Świetny mecz we Wrocławiu, Polska przegrywa w Łodzi

| Utworzono: 2014-09-10 23:08 | Zmodyfikowano: 2014-09-10 23:09

Polscy siatkarze przegrali pierwszy mecz w mistrzostwach świata. W łódzkiej Atlas Arenie ulegli triumfatorom tegorocznej Ligi Światowej Amerykanom 1:3 (27:29, 22:25, 27:25, 23:25) w pierwszym spotkaniu 2. fazy turnieju. Mimo wszystko sytuacja biało-czerwonych nie jest zła. W tabeli gr. E z dorobkiem dziewięciu punktów zajmują drugie miejsce. Do trzeciej rundy polskiego mundialu awansują trzy najlepsze zespoły z obu grup. Rywalami Polski - oprócz Italii - będą jeszcze Iran i Francja. To była pierwsza porażka podopiecznych Stephane'a Antigi w turnieju. Wcześniej wygrali z Serbią, Wenezuelą, Australią, Kamerunem i Argentyną.

Blisko cztery tysiące kibiców zgromadzonych na trybunach Hali Stulecia w pierwszym dzisiejszym meczu wyraźnie sprzyjało w środę Finlandii, ale niewiele to ekipie ze Skandynawii pomogło. Rosja była zespołem zdecydowanie lepszym i wygrała niewielkim nakładem sił 3:0. Ekipa trenera Andrieja Woronkowa już w pierwszym secie, który trwał zaledwie 20 minut, pokazała, kto będzie rządził w środę na boisku we Wrocławiu. Od stanu 1:1 Rosjanie zdobyli 12 punktów z rzędu i Finowie wyraźnie mieli już dość gry. W kolejnych partiach przewaga zawodników Sbornej nie była już tak duża, ale cały czas kontrolowali wydarzenia na boisku. Doskonale to było widać w drugim secie, kiedy Finlandia prowadziła 3:0, a kilka chwil później było już 3:4.

Kapitalne starcie oglądali fani w drugim meczu dnia. Kanada ostatecznie sprawiła niespodziankę i wygrała z Kubą 3:2. To był jednak najlepszy z rozegranych dotychczas meczów we Wrocławiu. Dla Kuby spotkanie z Kanadą było meczem o wszystko. Srebrni medaliści sprzed czterech lat do drugiej fazy mistrzostw awansowali z zaledwie jednym punktem i jeżeli chcieli zachować realne szanse na miejsce w czołowej szóstce turnieju, musieli wygrać. Kubańczycy grali bardzo nierówno. Po wygranej końcówce pierwszego seta, drugiego niemal oddali bez walki. W trzecim prowadzili już 20:12, aby przez proste błędy doprowadzić do stanu 22:21. Trener Rodolfo Sanchez krążył przy linii bocznej i z niedowierzaniem kręcił głową. Po wygranej trzeciej partii, kolejną Kuba znowu oddała bez walki. Zespół Sancheza sprawiał wrażenie, jakby już nie miał sił. Tie-break lepiej zaczęli Kanadyjczycy (prowadzenie 3:0), ale później przebudzili się Kubańczycy i doprowadzili do remisu (11:11). Ostatnie piłki należały jednak ponownie do Kanady, która dzięki tej wygranej nadal ma szanse na awans do trzeciej fazy turnieju.

Reklama

Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.