"Popiół i diament" po nigeryjsku

Grzegorz Chojnowski, Piotr Pietraszek | Utworzono: 2014-03-18 07:48 | Zmodyfikowano: 2014-05-01 00:12

Ekranizacja powieści Jerzego Andrzejewskiego, w reżyserii Andrzeja Wajdy z 1958 roku to jeden z najbardziej znanych polskich filmów na świecie.

Dzieło mocno związane jest z Wrocławiem. Powstawało bowiem w miejscowej Wytwórni Filmów Fabularnych nr 2. Początkowo film miał być kręcony w Łodzi, a o przenosinach zdjęć na Dolny Śląsk przesądziły ponoć względy oszczędnościowe oraz fakt, że dzięki temu władze centralne poświęcały mniejszą uwagę kontrowersyjnemu projektowi.

Za główną scenografię posłużyła wykonana w atelier konstrukcja hotelu „Monopol”. Oprócz atelier wykorzystano także wnętrza naturalne – między innymi kościół świętej Barbary, kamienicę na ulicy Franciszkańskiej oraz kaplicę pod Trzebnicą.

Nigeryjskich filmowców powieścią Andrzejewskiego i dziełem Wajdy zainteresował Janek Simon. Krakowski artysta młodego pokolenia ma być producentem obrazu, który wyreżyseruje Niji Akanni.

Posłuchaj rozmowy Radia Wrocław:



Nigeryjska kinematografia opiera się głównie na produkcjach realizowanych w technice wideo i przeznaczonych do rozpowszechniania na kasetach a także płytach video CD lub DVD. Janek Simon podczas rozmowy z Radiem Wrocław przybliżył historię powstania Nollywood, czyli nigeryjskiego przemysłu filmowego i jego ośrodka w Lagos.

- Nigeryjskie Hollywood, a właściwie Bollywood powstało na początku lat 90., gdy handlarze elektroniką z Alaby sprowadzili z Chin wielkie ilości czystych kaset VHS. Nie chciało się to sprzedawać, więc zaczęli nagrywać na nie najpierw mecze piłkarskie z telewizji satelitarnej, ale to też nie szło. Wtedy zaczęli kręcić amatorskie filmy video, które nagrywali na te czyste VHS-y. Jeden z nich nakręcony w 1993 roku, okazał się hitem i tak powstał tamtejszy przemysł filmowy. Obecnie jeśli chodzi o liczbę produkcji prześcignął on nawet amerykańskie Hollywood. W nigeryjskim Nollywood rocznie powstaje nawet 2 tys. filmów. W tej chwili właściwie nikt już nie ogląda filmów amerykańskich tylko nigeryjskie.



Artysta przyznaje, że sam jest ciekaw efektu końcowego przy nigeryjskim remake'u "Popiołu i Diamentu: - Na pewno ten temat ma duży potencjał. Dla mnie stoją za nim poważne pytania na temat oceny komunizmu. Nigeryjski reżyser także podchodzi do tego bardzo poważnie. W jego zamierzeniu ma to być film o wojnie w Biafrze, gdzie w 1967 roku armia rządowa dokonała masakry cywilnej ludności. Co z tego wyjdzie? Zobaczymy. Dla mnie najbardziej intrygujące w tym projekcie jest to, że nie wiadomo jak on się skończy - mówi Janek Simon.

Nigeryjska wersja "Popiołu i Diamentu" będzie kosztować około 200 tysięcy dolarów. Wyjazd krakowskiego artysty do Nigerii sfinansowało m.in. wrocławskie BWA.

Reklama