Zabrali im dziecko, teraz walczą o sprawiedliwość

Andrzej Andrzejewski | Utworzono: 2014-12-02 07:28 | Zmodyfikowano: 2014-12-02 08:08
Zabrali im dziecko, teraz walczą o sprawiedliwość -

W tej sprawie nikt nie wątpi, że chłopak ma wyjątkowo kochających rodziców. A mimo to - w trosce o chłopca - legnicki sąd zadecydował o umieszczeniu go w pogotowiu opiekuńczym, a potem w domu dziecka. Po dwóch latach rozłąki całej rodzinie udało się wyjechać z Polski. Sprawa nie jest i nigdy nie był jednoznaczna. Ma swój ciąg dalszy, bo przed legnickim Sądem Okręgowym rodzice chcą uzyskać odszkodowanie - 400 tysięcy złotych. Domagają się, by na ławie oskarżonych usiedli... sędziowie:



Uciekli do Anglii, bo bali się, aby nikt znów nie odebrał im syna. Historia Pawła trafiła na czołówki gazet pięć lat temu. Chłopak - wówczas 10-letni - miał spore problemy w szkole. Podstawówkę zmieniał... siedem razy. Czternaście razy jego rodzice kierowali wnioski na policję i do prokuratury o ściganie nauczycieli a nawet o ściganie koleżanek i kolegów ze szkolnej ławy Pawła. Dlaczego? Rzecznik prokuratury okręgowej w Legnicy Liliana Łukasiewicz podkreśla, że biegli w tej sprawie wypowiadali się wielokrotnie:



Zanim Sąd Rejonowy w Legnicy podjął decyzję o umieszczeniu Pawła w pogotowiu opiekuńczym, a później domu dziecka, specjaliści z wielu różnych instytucji angażowali się w poprawę stosunków między rodziną, a otoczeniem. Ewa Dróżko, kierownik ośrodka pomocy terapeutycznej dla dzieci i młodzieży podkreśla, że Paweł trafił pod opiekę specjalistów:



Reprezentanci legnickiego sądu nie chcą w tej sprawie zajmować stanowiska - przynajmniej do momentu rozpoczęcia procesu, jaki wytoczyła im matka Pawła. Ta ostatnia twierdzi, że decyzja o umieszczeniu chłopca w ośrodku na ponad dwa lata wynikała jedynie ze złośliwości sądu:



Co jest normą, a co nie - sami Państwo przyznacie, że trudno się w tym połapać. Jedno jest pewne - Paweł przez 23 miesiące wychowywał się w ośrodkach z daleka od najbliższych. I choć jego rodzina nigdy nie ukończyła żadnego procesu terapeutycznego, chłopak wrócił do domu zaraz po tym, jak jego losem zajęli się dziennikarze. Sąd wycofał się z decyzji o umieszczeniu chłopaka w ośrodku na posiedzeniu niejawnym, a uzasadnienie w sprawie ma klauzulę poufności. Niemal natychmiast matka chłopca skierowała do prokuratury wniosek o ściganie sędziów...Prokuratura wniosek oddaliła:



Od kilku miesięcy Paweł z rodzicami mieszka w okolicach Londynu. Chłopak chodzi do szkoły. Twierdzi, że w klasie czuje się dobrze i do Polski nie chce wrócić. Boi się, że w kraju znów może stracić rodziców. Jędrzej Giełda, psycholog uważa, że to właśnie Paweł jest największą ofiarą wojny rodziców ze szkołami, urzędami i sądami:

Reklama

Komentarze (2)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
~znajoma2014-12-23 00:30:04 z adresu IP: (108.59.xxx.xxx)
sytuację znam od "środka". Faktycznie błędem było "trzymanie" Pawła w Pogotowiu tak długo, szkoda, że takiej decyzji nie podjął żaden Sąd ...Paweł powinien był trafić jak najszybciej na terapię i do domu zastępczego. Przykro to stwierdzić, ale mama dziecka jest osobą głęboko zaburzoną, nienaturalnie chroniącą chłopca przed zagrażającym (jej zdaniem) światem i ludźmi, tata , natomiast osoba kompletnie zagubioną i zdominowaną, stąpającą zawsze cichutko dwa kroki za żoną. Nieprawdą jest także, ze nie głosiła swoich "objawień" ... z dumą i bez żadnej pokory twierdzącą, że "siostra Faustyna to przy niej pikuś". W momencie gdy parafia nie chciała brać udziału w jej manipulacjach pani ta dokonała oficjalnie aktu apostazji. Ta Pani karmi się nienawiścią i jest skłócona ze wszystkimi, szkoda, że nikt nie widzi w tym wszystkim biednego Pawła ... który będąc obiektem mamusinej manipulacji ... prowadził notatki służbowe, np. zatrzymała go nauczycielka, gdy próbował się rzucić z nożyczkami na kolegę ... otrząsnął się, wyjął notatnik i lodowato odpowiedział: "wg art xyz (on podawał prawdziwe) właśnie naruszyła pani moją nietykalność, sporządzam notatkę" ... po 20 minutach zawiadamiane były przez mamę wszystkie służby począwszy od kuratorium ... naprawdę sądzicie, że można było z kimś takim jak chora matka współpracować?
~Supernova2014-12-02 09:11:06 z adresu IP: (109.207.xxx.xxx)
Skoro miała obiawienia;) już po głosie słychać, że coś z nią nietak.