Niech się święci 1 maja! (ZDJĘCIA, FILMY)

| Utworzono: 2015-05-01 08:51 | Zmodyfikowano: 2015-05-01 08:48

 

Ten dzień miał istotne znaczenie dla władzy w Polsce Ludowej. W mediach pokazywano uśmiechnięte twarze uczestników pochodów i radośnie ich witających oficjeli stojących na trybunie honorowej. Wszystko miało tworzyć mit o szerokim poparciu, jakim cieszyli się rządzący. Aby zwiększyć frekwencję organizowano także różne festyny i zabawy.

fot. Fotopolska.eu

Do czasu
Kiedy opozycja zaczęła zakłócać od lat ustalony rytuał? We Wrocławiu po raz pierwszy doszło do tego w 1968 r., po marcowych protestach studenckich. Kilkusetosobowa grupa żaków Politechniki wmieszała się w oficjalny pochód i rozwinęła transparenty, na których wypisano żądanie zwolnienia  aresztowanych studentów. Jeden z transparentów w drodze na pochód zamaskowano portretem Engelsa, który usunięto już w czasie samego marszu. Grupie studentów udało się dotrzeć przed trybuną honorową. Wykrzykiwali różne "wrogie" hasła. Notable byli wyraźnie zaskoczeni, rezonu nie  stracił jedynie radziecki generał, który nie rozumiejąc polskiego, oklaskiwał manifestującą młodzież. Demonstranci udali się następnie na Podwale, gdzie pod Komendą Wojewódzką MO żądali uwolnienia kolegów aresztowanych w marcu.

Odwrót radzieckiego generała
Pomysł zakłócenia 1-majowych obchodów powrócił w stanie wojennym. W 1983 r. podziemna Solidarność wezwała ludzi do wyjścia na plac 1 Maja (dziś Jana Pawła II). Po godzinie 10 zebrani ruszyli w kierunku centrum. Kiedy czoło pochodu osiągnęło rejon przejścia świdnickiego, został on  zaatakowany przez ZOMO. Wtedy też doszło do rozbicia manifestacji: część osób stawiła opór, część ruszyła natomiast na pl. Kościuszki.

fot. Fotopolska.eu

Stamtąd, przebijając kordon milicji, dostała się na ul. Świerczewskiego (dziś Piłsudskiego) i dołączyła do oficjalnego pochodu 1-majowego. I tu też demonstrantom udało się dojść pod trybunę honorową, gdzie na chwilę się zatrzymali i odśpiewali. Dygnitarze (wśród których byli I sekretarz KW PZPR Tadeusz Porębski, wojewoda Janusz Owczarek i radziecka generalicja) byli zdezorientowani. Sytuację rozwiązało ZOMO, które rozpędziło manifestację przy użyciu gazu łzawiącego. Pech chciał, że wiatr zepchnął chmury gazu na trybunę honorową, co zmusiło oficjeli do pośpiesznej ewakuacji. Sfrunęła też czapka z głowy rosyjskiego generała.

Reklama

Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.