Pierwsza porażka koszykarzy PGE Turowa w lidze

Robert Skrzyński | Utworzono: 2015-01-03 20:02 | Zmodyfikowano: 2015-01-03 20:27

Turów był zdecydowanym faworytem konfrontacji z Treflem, ale doznali niespodziewanej porażki. Mistrzowie Polski przed tym spotkaniem legitymowali się fantastycznym bilansem 13 zwycięstw bez porażki natomiast Trefl miał na swoim koncie siedem wygranych i sześć przegranych.

Pierwsze punkty w meczu i to rzutem zza linii 6,75 zdobył dla Trefla Sarunas Vasiliauskas, ale błyskawicznie także trafieniem za trzy odpowiedział Michał Chyliński. Właśnie Chyliński wziął na siebie ciężar zdobywania punktów i po niespełna pięciu minutach gry mistrzowie Polski prowadzili już 12:6. Po kolejnych sześćdziesięciu sekundach i akcji Chrisa Wrighta Turów wygrywał różnicą dziesięciu punktów. Przewaga zespołu Miodraga Rajkovicia zaczęła rosnąć a Trefl miał olbrzymie problemy ze sforsowaniem szczelnej defensywy gospodarzy. Jedynym zawodnikiem, któremu udało się zdobyć punkty oprócz Vasiliauskasa był Tautvydas Lydeka. W końcówce tej części gry Trefl za sprawą świetnej gry Eimantasa Bendżiusa doprowadziła najpierw do wyniku 27:23 dla Turowa a ostatecznie po dziesięciu minutach gry mistrzowie Polski prowadzili 29:26.

Na początku drugiej kwarty cztery punkty zdobyli mistrzowie Polski, ale błyskawicznie odpowiedzieli Bendżius i Willie Kemp i Turów prowadził tylko 33:32. Wówczas trzykrotnie z rzędu do kosza Trefla trafił jednak Mardy Collins i na sześć minut przed końcem tej części gry Turów wygrywał 39:32. Gdy w kolejnej akcji Amerykanin trafił ponownie - tym razem zza linii 6,75 było już 42:32 a dziewięć ostatnich punktów dla Turowa było właśnie dziełem Collinsa. Po takich akcjach o czas musiał poprosić trener Trefla Darius Maskoliunas. Na niewiele się to jednak zdało. Dwie i pół minuty przed końcem drugiej kwarty mistrzowie Polski prowadzili 51:35. Turów wrócił do swojej dobrej gry i znów powiększał przewagę. Świetnie spisywał się Nemanja Jaramaz a w ostatniej akcji tej części gry do kosza trafił Collins i przed przerwą Turów wygrywał 63:45.

Trzecia kwarta rozpoczęła się od celnego rzutu Filipa Dylewicza, po którym przewaga Turowa sięgnęła dwudziestu punktów. Przez pierwsze fragmenty tej części meczu gra toczyła się systemem kosz za kosz. Trefl odrobił kilka punktów straty, ale na siedem i pół minuty przed końcem tej części gry mistrzowie Polski prowadzili 69:55. Jednak po trafieniach Vasiliauskasa i Kempa goście tracili do zespołu Miodraga Rajkovicia znów tylko dziesięć punktów. Mistrzowie Polski mieli słabszy okres, który wreszcie przełamał trafiając do kosza Trefla Dylewicz. O miano najskuteczniejszego koszykarza Turowa walczyli Collins i Nemanja Jaramaz, po trafieniu którego za trzy punkty na cztery minuty przed końcem tej części gry Turów prowadził 74:62. Mistrzowie Polski nie potrafili już odskoczyć Treflowi, a zespół z Sopotu znów odrobił kilka punktów. Ostatecznie na dziesięć minut przed końcem Turów prowadził 81:74.

Na początku czwartej kwarty po trafieniach Bendżiusa przewaga mistrzów Polski zmalała zaledwie do dwóch punktów. Było zaledwie 81:79. Wówczas w najbardziej odpowiednim momencie za trzy trafił Chyliński. Podobnym rzutem chwilę później popisał się Collins, ale za każdym razem dobrze odpowiadał Michał Michalak. Po trzech minutach tej części meczu Turów prowadził 87:83. Na pięć minut przed końcem gry mieliśmy już remis 87:87 po skutecznych rzutach Bendżiusa i Michalaka. Zespół z Sopotu chwilę później już prowadził bo za trzy punkty trafił Paweł Leończyk. Emocje sięgnęły zenitu. Do kosza Trefla trafili Damian Kulig i Collins i Turów objął prowadzenie 91:90. Podobnie było na niespełna trzy minuty przed końcem, gdy mistrzowie Polski wygrywali 95:94. Chwilę później punkty dla drużyny Miodraga Rajkovicia zdobył Tony Taylor. Gospodarze odzyskali punkty i dodatkowo za trzy punkty trafił Vlad Sorin Moldoveanu i było 99:94, ale bardzo szybko dobrym rzutem odpoowiedział Kemp. Mistrzowie Polski zgubili piłkę a rywale odpowiedzieli rzutem Bendżiusa. Na niespełna minutę przed końcem rzuty wolne egzekwował Kulig i dwukrotnie trafił do kosza i było 101:98. Rzuty wolne dla Trefla wykonał Paweł Dzierżak i na 27 sekund przed końcem było tylko 101:110. Ostatnie sekundy z rzutów wolnych nie pomylił się Taylor, odpowiedział Lydeka. Taylor nie trafił jednak dwóch wolnych a Michalak na trzy sekundy przed końcem zdobył dwa punkty i sensacja stała się faktem.

Ostatecznie PGE Turów Zgorzelec przegrał z Treflem Sopot 103:104.

 

PGE Turów Zgorzelec - Trefl Sopot 103:104 (29:26, 34:19, 18:29, 22:30)

PGE Turów Zgorzelec: Mardy Collins 20, Damian Kulig 19, Nemanja Jaramaz 15, Tony Taylor 13, Vlad-Sorin Moldoveanu 10, Michał Chyliński 9, Filip Dylewicz 8, Ivan Zigeranovic 5, Chris Wright 4, Łukasz Wiśniewski 0.

Trefl Sopot: Eimantas Bendżius 25, Michał Michalak 16, Tautvydas Lydeka 14, Willie Kemp 13, Paweł Leończyk 12, Sarunas Vasiliauskas 9, Grzegorz Kulka 6, Paweł Dzierżak 6, Marcin Dutkiewicz 3.

 

Reklama

Komentarze (1)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
~wrocław2015-01-04 07:03:24 z adresu IP: (90.156.xxx.xxx)
turów przegrał obroną i zlekcewazeniem trefla i tyle drugi mecz daje sobie rzucic ponad 100pkt