Jak Balcerowicz zapomniał nam Międzynarodówkę

Wacław Sondej | Utworzono: 2014-12-17 07:28 | Zmodyfikowano: 2014-12-17 07:29
Jak Balcerowicz zapomniał nam Międzynarodówkę - archiwum prw.pl
archiwum prw.pl

Rzeczpospolita przypomina, że od jego szokowej kuracji mija właśnie 25 lat. Kuracja była rzeczywiście szokowa. Do tego stopnia, że Zachód nie wierzył w nasze powodzenie. Bo jak oni modernizowali gospodarkę, ekonomię, to do równowagi budżetowej dochodzili latami. Leszek Balcerowicz miał kalendarz na kilka miesięcy. Okazało się że, jak to pisze Rzepa, " Gorzki lek pomógł na śmiertelną chorobę". Pacjent był słabiutki, ale zdesperowany i pełen nadziei. My Polacy, nabuzowani radością z dokonania niemożliwego, odzyskania demokracji, (co, biorąc pod uwagę realia ekonomiczne było radością z odzyskanego śmietnika), w euforii solidarnościowej znieśliśmy nieprawdopodobną dawkę goryczy we wspomnianym leku. Dzisiaj profesor Ryszard Bugaj przekonuje, że można było mniej gwałtownie, przy niższych kosztach społecznych, przy zachowaniu wrażliwości na los tych, którzy nie potrafili się odnaleźć w nowych realiach, że niewidzialna ręka rynku powinna być lekko sterowana. Może tak, może nie. To są rozważania. Natomiast, jak zapewnia Stanisław Gomułka - główny ekonomista Business Centre Club, "Cele reform zostały osiągnięte".


Sam profesor Balcerowicz w okolicznościowym wywiadzie dla Rzepy, komentując to co się dzieje obecnie, mówi nieoptymistycznie: "żaden z partyjnych programów nie zapobiega trwałemu spowolnieniu naszej gospodarki, a niektóre z nich jeszcze by je spotęgowały gdyby były realizowane".

Bogusław Chrabota - redaktor naczelny Rzeczpospolitej pisze, że on świętuje plan Balcerowicza. Nie żal mu "tych obrzydliwych, zaniedbanych fabryk, hut i oblepionych błotem PGR-ów. Żal jest ludzi, którzy nie umieli się z nich wyrwać, choć, gdyby nadal w nich tkwili, nie byliby szczęśliwi" - pisze Chrabota.

Kilkadziesiąt lat temu pracowałem w radiowęźle w Dolmelu. Za płotem była największa wrocławska fabryka Pafawag. Było tak jak teraz - tuż przed Bożym Narodzeniem, więc puszczałem pracownikom kolędy. Wpadł pierwszy sekretarz PZPR i mówi - "dzwonił do mnie ten palant z Pafawagu" (chodziło o I sekretarza tamtejszego komitetu zakładowego partii). " Zwracał mi uwagę, że nie należy w socjalistycznej fabryce nadawać kolęd. Odpowiedziałem mu: Dolmel plan roczny wykonał, więc u nas są kolędy. Wy macie kłopoty z planem, więc puszczajcie sobie Międzynarodówkę". Czy ktoś dzisiaj pamięta Międzynarodówkę? Nie? I bardzo dobrze!

Do usłyszenia się z Państwem...

Reklama

Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.