największy tego dnia dystans 17 „oczek”. Sopocianie w trzeciej kwarcie próbowali otworzyć swoją grę na dystansie, ale wychodziło im to z marnym skutkiem. Trefl na osiem oddanych wtedy prób zza łuku trafił zaledwie raz (to była zresztą główna bolączka gości - 3/20 za trzy w cały meczu). W takich okolicznościach Śląsk prowadził przed startem czwartej kwarty 65:53.

Ostatnia odsłona nie przyniosła już zwrotów akcji. Wrocławianie kontrolowali wynik i ich zwycięstwo ani przez moment nie było zagrożone.

Śląsk wygrał mecz w którym toczył ciężki bój w strefie podkoszowej – punkty z pomalowanego 42:30 dla Trefla. Wrocławianie zniwelowali to celnymi trójkami. Gospodarze mieli dobrze nastawione celowniki, trafiając 7/12 prób zza łuku. Nieomylny w tym elemencie gry – 3/3 – był Paweł Kikowski, który z 18 punktami był drugim strzelcem drużyny. Tyle samo „oczek” i skuteczność 3/5 za trzy miał Robert Skibniewski. Niewiele brakowało, a rozgrywający Śląska skończyłby występ z triple-double. Ostatecznie do 18 punktów dołożył, 9 asyst (najwięcej w spotkaniu) i 7 zbiórek. Więcej zebranych piłek wśród gospodarzy miał tylko Paul Miller. Amerykanin zaliczył 9 zbiórek i najwięcej w meczu 23 punkty.

Zawodnicy Śląska, jak chociażby Paweł Kikowski, po meczu nie kryli zadowolenia:



Podwójne powody do radości miał Robert Skibniewski, dla którego był to wyjątkowo udany tydzień. W poniedziałek został ojcem, a w spotkaniu z Treflem był jednym z najlepszych graczy:

Śląsk Wrocław - Trefl Sopot 86:73 (23:24, 26:15, 16:14, 21:20)

Punkty dla Śląska: Miller 23, Skibniewski 18, Kikowski 18, Johnson 8, Gabiński 6, Mroczek-Truskowski 4, Parzeński 4, Kulon 2, Hyży 2, Sulima 1
Punkty dla Trefla: Majstorović 12, Waczyński 10 (10 zbiórek), Vasiliauskas 9, Jeter 9, Stefański 8, Leończyk 7, Michalak 7, Gadri-Nicholson 6, Brembly 5.

Reklama

Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.