"Na 99% pociąg stoi we wskazanym miejscu"

| Utworzono: 2015-08-28 09:04 | Zmodyfikowano: 2015-08-28 14:11
"Na 99% pociąg stoi we wskazanym miejscu" - fot. Michał Wyszowski
fot. Michał Wyszowski

- Niezależnie od emocji, które wzbudziły doniesienia o wskazaniu miejsca ukrycia "złotego pociągu" w Wałbrzychu, trzeba zmobilizować wszystkie służby niezbędne do zabezpieczenia tego znaleziska. Mamy 99 proc. pewności, że pancerny skład, którego istnienie i lokalizację wskazali prawnicy dwójki poszukiwaczy naprawdę istnieje - mówi Generalny Konserwator Zabytków Piotr Żuchowski:

Zawiadomienie o znalezieniu w Wałbrzychu pancernego składu, w którym mogą się znajdować skarby III Rzeszy - trafiło do resortu kultury. (fot. Adrian Grycuk/Wikipedia)

Minister dodał, że jeżeli pociąg stanie się własnością Skarbu Państwa, to odkrywcy mogą liczyć na znaleźne.

Minister całą sytuację określił jako wyjątkową i bez precedensu. Do tej pory mieli tylko zgłoszenia ustne, największe z nich dotyczyły czołgów lub dział z czasów II wojny światowej. – Pociąg ma mieć ponad 100 metrów – podkreślał Piotr Żuchowski. Dodał, że widział zdjęcie georadarowe z zarysem pociągu. Na zdjęciu widoczne mają być m. in. działa oraz platformy. Informację dotyczącą ukrycia pociągu na łożu śmierci miała przekazać jedna z osób, która brała udział w tej operacji.

Według ustaleń Radia Wrocław pancerny pociąg stoi gdzieś pomiędzy 61. a 65. kilometrem trasy kolejowej Wrocław - Wałbrzych. Na taką lokalizację wskazują wszyscy specjaliści. Według ich relacji miał tam znajdować się tunel kolejowy, którego wlot został przez Niemców wysadzony i zamaskowany.


Pociąg pod specjalnym nadzorem. Wojewoda dolnośląski na poniedziałek zwołuje specjalny zespół sztabu kryzysowego, który ma opracować plan dotarcia do znaleziska budzącego ogromne emocje.

Na razie ni zapadły jeszcze żadne decyzje co do zabezpieczenia terenu czy prób odkrycia pociągu.
Wojewoda dolnośląski Tomasz Smolarz po spotkaniu w Warszawie nie chce spekulować na temat rewelacji poszukiwaczy skarbów. Potwierdza jednak, że sytuacja jest nadzwyczajna i trzeba podjąć niecodzienne środki.

Specjalny zespół w którym będą między innymi przedstawiciele konserwatora zabytków, nadzoru budowlanego czy straży pożarnej oraz policji po zapoznaniu się z raportem prezydenta Wałbrzycha podejmie decyzje w jaki sposób dotrzeć do znaleziska.

Czy jest to złoty pociąg ? - dziś za wcześnie aby udzielić takiej odpowiedzi. Wojewoda apeluje też do poszukiwaczy skarbów, aby nie szukać składu na własną rękę, ponieważ może to być niebezpieczne.


Dolnoślązak o niemieckim pociągu: "Powiedzieli mi, żebym się tym nie interesował"

Coś dziwnego było w tym rejonie - tak Tytus Knauer opisuje podróże na linii Wałbrzych-Wrocław tuż po II wojnie światowej. Dokładnie chodzi o tzw. pola lubiechowskie, a własnie w tamtym rejonie według naszych informacji ma być ukryty "Złoty pociąg", którego poszukuje już nie tylko cały Dolny Śląsk a świat. Informacja obiegła cały glob i trwają wielkie poszukiwania pociągu, w którym mają znajdować się skarby III Rzeszy.

Tytus Knauer wspomina, że w 1947 roku na jednym z zakrętów stała dziwna budka dróżnika:

- Raczej niespotykana, w charakterze takiej wieżyczki, ja wiem 8-10 metrów. A równocześnie zwróciłem uwagę, że nie wiadomo dlaczego na równej linii kolejowej jest zwrotnica. O takich rzeczach nie było zbyt bezpiecznie mówić.

Tory ze zwrotnicy prowadziły do pobliskich wzgórz. Później zostały zdemontowane. Czy włąśnie tam ukryto złoty pociąg. Być może jutro więcej światła na tę sprawę rzuci Ministerstwo Kultury, które organizuje konferencję prasową dotyczącą znaleziska.

Tytus Knauer w 1947 roku zauważył a raczej usłyszał dziwny stukot podczas przejazdu przez tzw. pola lubiechowskie. Według naszych informacji to właśnie miejsce gdzie ukryty jest skarb III Rzeszy:

- Bocznicy takiej typowej kolejowej nie było gdzie zrobić, a to wyraźnie wskazywało na to, że to jest zwrotnica prosto w kierunku wzgórza.

- Przy tej zwrotnicy po jakimś czasie pojawiło się zapadlisko. Dziura w ziemi. Wielka, na parę metrów. Ale nikt się tym nie zajmował, to były ugory - wspomina Tytus Knauer. - To nie był czas, żeby się tym zajmować. Jeszcze nie wiedzieliśmy, czy my tu będziemy, czy nie, a poza tym byli jeszcze przyjaciele ze Wschodu. O takich rzeczach nie było zbyt bezpiecznie mówić, raczej było milczenie. Jeden ze znajomych Niemców powiedział mi nawet wprost, że lepiej by było, żebym się tym nie zajmował.

I dodaje: - W latach 50. ktoś usiłował robić jakieś badania, ktoś coś kopał, ale dokładnie już nie pamiętam. Odstąpili od tego, może władze zabroniły, albo po prostu doszli do wniosku, że nie mają możliwości i to jest bez sensu. 

A gorączka złota osiąga apogeum. Generalny Konserwator Zabytków zaapelował o zaprzestanie poszukiwań.

Dziś z kolei ministerstwo kultury organizuje konferencję prasową dotyczącą znaleziska.


PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ:

Reklama