Porażka koszykarzy PGE Turowa

Robert Skrzyński | Utworzono: 2014-03-27 20:35 | Zmodyfikowano: 2014-05-01 00:12

To było pierwsze spotkanie wicemistrzów Polski w fazie 1-6 ekstraklasy. Turów, który zakończył sezon zasadniczy na pierwszym miejscu w tabeli chciał kontynuować dobrą serię w drugim etapie rozgrywek. Dodatkowo Trefl to również jeden z kandydatów do medali, więc wygrana nad tym zespołem byłaby dla Zgorzelczan dodatkowym atutem.

Pierwsza kwarta była wyrównana. Na początku Zgorzelczanie przegrywali co prawda 2:7, ale po 5 minutach gry był już remis 11:11. Po kolejnych dwóch celnych rzutach J. P. Prince'a wicemistrzowie Polski objęli prowadzenie 15:11. Żadnej z drużyn nie udało się uzyskać większej przewagi a na minutę przed końcem pierwszej kwarty Trefl objął prowadzenie 22:21. Prince wyrównał wykonując skutecznie jeden rzut wolny. Ostatecznie po 10 minutach gry Turów przegrywał 23:24.

Druga kwarta to także rywalizacja kosz za kosz. Na niespełna 6 minut przed jej końcem Turów przegrywał 29:30. Wówczas faul popełnił J. P. Prince, a ponieważ mocno protestował przeciwko decyzji sędziów, ci przyznali rzuty wolne i dodatkowo piłkę dla zespołu Trefla. Zespół z Sopotu uzyskał kilkupunktową przewagę a gdy na 4 minuty przed końcem tej części gry za 3 trafił Adam Waczyński było już 38:31 dla Trefla. Wtedy o czas poprosił trener Turowa Miodrag Rajković a chwilę później także za 3 trafił Nemanja Jaramaz i Zgorzelczanie nieco zmniejszyli straty. Ostatecznie po dwóch kwartach Turów przegrywał z Treflem 38:43.

Trzecia kwarta rozpoczęła się znakomicie dla Turowa od rzutu za trzy punkty i trafienia Filipa Dylewicza i na tablicy wyników był remis 43:43. W kolejnej akcji Trefl zgubił piłkę a Dylewicz trafił za trzy i po minucie i trzynastu sekundach gry w trzeciej kwarcie Zgorzelczanie prowadzili 46:43 a tę część meczu wygrali 8:0. Turów zdobył kilka punktów przewagi, ale Trefl nie zamierzał rezygnować. Po rzutach Milana Majstorovicia i Lance'a Jetera zespół z Sopotu na niespełna 5 minut przed końcem przegrywał tylko 53:55. Ostatecznie na 10 minut przed zakończeniem meczu Turów prowadził 65:62.

Wiadomo było zatem, że emocje będziemy mieć do końca meczu. Na niespełna 7 minut przed końcem Turów jeszcze prowadził 65:64, ale po celnym rzucie Waczyńskiego Trefl objął prowadzenie 66:65. Kolejne fragmenty meczu to akcje kosz za kosz. Na 4 minuty przed końcem był remis 68:68. Po kolejnych 120 sekundach Zgorzelczanie przegrywali 70:71, ale po dwóch skutecznych rzutach wolnych Damiana Kuliga Turów wyszedł na prowadzenie 72:71. Gdy do zakończenia meczu pozostało 40 sekund zespół ze Zgorzelca ponownie przegrywał 72:73. Ponownie do kosza Trefla trafił Kulig, ale skutecznie odpowiedział Paweł Leończyk. W decydującym momencie zadrżały ręce Kuligowi a z rzutów wolnych nie pomylił się Simas Buterlevicius i to koszykarze Trefla Sopot wznieśli ręce w geście zwycięstwa.

Ostatecznie Turów przegrał to spotkanie 74:77. Najwięcej punktów dla zespołu ze Zgorzelca zdobyli Damian Kulig 16 oraz J. P. Prince i Nemanja Jaramaz po 11.

 

PGE Turów Zgorzelec - Trefl Sopot 74:77 (23:24,15:19, 27:19, 9:15).

PGE Turów Zgorzelec: Damian Kulig 16, J.P. Prince 11, Nemanja Jaramaz 11, Ivan Zigeranovic 9, Filip Dylewicz 9, Michał Chyliński 8, Tony Taylor 5, Jakub Karolak 3, Denis Krestinin 2.

Trefl Sopot: Adam Waczyński 24, Sarunas Vasiliauskas 11, Lance Jeter 11, Milan Majstorovic 8, Simas Buterlevicius 8, Paweł Leończyk 8, Yemi Gadri-Nicholson 4, Michał Michalak 2, Marcin Stefański 1, David Brembly 0, Łukasz Jaśkiewicz 0.


Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.