Te mistrzostwa już się skończyły (KOMENTARZ)

Robert Skrzyński Doha | Utworzono: 2015-01-31 15:24 | Zmodyfikowano: 2015-01-31 15:23

Nie chciałem tego komentarza pisać po wczorajszym meczu, bo wiedziałem, że emocje mogą wziąć górę. Dziś na spokojnie obejrzałem sobie powtórkę spotkania Polska - Katar i mogę, przy nieco chłodniejszej głowie podzielić się spostrzeżeniami.

Mistrzostwa świata w Katarze to dla mnie kompromitacja, ale nie tyle gospodarzy, co władz światowej federacji IHF. Jeszcze nigdy nawet przed samym turniejem nie mieliśmy tylu kontrowersji.

Po pierwsze Niemcy. Przegrywają w barażach walkę o miejsce w Katarze z Polakami. Ale IHF wykorzystuje pierwszą lepszą sposobność, aby pozbawić - wywalczonego na parkiecie - awansu reprezentację Australii. Z byle powodu, a właściwie bez powodu. Bo liczy się popularność, rozwój dyscypliny, a może też coś zdecydowanie bardziej policzalnego. 

Po drugie z mistrzostw wycofuje się Bahrajn i Zjednoczone Emiraty Arabskie. Oficjalnych powodów nigdy nie poznaliśmy. Co robi IHF? Daje miejsce Arabii Saudyjskiej i Islandii. Islandczycy dostali "dziką kartę", bo najgłośniej sprzeciwiali się awansowi Niemców przy zielonym stoliku. Więc w ten sposób można było najprościej zamknąć im usta...

Gospodarze mistrzostw chcą zająć jak najwyższe miejsce. To normalne. Ale co robią? Wykorzystują dziwne przepisy ustalone przez IHF. A nawet je naginają! Tak to prawda! Zasady są takie, że zawodnik może grać w nowej reprezentacji jeśli ma obywatelstwo danego kraju i przez trzy ostatnie lata nie grał w drużynie kraju poprzedniego. Żaden z piłkarzy ręcznych kupionych - tak to trzeba powiedzieć - do Kataru obywatelstwa NIE MA, bo tu się go nie przyznaje. Ale ma paszport sportowy. Czyli naginamy zasady. A szef IHF Hassan Mustafa pewnie nie widzi problemu. No tak, Katarczycy mają naprawdę dużo pieniędzy - może nawet nie tylko do kupowania zawodników.

A niech sobie grają - w jakiejś ichniejszej Lidze Mistrzów, niech budują dream teamy i Cosmosy Nowy Jork, ale nie na litość boską tworzą reprezentację, w której zawodnicy zamiast śpiewać hymn poruszają ustami, bo tak im kazano a słów nie znają. Może za rok przyjadą do nas na mistrzostwa Europy. Chwilowo na naszym Kontynencie nie leżą, ale pewnie i to można załatwić.

A żeby na trybunach nie było pusto Katarczycy część kibiców - znów - kupili, a część - delikatnie mówiąc - tonem nie znoszącym sprzeciwu zaprosili na trybuny.

No i jeszcze sędziowie. To, że będą ciągnąć Katar za uszy było oczywiste. Ale myślałem, że na półfinale się skończy. Para Stoijković i Nikolić dokładnie pilnowała wyniku. Nie zagraliśmy dobrze w obronie, ale jeśli zawodnicy szybko dostają trzy razy po dwie minuty to już nie grają tak agresywnie, to normalne. Bramka też nie pomogła - to fakt. Ale gdybyście zobaczyli jak trener Michael Biegler przez niemal minutę patrzył prosto na pana delegata Nachevskiego, a ten unikał jego wzroku jak tylko mógł, zrozumielibyście o co tu chodziło. Nawet grając lepiej tego meczu nie mogliśmy wygrać.

Mam nadzieję, że cała trójka przyjedzie do Polski na jakiś mecz Ligi Mistrzów, albo za rok na mistrzostwa Europy. Myślę, że polscy kibice odpowiednio ich przywitają...

Jak było w Katarze? Posłuchajcie rozmowy z naszym korespondentem!

Jakby tego było im mało - za protesty pod adresem jaśnie panujących lekarz kadry Rafał Markowski został zdyskwalifikowany na pół roku a polska federacja zapłaci karę. Natomiast kary za stronnicze sędziowanie nie będzie, bo wielcy panowie sędziowie i znakomity pan delegat sami siebie nie będą karać.

Może się nie znam, może tego nie rozumiem, może źle oceniam, ale dziś podczas obiadu porozmawiałem sobie z Larsem Christiansenem. Facet rzucił dla reprezentacji Danii ponad 1500 bramek i sam przyznał, że wygranie tego meczu przez Polaków było niemal niemożliwe.

Katarczykom się nie dziwię. Oni tak działają, tak są wychowani. Wiedzą, że za pieniądze można kupić wszystko. I kupują. Dziwię się władzom IHF, że na to pozwalają. I na ceremonii zakończenia jutro nie będę, bo jak usłyszę, że to były wspaniałe mistrzostwa i że zwyciężył duch sportu to jeszcze zrobię coś złego...

Czy drogą IHF podąży FIFA? Tam pewnie też lubią (wiadomo co). Jeśli nikt się nie opamięta to za siedem lat na piłkarskich mistrzostwach świata będziemy mieli gorsze rzeczy niż w 2002 roku i pamiętne mecze Korei z Hiszpanią i Włochami...

Dla mnie mistrzostwa już się skończyły i wracamy z nich z medalem. Bez względu na wynik jutrzejszego meczu z Hiszpanią. Bo Katar w klasyfikacji końcowej najzwyczajniej nie powinien być uwzględniany.

Doha, Robert Skrzyński, Radio Wrocław

Reklama