Wszystko zgodnie z planem. Zagłębie - Termalica 2:0

Bartosz Tomczak | Utworzono: 2015-12-04 19:56 | Zmodyfikowano: 2015-12-04 20:05

Na początku to Termalica stwarzała lepsze wrażenie. Dwa razy goście dośrodkowywali groźnie z prawej strony, ale brakowało wykończenia. Aktywny był Patryk Fryc - to on zagrywał w pole karne, ale ani w pierwszej sytuacji Mario Lick (7 minuta), ani w drugiej Dawid Plizga (23 minuta) nie potrafili strącić piłki w kierunku bramki.

Obiecująco zapowiadała się także akcja Zagłębia z 36 minuty. Adrian Rakowski przejął piłkę na 35 metrze od bramki rywali, zagrał do Krzysztofa Piątka, ale ten został zatrzymany tuż przed polem karnym przez Bartłomieja Babiarza. Ten faul skutkował żółtą kartką, a po rzucie wolnym piłkę nad poprzeczką przeniósł Arkadiusz Woźniak.

Dwie minuty później miała miejsce kluczowa akcja meczu. Znów faulował Babiarz tym razem w niegroźnej sytuacji na środku boiska, a sędzia Bartosz Frankowski wyjął z kieszonki drugą żółtą kartkę, a zaraz potem czerwoną.

Na konsekwencje osłabienia Termaliki nie trzeba było długo czekać. W 40 minucie Zagłębie grało prawą stroną, piłka powędrowała na lewą stronę tam Arkadiusz Woźniak zgrał ją przed pole karne do Jakuba Tosika, a ten uderzył i piłka kozłując po murawie wpadła do siatki! To był pierwszy celny strzał "Miedziowych", ale za to jaki.

Do przerwy gospodarze prowadzili 1:0.

Po powrocie z szatni szybko podwyższyli wynik. Znów za sprawą strzału z dystansu. Tym razem jego autorem był Arkadiusz Woźniak, a bramkarz Andrzej Witan mimo, że miał już piłkę na rękach, to nie zdołał jej utrzymać i za chwilę musiał ją wyjmować z bramki.

Zagłębie dominowało w drugiej połowie i miało chrapkę na kolejne gole. Najładniej wyglądała akcja z 54 minuty, kiedy szczupakiem strzelał Adrian Rakowski, ale po pierwsze Witan obronił, a po drugie i tak był spalony.

Reklama

Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.