"Babciu, tato potrącił jakąś kobietę na pasach" POSŁUCHAJ

Andrzej Andrzejewski, wsp. Piotr Pietraszek | Utworzono: 2015-08-13 08:14 | Zmodyfikowano: 2015-08-13 08:16
"Babciu, tato potrącił jakąś kobietę na pasach" POSŁUCHAJ - zdjęcie ilustracyjne: Maria Teresa Ambrosi/flickr.com under license of Creative Commons
zdjęcie ilustracyjne: Maria Teresa Ambrosi/flickr.com under license of Creative Commons

Oszuści specjalizujący się w metodzie "na wnuczka" atakują. Tym razem bez efektów.

Babciu, tato potrącił jakąś kobietę na pasach. Ona chyba nie żyje. Wypuszczą go z aresztu, ale musimy pilnie wpłacić jeszcze 50 tysięcy. Ratuj. - Taką historię usłyszała 76-letnia pani Irena z Legnicy. Była przekonana, że dzwoniła wnuczka...

77-mieszkanka Legnicy swoim problemem podzieliła się z taksówkarzem w drodze do banku.

- Mnie już to dało do myślenia. Przyjechaliśmy pod ten bank i mówię do tej pani. Zanim pani tam wejdzie, to ja panią jeszcze raz proszę, zadzwońmy może do syna, synowej, wnuczki. Odpowiedziała, że dobrze zna głos wnuczki. Widzę, że kobieta jest tak utwierdzona w tym. Nagle dzwoni telefon i widzę, że wyświetla się numer zastrzeżony. Odebrała. Ja wszystko słyszę, bo było nagłośnione. W telefonie głos mówi: Babciu wybrałaś te pieniądze? Bo czekam. Wziąłem ten telefon i pytam tej dziewczyny: Jak się nazywa twój ojciec?. Cisza - relacjonuje taksówkarz:

W takiej sytuacji taksówkarz nie miał już złudzeń i zamiast do banku zawiózł swoją klientkę na policję. Takich przypadków jest jednak coraz więcej. W podobnej sytuacji znalazła się 76-latka, która ostrzegła pracownica banku. 

- Coraz częściej możemy liczyć na pomoc innych osób, które w takich sytuacjach wykazują się zdrowym rozsądkiem i podpowiadają, że może warto zadzwonić do rodziny. Upewnić się, że faktycznie jakaś krytyczna sytuacja miała miejsce. Podobnie było w tym przypadku, kiedy oszuści próbowali wyłudzić pieniądze do 76-latki. Ta kobieta również usłyszała historię o bardzo ciężkim wypadku. Że trzeba zapłacić kaucję, żeby bliska jej osoba mogła wyjść na wolność. Natychmiast pojechała do banki, żeby zaciągnąć pożyczkę, bo nie miała takiej sumy pieniędzy. Również pracownica banku, widząc w jakim stanie jest kobieta, zaczęła z nią po prostu rozmawiać - mówi nadkomisarz Anna Farmas-Czerwińska z komendy w Legnicy:

Tą pracownica jest pani Karolina. Kobieta podkreśla, że wyostrzyła zmysły, gdy staruszka wspomniała w banku o kaucji i wnuczce.

- My oczywiście żyjemy z czegoś takiego jak udzielanie kredytów. Ale tutaj zaniepokoiło mnie to, że kobieta była tak zdenerwowana. Sama mam mamę i wiem, że jeżeli wzięłaby kredyt "na wnuczka", to nie byłoby to miłe. Postanowiłam zadzwonić do jej rodziny i później na policje - mówi pani Karolina:

Tylko w tym jednym dniu oszuści przynajmniej trzykrotnie próbowali w ten sposób oszukać starsze mieszkanki Legnicy. W każdym z przypadków takie plany pokrzyżował rozsądek - zupełnie obcych ludzi.

Szczegóły związane z trzecia próbą wyłudzenia - ze względu na dobro śledztwa - policjanci utrzymują jeszcze w tajemnicy. Wiadomo, że oszuści podający się za członków rodziny dzwonili do swoich ofiar z jednego z największych polskich miast. W Legnicy przebywał wtedy jedynie tzw. kurier. Śledczy są już na jego tropie.

Sposób działania naciągaczy pozostaje niezmienny, i mimo wielu ostrzeżeń oraz apeli, wciąż niestety skuteczny. Oszuści najczęściej wybierają osoby starsze i dzwoniąc podają się za ich krewnych. Przez telefon instruują ofiarę, w jaki sposób ma przekazać im pieniądze.

W 2012 r. takich oszustw było 1,1 tys., w ubiegłym już blisko 1,9 tys - wynika z policyjnych statystyk. Tylko w pierwszej połowie tego roku stwierdzono 1,3 tys. oszustw metodą "na wnuczka".

Ostatnio metody działania oszustów są modyfikowane. By wzbudzić zaufanie coraz częściej pod fałszywych krewnych, policjantów lub funkcjonariuszy CBŚ podszywają się kobiety.

Taki przypadek zanotowano w stolicy, gdzie oszust udawał funkcjonariusza policji, który rozpracowuje gang. W ten sposób wyłudził od jednego z mieszkańców Warszawy aż 148 tys. zł. Oszukany był przekonany, że pomaga w policyjnej akcji.

Modelowy przykład działania przestępcy zanotowali w Opolu. Oszuści udawali krewnych ofiar, którzy mieli wypadek. Seniorzy dawali pieniądze, sądząc, że pomogą bliskim uniknąć kar za kraksę. Jeden z oszukanych stracił aż 195 tys. zł. W sumie szajka wyłudziła w ten sposób od kilkudziesięciu osób aż 700 tys. zł.

Reklama

Komentarze (1)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
~ech2015-08-13 13:36:31 z adresu IP: (37.47.xxx.xxx)
Najgorsze jest to, że osoby dające się nabrać mają pełne prawa wyborcze i mogą szkodzić nie tylko sobie ale i całemu państwu.