Superliga: bez niespodzianek w Kobierzycach i Lubinie

Piotr Pietraszek | Utworzono: 2015-11-24 20:48 | Zmodyfikowano: 2015-11-24 20:50

Dla wrocławian porażka z Azotami była już ósmą ligową przegraną z rzędu. Ekipa ze stolicy Dolnego Śląska bez Igora Żabicia, Djordje Golubovićcia i Janji Vojvodicia nie miała szans w starciu z reprezentantem Polski w Pucharze EHF.

W hali w Kobierzycach, gdzie wrocławianie gościnnie rozgrywali swój mecz, wyrównana walka trwała do 18 minuty. Wtedy na tablicy wyników widniał rezultat 11:11. Trener Śląska Przybecki ponownie starał się zniwelować przewagę rywali ryzykowną taktyką polegającą na wycofywaniu w akacjach ofensywnych bramkarza i wprowadzaniu dodatkowego zawodnika z pola. Początkowo dawało to efekty, im bliżej końca pierwszej połowy tym bardziej inicjatywę przejmowali goście.

Po zmianie stron - już tradycyjnie - grających tego dnia dziesiątką zawodników z pola wrocławian dopadł kryzys. Szybko wykorzystali to puławianie w szeregach których prym wiedli reprezentanci Polski Piotr Masłowski i Przemysław Krajewski oraz Bartosz Kowalczyk. Śląsk tego dnia mógł liczyć na bramki Jakuba Łucaka, którego czasem wyręczał Bartosz Wróblewski. To nie wystarczyło na zespół Azotów, który od 45 minuty mógł być już spokojny o końcowy sukces.

- Mamy zbyt dużo luk w składzie , by nawiązać wyrównaną walkę z rywalem przez całe spotkanie - podsumował Rafał Krupa ze Śląska:

Prezes wrocławskiego klubu Paweł Krążała zapewnia natomiast, że mimo kłopotów organizacyjno-finansowych Śląskowi nie grozi wycofanie z ligi:

Śląsk Wrocław - KS Azoty Puławy 27:38 (14:18)

Śląsk: Szczecina, Prus - Adamuszek 2, Koprowski 1, Łucak 7, Białaszek 1, Witkowski 2, Andreou 1, Wróblewski 6, Kuczyński 1, Dudkowski 3, Krupa 3.

Azoty: Zapora, Krupa - Petrovsky 4, Kuchczyński 1, Kosiak 1, Orzechowski 2, Kubisztal 3, Skrabania 2, Przybylski 6, Grzelak, Masłowski 5, Kowalczyk 7,

Heroiczny bój z mistrzem Polski toczyli dziś szczypiorniści z Lubina. Zagłębie nie przestraszyło się najbardziej utytułowanej polskiej drużyny ostatnich lat i do samego końca walczyło o pokonanie rywali z Kielc.

Będący ostatnio w dobrej formie zespół Miedziowych świetnie prezentował się zwłaszcza w pierwszej połowie. W 27 minucie podopieczni trenera Pawła Nocha prowadzili z Vive u siebie różnicą trzech bramek (15:12). Mistrzowie Polski zdołali jednak odrobić część strat i do przerwy było już tylko 16:15 dla gospodarzy.

W drugiej połowie Miedziowi nadal świetnie spisywali się w ataku, a między słupkami dobrze radził sobie Patryk Małecki. W 36. minucie gospodarze znów byli lepsi od kielczan o trzy bramki. Dopiero wtedy lampka alarmowa zapaliła się w ekipie Vive. Mistrzowie Polski perfekcyjnie wykorzystali grę w przewadze, a mądra gra i doświadczenie Krzysztofa Lijewskiego i Karola Bieleckiego oraz interwencje Sławomira Szmala dały gościom w 51. minucie 3-bramkowe prowadzenie (24:27). Mimo ambitnej postawy lubinianie nie byli w stanie odrobić już strat.

MKS Zagłębie Lubin - Vive Kielce 28:32 (16:15)

Zagłębie: Szamryło, Małecki - Stankiewicz 8, Przysiek 3, Szymyślik 1, Bartczak, Wolski, Gumiński 5, Kużdeba 2, Marciniak, Macharaszwili, Krieger 3, Gudz, Czuwara, Pietruszko 1, Dzono 5.

Vive: Sego, Szmal - Jachlewski 3, Zorman 1, Bielecki 7, Lijewski 7, Strlek 2, Cupić 4, Aguinagalde 2, Chrapkowski, Reichmann 5, Kus 1, Vujović, Bis, Fąfara.

Reklama