Co się Polakom wg Platformy należy, a co nie (Polityczne felietony wakacyjne)

| Utworzono: 2009-07-03 22:56 | Zmodyfikowano: 2014-05-01 00:12

Tak więc miały być mniejsze podatki i składki emerytalne, które uchwalono już za rządów PiS, ale z poparciem PO. Platforma chciała podatku liniowego, ale już go nie chce, bo w rządzie policzyli, że w kasie państwa byłoby pieniędzy jeszcze mniej niż jest teraz.

Miały być piękne i szybko budowane drogi, czego poprzednie rządy nie umiały zrobić. Jest tak jak za poprzednich rządów. Przygotowania do budowy ciągną się jak flaki z olejem, a decydenci co i rusz wykręcają się obiektywnymi czynnikami, które nie pozwalają wypełnić wyborczych obietnic PO.

Miała być reforma emerytalna, ale jej nie ma. Zabrano tylko wysokie emerytury byłym pracownikom SB, ale to zabieg czysto polityczny, nie mający nic wspólnego z reformą. Z KRUS-em jest podobnie, czyli po staremu.

Projekty ustawy o „In vitro” to same potworki prawne. Z reformy emerytalnej służb mundurowych też nic nie wyszło.

Miały być ułatwienia dla przedsiębiorców, ale ich nie ma. O komisji Palikota zapomniano i nikt nie chce do niej wracać.

Media publiczne miały być uzdrowione i odpolitycznione. Tymczasem PO spaprała prace nad ustawą medialną, przy okazji oszukując swojego koalicjanta i SLD. Wolny dzień w Trzech Króli też się Polakom nie należy, bo to nie była inicjatywa PO tylko PIS i Prezydenta Łodzi, a ich Platforma nie lubi, więc dnia wolnego nie będzie i już.

Co jeszcze zepsuje PO? To temat na wakacyjne rozważania. Za mało jest pieniędzy w kasie, czego PO też nie przewidziała i dlatego teraz minister Rostkowski twierdzi, że chociaż mamy kryzys, to w innych krajach jest jeszcze większy, więc powinniśmy się cieszyć, a opozycja niech przestanie narzekać i nie przeszkadza PO i PSL w zbijaniu bąków, co tak dobrze wpływa na wysokie notowania wyborcze rządzących.

A więc, co za zbijanie bąków ma Platforma? Wysokie poparcie społeczne. Czyżby niepodejmowanie trudnych wyzwań i intensywne dbanie o PR było esencją rządów w naszym kraju? Nie wierzę. Będę o tym myślał w letnie miesiące.

Letnim tematem jest SD, Piskorski i Olechowski, który po kilku latach przypomniał sobie, że już nie jest członkiem PO i powiadomił o tym premiera Tuska. Media znudzone pokazywaniem Tuska chwilowo pokazują teraz Olechowskiego i spekulują, czy Olechowski zostanie prezydentem Polski, bo jest wysoki, mówi barytonem, zna obce języki i nie lubi się przepracowywać. To w sam raz fucha dla Olechowskiego, bo Polacy nie lubią jak prezydenci za bardzo przeszkadzają rządowi. Rzecz w tym, że Tusk też chce być prezydentem a media, które go lubią, teraz nie wiedzą kogo popierać.

Aktyw SLD będzie przez wakacje myśleć, z jakimi propozycjami wyjść do innych partii lewicy i zachęcić je do udziału w okrągłym stole lewicy, gdzie być może nastąpi pojednanie pokłóconych i pogodzona, silna jednością lewica wyłoni swojego kandydata na prezydenta. I wcale nie musi to być kobieta, co niedawno sugerował przewodniczący Napieralski. Ale to wszystko po wakacjach.


 

Jan Waszkiewicz dla prw.pl : - Dobre ćwierć wieku temu, pewien mój znajomy, w psią pogodę powiedział: "No cóź, jaki rząd - taka pogoda".

Przyponiało mi się to pure-nonsensowne powiedzonko. Bo i pogodę, i rząd mamy nietęgie (i kapryśne). Co gorsze, nie bardzo wiemy czego się trzymać, bo odtrąbiane sukcesy czy też nieomal sukcesy dość prędko się rozwiewają. Jak swego czasu niemal pewne stanowisko dla Sikorskiego (obawiam się, że z Buzkiem będzie podobnie).

W ubiegłym tygodniu mięliśmy kilka takich wydarzeń. Ot, choćby sprzedaż stoczni. miał być zacny kapitał arabski (wiadomo - szejkowie, nafta i 1001 nocy), a tu okazuje się, że kupił nie wiadomo kto zarejestrowany w jakimś raju podatkowym.

Podobnie jest z budżetem, Wpływy miały być jakieś-tam, a są znacznie niższe, wydatki miały być cięte - a ciągle rosną. Toteż budżet trzeba ratować. I ratuje się. Funduszem alimentacyjnym, przyszłorocznymi podwyżkami dla nauczycieli, rezerwą na pomoc osobom dotkniętym przez kryzys (a mieliśmy się nimi zaopiekować), defiladą z okazji Święta Wojska Polskiego.

Miało być szybkie wejście do strefy euro, ale już terminy się przesuwa i to wydatnie. Wiem, że teraz nie ma pogody dla bogaczy, a biednemu zawsze wiatr w oczy. Tylko po co w takim razie ciągle składa się jakieś buńczuczne deklaracje? Pewnie dla poprawienia pogody - pogody ducha.

Reklama